Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 11-12/2017

Syndrom Chorego Budynku

W domu zaduch i wilgoć, ale okien lepiej nie otwierać, bo ogrzewanie kosztuje. Kratki wentylacyjne zatkane, żeby nie ciągnęło, na ścianach gdzieniegdzie wykwity pleśni. Jego właściciel nie rozumie ani skąd wzięła się pleśń, ani dlaczego ciągle boli go głowa. Nie wie, że oba zjawiska są ze sobą powiązane i że właśnie zetknął się z Syndromem Chorego Budynku.

Warunki panujące w mieszkaniu – temperatura, wilgotność, nasłonecznienie – wpływają na zdrowie żyjących w nim ludzi. Według raportu "Barometr Zdrowych Domów 2017", przygotowanego z inicjatywy Grupy Velux, mieszkańcy niezdrowych (zawilgoconych) budynków zgłaszają problemy zdrowotne dwa razy częściej niż osoby, które mają odpowiednie warunki mieszkaniowe. Zachorowalność na astmę jest wśród nich wyższa o 40%.

Światowej sławy hematolog, profesor Julian Aleksandrowicz, powiązał wzrost zachorowalności na rozmaite nowotwory (białaczka, rak żołądka) z czynnikami zlokalizowanymi w środowisku bytowania człowieka, jeszcze w latach 60. i 70. XX w. Pracujący z nim badacze (onkolodzy, inżynierowie środowiska, biochemicy) ustalili, że w zdegradowanych technicznie budynkach, zawilgoconych i zagrzybionych, występują mykotoksyny (produkty przemiany materii niektórych grzybów), które są bardzo szkodliwymi truciznami, odpowiedzialnymi m.in. za zwiększanie ryzyka zachorowań na nowotwory.

Według raportu "Barometr Zdrowych Domów 2017", 22% polskich mieszkań jest zawilgoconych, 23% niedoświetlonych, a 26% niedogrzanych. Szacuje się, że w niezdrowym domu mieszka co szósty Europejczyk. Jednocześnie Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że w pomieszczeniach spędzamy 90% swojego życia, z czego dwie trzecie w domu/mieszkaniu.

Janusz Werner
fot. Fotolia

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!