Grażyna i Tomasz zachwycili się naturalnymi ogrodami Pieta Oudolfa. Poprosili swojego architekta o zaplanowanie przy nowym domu m.in. miniprerii z trawami i bylinami, wzorowanej na realizacjach tego projektanta. Rabata wyglądała dobrze przez dwa sezony, później straciła pierwotny charakter. Po pięciu latach została zmieniona. Nie trzeba było odświeżać oczka wodnego, dzikiej część ogrodu.
W wyjściowym założeniu właścicieli, ogród miał być nowoczesny, bo taka jest bryła domu. Jednak nie zamierzali nadawać mu geometrycznych kształtów i minimalistycznego charakteru. Woleli, żeby bujna roślinność i falista forma rabat łagodziły prostotę i kanciastość budynku. Inspiracją był styl pewnego ogrodu, który odwiedzili już kilkanaście lat temu, podczas pobytu w Nowym Jorku.
W dzielnicy West Side na Manhattanie, zobaczyli widowiskowy park Higt Line, zaprojektowany przez ikonicznego holenderskiego architekta krajobrazu Pieta Oudolfa. Ten nowoczesny ogród, złożony z bylin, traw i krzewów - rozciągający się na zawieszonej nad ulicami estakadzie z zabytkowym torowiskiem linii kolejowej - wywarł na nich ogromne wrażenie. Koniecznie chcieli mieć podobny zestaw roślin, chociażby na fragmencie swojej działki o powierzchni 1800 m2.
Ogród z oczkiem wodnym
Łąka w stylu Pieta Oudolfa
Wspólnie z architektem ogrodu przeznaczyli na nią wycinek, dobrze widoczny z tarasu i strefy dziennej. Ukształtowali go w szeroki łuk. Płynnie połączyli z zadrzewioną, dziką częścią posesji, położoną głębiej. Wśród traw ozdobnych umieścili byliny, m.in. jeżówki (posortowali je kolorystycznie), przetaczniki, osty, lawendy. Poszczególne gatunki skupili w grupy po 30-40 sztuk, uzyskali przenikające się, barwne plamy. Wybrane nasadzenia powtórzyli, w celu nadania aranżacji rytmu i głębi.
Najpierw na tej najbardziej reprezentacyjnej rabacie rozciągała się naturalistyczna łąka bylinowo-trawiasta w stylu Pieta Oudolfa. Bez stałej fachowej opieki, zarosła chwastami, dlatego architektka krajobrazu, Małgorzata Ciesielska-Stefańczyk, zmieniła aranżację. Umieściła w niej sadzonki odzyskane z łąki i dokupione, karłowe krzewy iglaste oraz mniejsze i większe głazy.
Przez pierwsze lata, minipreria bylinowo-trawiasta wyglądała zjawiskowo. Z biegiem czasu zaczęła, niestety, zarastać chwastami. Grażyna próbowała sama je wyrywać, lecz było to uciążliwe, poza tym miała kłopot z rozpoznawaniem roślin. Wszak trawa-chwast przypomina trawę ozdobną, zaś niektóre uprawiane byliny we wczesnym stadium rozwoju wyglądają jak chwasty. W piątym roku użytkowania ogrodu, zamiast stylowej łąki, widoczne były już głównie chwasty. Wtedy Grażyna stwierdziła, że nadszedł czas na pozbycie się tych zarośli. O pomoc poprosiła architektkę krajobrazu, Małgorzatę Ciesielską-Stefańczyk.
Taras (z termojesionu), o powierzchni 70 m2, łączy się z pomostem przy oczku wodnym. Umeblowaną strefę wypoczynku można zasłonić przed słońcem roletami sterowanymi elektrycznie, zamontowanymi na pergoli z profili aluminiowych. Jest to wygodne ze względu na południową ekspozycję.
Projektantka i jej ekipa wykonała tytaniczną pracę przy usuwaniu niechcianego zielska, identyfikacji roślin ozdobnych, przesadzeniu ich w wyznaczone miejsce. Widząc, że bez stałej fachowej opieki poprzednia koncepcja nie sprawdziła się pod względem estetycznym i funkcjonalnym, zaproponowała odpowiedniejsze rozwiązanie. Posadziła zimozielone krzewy, głównie karłowe iglaki (m.in. sosny), po to, żeby powstał stale ozdobny stelaż roślinny (wcześniejsza bylinowa aranżacja była ładna tylko w sezonie wegetacyjnym). Między nimi ulokowała ocalone i dokupione sadzonki, poza tym kamienie (zgromadzone na stosie w trakcie budowy domu i zagospodarowywania posesji). Składowe klombu już wtedy wyglądały spójnie i ciekawie. A znacznie lepiej, kiedy po kilku tygodniach dodała duże głazy (wybrała je z Grażyną w składzie kamieniarskim).
