Choć para przez 10 lat mieszkała w dwukondygnacyjnym mieszkaniu o pow. 120 m2, w pewnym momencie zatęskniła za życiem na własnej działce i we własnym domu. Szczególnie Tomkowi brakowało zieleni – mały balkon i osiedlowy plac zabaw nie pokrywał jego zapotrzebowania na częsty kontakt z naturą. Poza tym wcześniej, przez 4 lata, zajmował się pośrednictwem w handlu nieruchomościami, więc doskonale znał ładne lokalne tereny do zabudowy i postanowił wreszcie wykorzystać tę wiedzę dla rodziny. Na jednym z nich kupił średniej wielkości działkę.
ŚWIETNA LOKALIZACJA
Na działkę małżeństwo przygotowało nie więcej niż 150 000 zł. Umiejętne negocjacje ze sprzedającym sprawiły, że wyznaczony limit finansowy nie został przekroczony (kupili ją za 138 000 zł).
– Nie chcieliśmy zmieniać miejsca zamieszkania, bo nasze powiatowe miasto jest dobrze zarządzane i ładnie położone – mówi Tomasz. – Ceny działek "wyrzuciły" nas jednak do małej miejscowości satelickiej, ale tego nie żałujemy. Do centrum miasta mamy stąd zaledwie 2,5 km, natomiast jest tu cisza i zieleń. Kiedy wjechałem w tę ślepą boczną uliczkę, już wiedziałem, że to moje nowe miejsce na ziemi i… nowe wyzwanie. Teren był kompletnie zarośnięty chwastami i drzewami oraz znajdował się przy krętej szutrowej drodze prywatnej. Spodobało mi się, że wzdłuż niej jest zaledwie kilka dość dużych działek o pow. 1500–2000 m2 – nasza ostatnia – a sąsiaduje z nimi z dwóch stron sosnowy las i pola. Domy stoją od siebie w odległości większej niż 40 m, co daje wszystkim prywatność. Z uzbrojeniem też było dobrze. W ulicy znajdowały się już sieci gazowa, wodociągowa i elektryczna, tyle że kończyły się przy domu sąsiada. Mogliśmy je szybko rozbudować i nawet skorzystaliśmy z gminnego dofinansowania do przyłącza wodociągowego.
Lilianna Jampolska