(fot. Modiss) |
Bez żyrandola
... a także bez kandelabrów, kinkietów, stojących lamp... Warto rozważyć taki pomysł. Światło jest wielkim kreatorem przestrzeni, ulotnym lecz wyrazistym budulcem, sugestywnym reżyserem nastrojów. Wykorzystanie nietypowych opraw lub ich całkowite ukrycie może przewrotnie wzmocnić siłę jego oddziaływania.Taka koncepcja wymaga autorskich rozwiązań i to już na etapie projektu architektonicznego; zapotrzebowanie na liczbę punktów świetlnych, podobnie jak ich rozmieszczenie, raczej na pewno okaże się nietypowe. Może pojawić się potrzeba dobudowania lekkich konstrukcji tworzących gzymsy, ryzality, wnęki i załomy ścian.
Zwis górą
Mimo popularyzacji nietypowych opraw oświetleniowych, dla wielu z nas żyrandol nadal ma nieodparty urok. Może dzieje się tak z powodu jego wyrazistej symboliki – wszak centralnie usytuowane źródło światła kojarzy się z koncentracją życia rodzinnego wokół dawnego ogniska... A przy tym nowoczesnym lampom sufitowym – i awangardowym, i tym stylizowanym na dawne ozdobne żyrandole – trudno odmówić urody.Elementarz dobrego smaku każe jednak zachować umiar; wieszając u sufitu okazały żyrandol, musimy wyrzec się innych efektownych rozwiązań oświetleniowych – mogłyby być dla niego zbyt silną konkurencją. Do kompletu jedynie dyskretne kinkiety i lampy podłogowe.
Agnieszka Rezler
Pełny artykuł w PDF: Oświetlenie salonu