Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 4/2018

W światłocieniu i na glinie

Tworzenie tego ogrodu nie było bułką z masłem. Lila i Leszek zastali w nim liściasty starodrzew, zasłaniający innym roślinom światło, dający cień, wypijający z ziemi wilgoć i pożywienie. Gliniaste podłoże też nie "współpracuje" z roślinami i właścicielami, bo raz jest podmokłe, raz suche i twarde jak skała.

Kiedy Lila mieszkała w rodzinnym Wrocławiu, nie ciągnęło jej do roślin. Mama załamywała nad nią ręce, mówiąc: "nawet kaktusy jesteś w stanie zasuszyć". A jednak zaskoczyła i ją, i samą siebie. Stało się to po zamieszkaniu z mężem na dużej posesji pod Warszawą.

Początkowo zieleń była tu zaniedbana, ponieważ od czasów II wojny światowej nikt nie mieszkał w letnisku na stałe. Rodzina Leszka przyjeżdżała z Warszawy na podmiejską działkę zazwyczaj na krótki weekendowy wypoczynek i uznawała dziki charakter ogrodu bardziej za zaletę, niż wadę. Szczególnie ceniła stare dęby, rosnące na obrzeżach.

IGLASTE DO PARY Z LIŚCIASTYM STARODRZEWEM

Dęby, lipy, brzozy, jesiony, owszem, tworzyły nastrojowy światłocień, ale jednocześnie były dla nowych gospodarzy sprawcami wielu kłopotów (m.in. rozsiały wiele dzieci, które zaśmieciły posesję).

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!