Jako kraj, infrastrukturalnie wciąż mamy wiele do nadrobienia. Żeby nie rozwodzić się zbytnio - mieszkam w stolicy, owszem, w dzielnicy uważanej za peryferyjną, jednak niewątpliwie w stolicy. I choć widać od nas Pałac Kultury i Nauki oraz wysokościowce Śródmieścia, kanalizacji nie zobaczymy jeszcze długo.
Taki problem mają tysiące, jeśli nie miliony, właścicieli polskich domów. Prąd jest, woda jest, lecz z odbiorem ścieków już gorzej. Dlatego uliczki mojej dzielnicy zapychają szambiarki, zewsząd prące do zlewni. Bo gdy brak kanalizacji, szambo wydaje się rozwiązaniem najbardziej oczywistym. Ale jak pokazuje praktyka, ani to wygodne, ani tanie.
Typowy zbiornik szczelnego szamba ma 10 m3 pojemności. 4-osobowa rodzina zapełnia go w dwa-trzy tygodnie. Co oznacza konieczność zamówienia wozu asenizacyjnego nawet dwukrotnie w ciągu miesiąca, a taka usługa kosztuje każdorazowo około 250 zł (w zależności od regionu, od 220 do 300 zł). O zamówieniu szambiarki lepiej nie zapomnieć, przyda się też umiejętność przewidywania - gdy na święta zaprosimy gości, a nie wybierzemy wcześniej ścieków, katastrofa gotowa!
Janusz Werner
fot. J. Werner