Biologiczna oczyszczalnia ścieków - mały problem podczas urlopów
Biologiczna oczyszczalnia ścieków - mały problem podczas urlopów
Oczyszczalnia wymaga regularnego dostarczania odpowiedniej ilości ścieków. Przed wyjazdem na dłuższy urlop, prosimy kogoś z rodziny, żeby co kilka dni wziął u nas prysznic, albo po prostu puścił wodę z kranu. Kiedy nie ma prądu, system nie pracuje - mówią Marta i Piotr, Czytelnicy Budujemy Dom, którzy biologiczną oczyszczalnię użytkują od 2013 r.
Decyzja: kupiliśmy dom w stanie deweloperskim z szambem. Dla nas, rodziny z dwójką małych dzieci, od początku była to pomyłka! Ciągłe zaglądanie do zbiornika, opłaty związane z wywozem - według nas to złe rozwiązanie. Już miesiąc po przeprowadzce szukaliśmy przydomowej oczyszczalni, odpowiedniej na parcelę z wysokim poziomem wód gruntowych i dużą zawartością gliny w glebie.
Nie chcieliśmy mieć w ogrodzie metrowego kopca z kilkoma kominami. Długo szukaliśmy firmy, która zaoferuje nam coś innego. Nasz fachowiec przyjechał na miejsce i zaproponował oczyszczalnię biologiczną, przy której bez znaczenia jest wielkość posesji i rodzaj gruntu. Dowiedzieliśmy się, że wysokie koszty urządzenia możemy zmniejszyć, ubiegając się o dopłatę do kredytu z NFOŚiGW.
Przez właz betonowej studni chłonnej można podejrzeć oczyszczone ścieki.
Biologiczna oczyszczalnia ścieków - rady i przestrogi:
Montaż trwał 2 dni i nie zrujnował działki. Wykonawcy przygotowali wykopy o głębokości 3 m, używając koparki, ale stała ona albo na ulicy, albo u sąsiada, który budował dom. Ogrodzenie i żywopłoty nie ucierpiały, choć oczyszczalnia znajduje się blisko nich! Elementy składowe zajmują mało miejsca. Prawie nie widać ich wśród roślin. Oczywiście, nie posadziliśmy na rabacie nad urządzeniem drzew i roślin z długimi silnymi korzeniami, więc nic nie zakłóca jego pracy.
U nas z ziemi wystają 3 wieczka. Pierwsze - nad właściwą komorą na tzw. gęste, drugie nad zbiornikiem przejściowym z częściowo oczyszczoną wodą i pompą, trzecie nad ringiem betonowym, pozostałym po starym szambie. Na jego miejscu, w pogłębionym dole, jest warstwa kamieni, żwiru, piasku i dzięki temu rozprowadzenie wody jest możliwe.
Jeśli oczyszczonej wody jest dużo, trafia ze studni chłonnej do linii kroplujących, rozłożonych dookoła działki i na rabatach. Ring z betonu pozostał, by ułatwiał podgląd procesu.
Do naszych obowiązków należy wezwanie 2 razy w roku firmy asenizacyjnej, która wybiera gęste ścieki za 200 zł. Do zbiorników oczyszczalni zaglądamy częściej, kiedy jest deszczowo - woda opadowa musi być pod kontrolą. Choć za osadnikiem gnilnym znajduje się przepompownia, nie słychać jej pracy. Przed wakacjami zorientowaliśmy się, że pompa nie chodzi. Zadzwoniliśmy do monterów, którzy zalecili zakup nowej.
Oczyszczalnia wymaga regularnego dostarczania odpowiedniej ilości ścieków. Przed wyjazdem na dłuższy urlop, prosimy kogoś z rodziny, żeby co kilka dni wziął u nas prysznic, albo po prostu puścił wodę z kranu. Kiedy nie ma prądu, system nie pracuje. Dotąd nie odbiło się to na nim źle, lecz wtedy jesteśmy wyjątkowo czujni. Dozowanie bakterii nie jest konieczne, ale wsypujemy je przez sedes raz w roku.
Żeby otrzymać dofinansowanie, musieliśmy wziąć w banku kredyt celowy. Zaczęło się gromadzenie i składanie papierów - niestety nie mogliśmy nic załatwić elektronicznie. Procedura ubiegania się, a potem uzyskania kredytu i dopłaty trwała kilka tygodni. Szkoda, że nie możemy spłacić kredytu wcześniej. No, ale zmniejszyliśmy koszty inwestycji. Zamortyzują się po 4-6 latach.
Pod zielonym włazem jest główny zbiornik oczyszczalni, pod czarnym przepompownia, dalej stare szambo zamienione w studnię chłonną.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.
Zdecydowanie są to tykające bomby środowiskowe, zapewnienie wydajności oczyszczania dla tak niewielkiej instalacji wiąże się z niewspółmiernymi kosztami i jest po prostu nieopłacalne dla zwykłego użytkownika, nie wspominając o wynikających z tego problemach. Znacznie lepiej byłoby, ...
Gość mhtyl
17-05-2019 22:34
7 godzin temu, Gość Konradeus napisał:
Jeżeli ktoś ma obok studnię to współczuję.
Jeśli ktoś ma studnię to musi być ona w odległości 30 m od drenażu albo drenaż musi być 30 m od studni, zależy co było pierwsze.
Gość Konradeus
17-05-2019 15:17
Niestety obawiam się, że przydomowe oczyszczalnie są tykająca bombą środowiskową. Tak jak różnymi autami jeżdżą ludzie bo różnie dbają, podobnie będzie pewnie z przydomowymi oczyszczalniami. Wykonywałem wiercenia w pobliżu rozsączalników po dwóch latach funkcjonowania, ...