Wielu klientom rynek Audio-Video kojarzy się dzisiaj przede wszystkim z płaskimi telewizorami, wysoką rozdzielczością i kinem domowym. Te trzy hasła udało się wypromować i wprowadzić do świadomości mas; są one świetną motywacją, aby pomyśleć o zakupie nowego sprzętu, zwłaszcza gdy z animuszem urządzamy nowy dom.
(fot. Panasonic)
Kiedy jednak udajemy się do sklepu lub zasięgamy rady eksperta, zza tych trzech prostych haseł wyłaniają się kolejne pojęcia. Zakupy okazują się wcale nie takie proste, przed nami droga wymagająca wielu wyborów. Zapoznając się z kolejnymi problemami, zapoznajemy się z naszymi rzeczywistymi potrzebami, a wtedy często okazuje się, że najważniejsze dla nas cechy urządzeń wcale nie dotyczą płaskości, rozdzielczości i wielokanałowości...
Wysoka rozdzielczość
Od początku tego wieku głównym tematem dla producentów i większości konsumentów są płaskie telewizory - plazmowe i LCD, a kilka ostatnich lat upłynęło pod znakiem batalii o ich wysoką rozdzielczość. Atrakcyjne z estetycznego punktu widzenia radykalne zmniejszenie głębokości telewizora było głównym bodźcem do wymiany starych skrzynek CRT na nowe.
Chociaż pierwsze generacje plazm i LCD były marne i drogie, to dzisiaj ceny płaskich telewizorów są nawet niższe od dawnych telewizorów CRT o porównywalnej przekątnej, a jakość pozostawia już niewiele do życzenia. Mimo to wyścig między producentami trwa. Rosną przekątne dostępne za umiarkowane pieniądze, 40 czy nawet 50 calowy telewizor nie jest już luksusem, skoro kosztuje znacznie poniżej 10 000 zł. Dzisiaj decyzja o tym, jak duży telewizor kupić coraz częściej oparta jest nie na wytrzymałości rodzinnego budżetu, ale na innych racjonalnych przesłankach. Do małych pokoi zbyt duży telewizor po prostu nie będzie pasował.
Każdy obraz składa się z pikseli i nawet w wysokiej rozdzielczości je zobaczymy, gdy będą one duże, a my będziemy siedzieć zbyt blisko. Format full HD, czyli 1920x1080, ma potencjalnie tak wysoką rozdzielczość, że w praktyce trudno jest usiąść za blisko, aby widoczność poszczególnych pikseli stanowiła problem - oczywiście odrzucając sytuacje skrajne, np. oglądanie 50 calowego telewizora z odległości jednego metra. Napisałem jednak „potencjalnie”, gdyż do pełni szczęścia potrzebny jest nie tylko wyświetlacz, ale i sygnał wysokiej rozdzielczości. Stąd też programy telewizyjne, oglądane na dużych telewizorach robią często bardzo złe wrażenie i prowadzą do pochopnego wniosku, że duży telewizor w ogóle nie ma racji bytu w średniej wielkości pomieszczeniach.
Trzeba tu znaleźć dobry kompromis. Rzeczywiście nędzny sygnał nie jest warty kupowania wysokiej klasy dużego telewizora, ale przecież zwykle nie kupujemy go na rok czy dwa, a w perspektywie kilku lat rośnie szansa na szeroką popularyzację programów w wysokiej rozdzielczości. Skoro tak, czy nie lepiej odłożyć zakup takiego telewizora? Doświadczenie uczy, że z roku na rok jakość wzrasta a ceny spadają. Jednak dotychczas imponujące tempo tych zmian będzie wolniejsze, obecny czas można uznać za rozsądny do robienia zakupów. Za „normalną” cenę kupimy telewizor full HD o przekątnej nawet 50 cali i w dodatku 100-hercowy.
Takie urządzenie będzie nas kosztować nie więcej niż 10 000 zł, a jeżeli zadowolimy się 40 calami, zapłacimy średnio dwa razy mniej. Ceny nie będą już tak wyraźnie spadać, bo nie mają skąd i dokąd, producenci nie zaczną nam przecież płacić za to, że wyniesiemy ich telewizor ze sklepu. Produkcja osiągnęła już poziom gwarantujący „efekt skali”, a ceny surowców, jak również kosztów pracy w Chinach - gdzie produkowana jest większość telewizorów - zaczynają nawet rosnąć. Główni gracze są już wyczerpani walką o pozycję na rynku, która doprowadziła do zminimalizowania ich marż i nie mają już pola manewru. Należy spodziewać się więc ustabilizowania cen, natomiast postęp jakościowy wciąż będzie widoczny. Ale i tutaj rozwój nie będzie w najbliższych latach tak spektakularny jak dotąd (chociaż jako taki będzie przedstawiany przez producentów), gdyż już teraz wyeliminowano główne niedoskonałości płaskich telewizorów, zarówno plazm, jak i LCD.
Rozdzielczość 1920x1080 jest powszechnie dostępna i dla większości konsumentów w pełni satysfakcjonująca, problemem jest wspomniany deficyt programów telewizyjnych zdolnych wykorzystać ten potencjał. Chociaż trwają już prace nad jeszcze wyższą rozdzielczością, to jej wdrożenie i popularyzacja może napotkać naturalną barierę braku zainteresowania rynku. Myślę, że dotychczasowe „full HD” wyczerpało potrzeby zdecydowanej większości klientów. Poza tym rozdzielczość to nie jedyny parametr opisujący jakość obrazu.
Najnowsza generacja LCD dysponuje już częstotliwością odświeżania 100 Hz (skądinąd znaną z „przestarzałych” telewizorów CRT), co stanowi widoczny (gołym okiem) postęp względem 50 Hz - poruszające obrazy nie przeskakują, ale przesuwają się płynnie. Na ostatniej IFA Sony i Samsung zaprezentowali pierwsze telewizory 200 Hz, co oczywiście jest krokiem naprzód, ale krokiem którego znaczenie dla subiektywnie odbieranej jakości obrazu jest już znacznie mniejsze, niż przejście z 50 do 100 Hz. Tak właśnie jest pod wieloma względami - będzie jeszcze lepiej, choć już jest co najmniej dobrze. Zmęczenie i znieczulenie klientów na dalsze szlifowanie parametrów obrazu widzą producenci, którzy w tym roku ponownie zwracają naszą uwagę na... dalsze zmniejszenie głębokości telewizora.