Dla właścicieli szczególnie istotne jest to, że zapewniła łatwiejszą (niż poprzednio) pielęgnację takiej rabaty. Zastosowała bowiem agrowłókninę, przez którą nie przerastają chwasty, poza tym ściółkę z kory ogrodniczej (ewentualnie pojawiają się one w ściółce, ale w mniejszej ilości).
W zbiorniku z karasiami rosną (w koszach) dekoracyjne grzybienie, inne rośliny wodne. Na brzegu trawy, sitowie.
Warzywnik permakulturowy
Skoro ogród ma charakter naturalny, to niż dziwnego, że właściciele chcą uprawiać rośliny użytkowe w sposób ekologiczny. Na warzywnik przeznaczyli dużą kwaterę, o wymiarach 16 x 9 m, ciągnącą się wzdłuż ścieżki od furtki do głównego wejścia do domu. Ulokowali ją w tym właśnie miejscu, ze względu na świetne nasłonecznienie od rana do wczesnego popołudnia, oddawanie ciepła roślinom przez nagrzany od słońca mur garażu. Zioła kochają to zacisze.
W głębiej położonej części ogrodu miał powstać staw kąpielowy (o takim marzyła Grażyna), jednak ostatecznie właściciele zrealizowali oczko wodne z małą kaskadą ze stali. Za nim założyli białą rabatę z roślinnością leśną, leżanką-hustawką, stylowym kawowym kompletem mebli ze stali i poidełkiem dla ptaków. Po lewej, urządzili placyk na ognisko.
- Zainteresowała mnie permakulturowa uprawa roślin jadalnych, bo jest to metoda, która np. bardzo ułatwia nam obsługę - opowiada Grażyna. - W taki sposób uprawiam zioła, m.in. lawendę, miętę, szczypiorek, rozmaryn, lubczyk. Ponadto w pierwszych latach po założeniu ogrodu, miałam urodzaj pomidorów, cukinii, jarmużu, rukoli. Jednak i w przypadku warzywnika, rzeczy potoczyły się nie tak, jak zakładałam.
Zgodnie z zasadami tego rodzaju uprawy, grządek się nie przekopuje, w celu nawożenia roślin stosuje się ściółkowanie kompostem, w celu utrzymania w gruncie wilgoci - różne substancje organiczne, np. korę ogrodniczą. Ja zamówiłam zrębki drewniane. Dostawca mnie jednak nie uprzedził, że zanim trafią na zagony, muszą być wcześniej sezonowane. Efekt był taki, że te świeże wyciągnęły z gleby cały azot. Przez kolejne kilka lat, nawet rzodkiewki nie chciały w niej rosnąć. Obecnie parametry gleby wróciły do normy, a ta wpadka nauczyła mnie pilnowania szczegółów, bardziej wnikliwego uczenia się ogrodnictwa.
Ten fragment ogrodu też poddaliśmy renowacji, bo nie ma co ukrywać - jest duży i wyeksponowany, znajduje się w reprezentacyjnej wejściowej części posesji i przeszkadzało nam, że po zbiorach i w zimie wygląda brzydko. Wiosną tego roku postawiliśmy nad nim sześć pojedynczych ram z kantówki sosnowej (w grupie przypominają rozłożystą pergolę), kolorystykę dopasowaliśmy do materiałów na budynku i tarasach. Z takim elementem małej architektury, warzywnik na stałe nabrał wymiaru 3D, ożył, a płaski ogród ładniej łączy się z wysokim budynkiem. Nie wykluczamy posadzenia przy podporach owocujących pnączy, np. kiwi, cytryńca chińskiego. Wcześniej projektantka modernizacji przeniosła tutaj, z poprzedniej łąki, krzewy pigwowca, jagodę kamczacką. Jest już zatem zalążek jagodnika.
Podniesione miejsce na ognisko wyznaczono w najodleglejszym zakątku. Na żwirowym placyku postawiono palenisko ze stali kortenowskiej, na murku oporowym wykonano siedzisko z desek termojesionu.
