Mało kto zdaje sobie sprawę, że przez dach ciepło ucieka nawet intensywniej, niż przez ściany. Stąd właśnie surowe wymagania odnośnie izolacyjności tej przegrody. Jednak mając na uwadze energooszczędność, nie możemy zapominać, że skuteczna izolacja musi być szczelnie ułożona i sucha. A to oznacza konieczność zabezpieczenia przed wodą deszczową, ale i kondensacją pary wodnej.
Skąd wynikają problemy z wilgocią na użytkowanym poddaszu i jak temu zaradzić?
Ocieplenie połaci dachu to warunek konieczny, żeby zamienić dotychczasowy strych w przestrzeń mieszkalną. Inaczej mieć będziemy tam nieznośny upał w lecie i przejmujący chłód zimą. Zgodnie z prawem współczynnik U dachu na poddaszu użytkowym nie może przekraczać 0,18 W/(m²·K), zaś od 2021 r. będzie to zaledwie 0,15. Żeby to osiągnąć, potrzeba warstwy ok. 20 cm wełny mineralnej lub innego materiału o zbliżonych właściwościach cieplnych.
Co ważne, kiedy ocieplamy od strony pomieszczenia mieszkalnego, czyli w zdecydowanie najpopularniejszy sposób, niezbędne jest nie tylko ułożenie izolacji pomiędzy krokwiami, ale również pod nimi, na dodatkowym ruszcie. Inaczej krokwie staną się potężnymi mostkami cieplnymi. Bo drewno, chociaż powszechnie uważane jest za materiał ciepły, o dobrej izolacyjności, to tak naprawdę stanowi dla ucieczki ciepła przynajmniej 4 razy gorszą barierę, niż popularna wełna mineralna.
Dlaczego poddasze ocieplamy wełną mineralną?
Wełna mineralna zdecydowanie dominuje w naszym kraju jako materiał do ocieplenia połaci dachowych. I nic w tym dziwnego, bo w tym zastosowaniu sprawdza się rzeczywiście bardzo dobrze. Jest przy tym niedroga i dość łatwa do ułożenia. Może to zrobić nawet cierpliwy amator, byle pracował zgodnie z kilkoma podstawowymi zasadami i bardzo starannie. Tym bardziej, że nie potrzeba do tego specjalistycznych narzędzi.
Na poddaszach używa się zarówno wełny skalnej (bazaltowej), jak i szklanej. Ta druga jest nawet popularniejsza, bo przy zachowaniu tych samych parametrów izolacyjnych jest lżejsza i bardziej elastyczna. Na ogół używa się miękkich jej odmian w postaci mat. Stosowanie twardych płyt nie ma tu sensu. Przede wszystkim dlatego, że są nawet 2-3 razy droższe. Jest też istotny argument użytkowy. Maty można bez trudu ciąć na odcinki odpowiadające szerokości odstępów między krokwiami, prawie unikając przez to odpadów. Z płytami jest trudniej i odpadów powstaje więcej. Masa też ma znaczenie - lżejsza wełna to mniejsze obciążenie dachu.
Łatwość docinania połączona z dużą elastycznością oznacza też, że bez wielkiego wysiłku izolację można ułożyć naprawdę szczelnie. Wełna sama skompensuje niewielkie odchylenia i niedokładności wymiarów. Warto przy tym podkreślić, że wełna pozostaje trwale elastyczna, co się przydaje, bo więźba dachowa nie jest wcale doskonale sztywna i jej niewielkie ruchy są zjawiskiem naturalnym. W sztywnym materiale powstałyby zaraz niewielkie szczeliny na styku z więźbą.
Wełna jest przy tym paroprzepuszczalna, co w prawidłowo wykonanym dachu pomaga utrzymać drewnianą konstrukcję dachu w tak pożądanym stanie suchym. Ponadto każda wełna mineralna jest materiałem całkowicie niepalnym, co zwiększa poziom bezpieczeństwa, bo skutecznie odgradza drewnianą więźbę od ewentualnego źródła ognia.
Inne materiały niż wełna jak dotąd nie zdobyły specjalnej popularności. W pewnych sytuacjach warte rozważenia jest wykorzystanie pianki natryskiwanej z agregatu. Taka pianka ma właściwości rozprężne, sama więc dopasowuje się do przestrzeni, którą ma wypełnić. Jeżeli kształt dachu jest skomplikowany, z wieloma miejscami, w których trudno szczelnie ułożyć wełnę, pianka natryskowa jest opcją wartą rozważenia.
