Wybieramy je na długo. Trudno je wymienić. Będą tworzyć scenerię dla mebli, tkanin, dekoracji – być może przez lata. Dlatego zdecydujmy się na rozwiązania najlepsze jakościowo i funkcjonalnie. Stylistyka – albo klasycznie neutralna, która pozwoli zabłysnąć rozmaitym aranżacjom, albo też wyjątkowa, ujmująca oryginalnością. Za to doskonale przemyślana.
(fot. Kler)
Co by tu zmalować?
Ściany salonu możemy po prostu pokryć farbą. Dziś jednak to „po prostu” oznacza zupełnie co innego, niż dawniej. Wybór dostępnych kolorów zagospodarowuje pełną tęczę. Producenci proponują gotowe palety tonalne inspirowane naturą, egzotyką odmiennych kultur czy europejskich tradycji regionalnych i historycznych.
Zwykle można też, dzięki specjalnemu oprogramowaniu, obejrzeć wizualizację swoich wnętrz w wybranej kolorystycznej szacie. Farby są nietoksyczne i coraz łatwiejsze w nakładaniu, a powłoki trwałe i łatwe w konserwacji; wiele z nich można ścierać na mokro, niektóre mają zdolność odpychania cząsteczek kurzu.
Malowanie daje wielką przewagę nad innymi sposobami wykończenia ścian: prostą i tanią metodą możemy całkowicie odmienić oblicze wnętrza. Łatwo też urozmaicić jego wygląd przy użyciu gotowych szablonów i stempli – to bardzo modne! Możemy także skorzystać z usług artysty lub zdolnego rzemieślnika i zamówić piękne ścienne malowidło.
Jeśli zależy nam na ścianach z charakterem, wybierzmy coś z bogatej oferty farb i tynków dekoracyjnych. Stuki i powłoki strukturalne pozwalają wyczarować wrażenie trójwymiaru, efektowne imitacje zatartych fresków czy kamienia naturalnego, albo powierzchnie do złudzenia przypominające płótno, blachę stalową czy miedzianą, macicę perłową lub skórę.
Znów na tapecie
To jeszcze prostszy sposób na metamorfozę wnętrza – tapetowanie nie wymaga wielkich kwalifikacji ani przygotowań, nie wywoła też w domu rewolucji. Rewolucyjne za to są nowe wzory tapet: ludowe wycinanki, koronki, wschodnie arabeski, kwiaty i liście, kropki, kurze stopki, paski i paseczki, kratki vichy, pepitki i szkockie... Grają kolorami, połyskiem i matem, mięsistą fakturą, aksamitną miękkością.
Bardzo trendy jest wykorzystanie dekoracyjnej tapety jako wielkoformatowego obrazu – na jednej ze ścian. Może to być ściana z kominkiem lub ta, przy której stoją meble wypoczynkowe. Albo po prostu najbardziej wyeksponowana. Taka „fragmentaryczność” pozwala uniknąć przesytu wyrazistością wzoru, a kontrast z monochromatycznym tłem silniej uwypukli jego urodę.
Witamy w płytotece
To prawdziwe novum – płytki wstępują na salonowe ściany! Na razie nieśmiało, zwykle tylko w postaci dekoracji fragmentu powierzchni; nasze stereotypowe skojarzenia z trudem dopuszczają wyobrażenie pokoju dziennego wykafelkowanego jak łazienka. Ale kto wie? Tym bardziej, że producenci zasypują nas wzorami aspirującymi do wyższych, niż sanitarne rejonów. Kolory: brązy, beże, kremy, grafity i marengo, albo wyzywająco neonowo agresywne. Wypukłości, wzory, faktury. I wielka sztuka mistyfikacji – podszywanie się pod metal, kamień czy drewno...
Bezsporną zaletą ceramiki na ścianach – zwłaszcza tej szkliwionej – są walory higieniczne. Jeśli ściana nie łapie kurzu, a jej powierzchnię można umyć wodą z detergentem, rozwiązanie staje się gratką dla alergików. Można też układać z płytek indywidualne kompozycje – to ich kolejny plus. Wreszcie obfitość wzorów do wyboru; łatwo sobie wyobrazić złoconą czy imitującą marmur ceramikę w salonie o pałacowym charakterze, ale także najprostsze płyty matowego gresu przypominającego piaskowiec w nowoczesnym surowym wnętrzu, tuż obok schodów ze stali.
Silniej zakorzenionym w naszej tradycji wariantem „ciężkiego” wykończenia ścian są płyty kamienne. Cięte lub łupane, polerowane albo naturalnie chropowate – kosztują majątek, lecz gwarantują wyjątkowe wrażenie. Do tego są całkowicie niepowtarzalne. Kamień bywa uderzająco piękny, ale nawet w skromnej wersji może zastąpić całą dekorację. Co nie znaczy, że możemy go uzupełnić meblami w tandetnej okleinie. Ten szlachcic upomina się o dobre towarzystwo!