W kuchni, jak na polu bitwy – ważne jest, co dzieje się na froncie, ale również na tyłach, czyli w bogatym kuchennym zapleczu. Podczas gdy tam o wszystkim decyduje logistyka i doskonała organizacja, meblowe fronty ruszają do szturmu, posługując się swym najsilniejszym orężem – urodą.
(fot. Black Red White)
Ile kuchni w kuchni?
Jak wieść niesie, niewiele. Moda premiuje dziś wnętrza kuchenne, których funkcję trudno na pierwszy rzut oka odgadnąć: pełne salonowego szyku, skryte i tajemnicze. Takie, w których po zakręceniu kranu i zamknięciu lodówki można zapomnieć o gotowaniu. Dlatego wieszamy w kuchni kryształowe lub chromowane żyrandole, montujemy wielobarwne diody, ściany ozdabiamy abstrakcjami, przyklejamy fototapety...
Wybór mebli kuchennych pozwala nadać wnętrzu najmodniejsze „niekuchenne” atrybuty na kilka sposobów. Taki efekt zapewnią niezwykłe formy, kolory i desenie szafek.
Można też szafki o prostych klasycznych kształtach rozmieścić nietypowo i z fantazją; jeśli użyjemy przy tym skontrastowanych kolorów, zabudowa może stać się atrakcją wnętrza – jak ta na zdjęciu z sąsiedniej strony. Inny sposób to wykorzystanie przesłony w postaci rolety albo przesuwanych ścianek – te ostatnie, dopasowane do meblowych zestawów, pojawiają się już w ofercie producentów.
Kosmiczne laboratorium
Czerń i biel, chrom i szkło – stały zestaw z „dekalogu” kuchennej awangardy. Ope-rując kilkoma zaledwie kolorami i materiałami, projektanci urzeczywistniają najbardziej futurystyczne wizje. Tworzą meble, które mogą być godną oprawą dla iście kosmicznych kształtów nowoczesnego AGD.
Jakie zalety ma „międzyplanetarna” kuchnia? Sprawia, że zwykłe, dla wielu z nas nużące czynności, nabierają innej wymowy. Banalne śniadanie zmienia w projekcję science fiction. Pomaga utrzymać wrażenie klinicznej czystości; jeśli tylko chce nam się otworzyć kilka szuflad, nacisnąć parę guzików, uruchomić kilku „automatycznych asystentów” – możemy cieszyć się prawdziwie laboratoryjnym ładem.
Wśród tworzyw króluje tu lakierowane na wysoki połysk MDF, lśniąca stal i tafle jednolicie barwionego szkła. Drewno – rzadko, i tylko w postaci fragmentarycznych wstawek; ono zawsze wnosi ciepło, a przecież kosmos jest zimny jak lód.
W takiej kuchni innowacyjne technologie i nowinki techniczne bardzo się liczą. Można nawet powiedzieć, że jak nigdzie indziej; wszak treść musi nadążać za formą. I rzeczywiście – we wnętrzach szafek znajdziemy wysuwane zasobniki, w szufladach estetyczne przegródki na kuchenną drobnicę. Gdy dobrze się przyjrzymy, odkryjemy wysuwane blaty i wyciągane gniazdka elektryczne, krajalnice na zawiasach i miksery na przegubach. Dokładne oględziny wyspecjalizowanej kuchni ujawnią też kształtki na butelki, wieszak na ściereczki, pojemniki na posegregowane odpady, a nawet ukryty w cokole szafki wyciąg na zamiecione z podłogi okruszki, połączony przewodem z systemem centralnego odkurzania.
Oblicza drewna
W kręgu drewnianych szafek kuchennych od kilku lat trwa rewolucja stylistyczna. Gdy po okresie panowania tradycyjnego wzornictwa i ciemnych żłobionych frontów Skandynawowie zarazili wszystkich upodobaniem do jasnych fornirów i prostych form, wydawało się, że niewiele już można wymyślić. A jednak! Pojawiło się drewno egzotyczne, urzekając wszystkich skalą barw i finezją rysunku.
Dziś zostało oswojone; nie można wprawdzie uznać, że jest już passé, ale coraz częściej ustępuje miejsca rodzimym gatunkom. Wracają brzoza i dąb, olcha, świerk i wiąz, a nawet pospolita sosna. W prostych formach, w nieco „spranym”, rozbielonym sztafażu, za to z fanfarami. Egzotyka pozostaje atrakcją we wstawkach, dekorach i intarsjach – jako ozdobny ekran ujęty w ramy gładkich, lakierowanych lub malowanych powierzchni.
I nie dajmy sobie wmówić, że drewno jest niemodne. Być blisko natury zawsze jest trendy; w kuchni nie można być bliżej niej, niż w otoczeniu naturalnych słoi.