Drugi wariant to z kolei płyty z twardej pianki układane nie pomiędzy krokwiami, ale od zewnątrz, na dachu. Krokwie jako mostki termiczne przestają być problemem. I co w niektórych domach bardzo ważne, nie tracimy nic z wysokości poddasza. Widoczna więźba, a na niej deskowanie może być też elementem, który nadaje charakter i styl wnętrzom na poddaszu.
Druga warstwa wełny minimalizuje wpływ krokwi jako mostków termicznych. (fot. Isover)
Ocieplenie i zagospodarowanie poddasza - uwaga na wilgoć!
Na nieużytkowym strychu, więźba ma wręcz idealną warunki do tego żeby pozostać sucha. Wokół drewnianych elementów następuje swobodny ruch powietrza, a jego wymiana zwykle jest spora. Nawet jeżeli w pokryciu dachu pojawi się jakaś drobna nieszczelność, to woda będzie miała dobre warunki żeby odparować. Ponadto, my po pierwszym większym deszczu zobaczymy gdzie jest przeciek. Źródeł wilgoci z wnętrza domu nie ma, o ile nie używamy strychu do suszenia prania. Ale nawet w tym wariancie - wilgoci jest dość mało i do tego raczej nie suszymy tam prania nieustannie. Są przynajmniej kilkudniowe przerwy, w czasie których wszystko może dobrze wyschnąć.
Ocieplenie i zagospodarowanie poddasza zmienia sytuację diametralnie. Co najważniejsze, pojawiają się źródła pary wodnej. To każdy wzięty prysznic, ale i my sami przekazujemy wilgoć do powietrza. Dlatego tak ważna jest skuteczna wentylacja. Drugi istotny element to staranne ułożenie od strony pomieszczeń folii paroizolacyjnej. Najlepiej ze sporymi zakładami sklejanymi taśmą. Jednak zawsze trzeba się liczyć z tym, że paroizolacja nie jest idealnie szczelna. Ona ma zminimalizować ilość pary wodnej przenikającej do wełny w dachu. Bo para wodna w większej ilości ulegnie w wełnie skropleniu po zimnej stronie połaci dachu. Co z kolei może doprowadzić do trwałego zawilgocenia wełny.
Żeby tego uniknąć zewnętrzne warstwy dachu - podkład i pokrycie muszą umożliwić odprowadzenie pary wodnej. Dlatego właśnie stosuje się paroprzepuszczalne folie dachowe i/lub pozostawia szczeliny wentylacyjne. Jeżeli pod pokryciem jest jedynie taka folia oraz ruszt z łat i kontrłat, to wystarcza jedna szczelina pomiędzy paroprzepuszczalną folią wstępnego krycia oraz pokryciem. Szczelina musi być drożna od okapu po szczyt dachu w kalenicy. Jeżeli jej ciągłość przerywają np. okna dachowe, kominy lub lukarny, trzeba zapewnić dodatkowe wloty i wyloty powietrza przed i za przegrodą. Mogą do tego posłużyć specjalne dachówki wentylacyjne czy kominki do pokryć blaszanych.
Od strony wnętrz mieszkalnych przed wnikaniem pary wodnej chroni folia paroizolacyjna. Jednak nigdy nie jest w 100% skuteczna. (fot. Isover)
Jeżeli zaś w dachu mamy deskowanie (zwykle kryte papą), jedna szczelina wentylacyjna to zbyt mało. Potrzebne są dwie - pomiędzy ociepleniem i deskowaniem oraz pomiędzy deskowaniem i pokryciem. Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, drewno wcale nie jest materiałem "oddychającym". Stawia bardzo duży opór przepływowi pary wodnej. Jest on jeszcze większy w przypadku płyt drewnopochodnych. Także dlatego, że płyty tworzą dość duże ciągłe arkusze, odmiennie niż deski, pomiędzy którymi zwykle są jakieś szpary.
Zresztą, popularne pokrycie z papy i tak uniemożliwia przenikanie pary wodnej. Dlatego dwie drożne na całej długości szczeliny wentylacyjne są absolutnie niezbędne, żeby izolacja pozostała sucha i skuteczna.
Człowiek wielu zawodów, instalator z powołania i życiowej pasji. Od kilkunastu lat związany z miesięcznikiem i portalem „Budujemy Dom”. W swojej pracy najbardziej lubi znajdywać proste i praktyczne rozwiązania skomplikowanych problemów. W szczególności propaguje racjonalne podejście do zużycia energii oraz zdrowy rozsądek we wszystkich tematach związanych z budownictwem.
W wolnych chwilach, o ile nie udoskonala czegoś we własnym domu i jego otoczeniu, uwielbia gotować albo przywracać świetność klasycznym rowerom.