Na instalację grzewczą trzeba patrzeć jak na pewną całość złożoną ze źródła ciepła, grzejników i/lub ogrzewania płaszczyznowego, osprzętu, elementów sterujących itd. Rynkowa oferta jest przy tym tak bogata, że można zbudować niemal wszystko, nawet najbardziej nietypowy wariant. Dlatego przede wszystkim musimy wiedzieć co chcemy osiągnąć. A równocześnie praktyka dowodzi, że lepiej nie komplikować ogrzewania ponad miarę.
CZEGO NIE MOŻEMY?
Nie wszędzie da się zastosować każdy rodzaj ogrzewania. I mogą nas ograniczać czynniki, których nijak nie pokonamy. Najlepszy przykład to dostęp do sieci gazowej. Albo jest, albo na jego brak nic nie poradzimy. A według statystyk dostęp do gazu "z rury" ma mniej niż 20% Polaków mieszkających poza ośrodkami miejskimi. Możemy co najwyżej szukać alternatywy w postaci gazu z przydomowego zbiornika (dzierżawionego lub kupionego na własność). Wszystko będzie działać właściwie tak samo, nawet kocioł może być identyczny, ale koszty będą już zupełnie inne.
Nie mniejsze znaczenie mają ograniczenia wynikające z prawa miejscowego, przyjętego przez władze samorządowe. Mogą to być zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (ew. decyzji o warunkach zabudowy), a ostatnio również antysmogowych uchwał sejmików wojewódzkich. Najczęściej spotyka się zakaz stosowania paliw stałych, czyli węgla, drewna i peletów. A są one przecież najpopularniejsze. Dlatego najlepiej, jeżeli tego rodzaju regulacje sprawdzimy jeszcze przed zakupem działki, a potem pamiętamy o nich, szukając projektu lub tworząc go z architektem.
Jarosław Antkiewicz
fot. Galmet