W Dzikim Zagajniku (tak nazwała go Grażyna) właściciele ulokowali maskę dziewczyny i chłopca. Zadbali o oświetlenie rzeźb (halogenami LED na szpilce), bo znajdują się naprzeciwko tarasu. Tomasz, który wyszukał rzeźby, lubi małą architekturę ogrodową i ozdoby.
Oczko wodne
Właścicielka marzyła o stawie kąpielowym, jednak koszt wykonania takiego oszacowano na co najmniej 120 000 zł. W trakcie budowy domu, małżonkowie nie zdecydowali się na tak drogą inwestycję w ogrodzie. Poprosili architekta o zaprojektowanie przy tarasie mniejszego zwykłego oczka wodnego. Prostokątną nieckę (3,5 x 6 x 1 m) i wąską odnogę (cały akwen ma kształt litery L) wymurowano z bloczków betonowych, uszczelniono wodoodporną elastyczną masą, w której zatopiono kamyki. Brzegi z dwóch stron otoczono pomostem z termojesionu (identycznymi deskami wykończono główny taras). Na dnie ustawiono kosze z grzybieniami, innymi roślinami wodnymi, poza akwenem posadzono kępę kosaćców, traw ozdobnych.
- Do oczyszczania wody, wykonawcy najpierw zastosowali zamknięty obieg z pompą, lampą UV, wylewką kaskadową ze stali nierdzewnej - opowiada Tomasz. - Zmieniłem ten układ, kiedy wpuściłem do akwenu karasie. Kupiłem mocniejszą pompę, zdemontowałem lampę UV, dodałem filtr mechaniczny. Filtrowanie wody stało się efektywniejsze, lecz nie mogę powiedzieć, że jest całkiem bezobsługowe. Ze względu na ryby unikamy stosowania chemii, wykorzystujemy Efektywne Mikroorganizmy (EM-y). Zanieczyszczenia wyławiamy ręcznie i odkurzaczem do wody (niestety, porywa mniejsze kamienie). W zimie dotleniamy wodę. Mimo obowiązkowych prac, warto mieć zarybiony zbiornik. W ogrodzie jest wtedy więcej fauny, np. do nas zlatują się czaple, bociany, kaczki. Ryby bardzo się mnożą, zatem jeśli ptaki odłowią kilka, traktujemy to jako naturalny proces - rzadko je płoszymy. Ale pilnujemy, żeby nie zrobiły sobie u nas stałego łowiska.
Zadaszony taras (42 m2), skierowany na zachód i północ, to ulubione miejsce wypoczynku Tomasza (Grażyna woli ten nasłoneczniony, z pergolą). Roztacza się z niego widok na dzikie partie ogrodu, które celowo rzadko się pielęgnuje, żeby dać ostoję faunie (m.in. jeżom).
Koszty założenia i pielęgnacji ogrodu
Ogród powstał w 2017 roku, jego założenie kosztowało 300 000 zł (z oczkiem wodnym). Modernizację przeprowadzono w 2022 i 2023 roku. Na odnowienie rabaty trawiasto-bylinowej wydano 35 000 zł, postawienie pergoli w warzywniku 6000 zł.
Pielęgnacją zajmuje się właścicielka. Kilka razy w roku zatrudnia czteroosobową ekipę ogrodników. Koszt jednodniowych robót, nawozów, środków ochrony roślin wynosi 1200-1500 zł.
Wrażenia z użytkowania ogrodu
Grażyna: Moją ambicją było wykończenie domu i ogrodu w jednym czasie, przeprowadzenie się do gotowego budynku. Dziś nie postąpiłabym w ten sposób, bo przy zagospodarowywaniu działki zrodził się pośpiech i presja. Tymczasem należy przeznaczyć odpowiednią, do danego miejsca, ilość czasu na przygotowanie gleby, instalacji, odwodnienia. Poza tym na postawienie małej architektury ogrodowej, bo jak mówią architekci krajobrazu - Im więcej jest takiej, tym przestrzeń wydaje się większa, ciekawsza. Potrzeba też czasu na skompletowanie roślin i posadzenie ich. Teraz już wiem, że ogród ciągle ewoluuje, nie da się go założyć raz na zawsze, potrzebne są modernizacje. Zmienia się też gust właścicieli, potrzeby. Warto wybrać określony styl, trzymać się jego zasad, lecz nie zamykać się na rozwój. Polecam współpracę z doświadczonymi architektami krajobrazu, wykwalifikowanymi ogrodnikami, słuchanie ich rad. Jestem szczególnie zadowolona z urozmaiconego połączenia domu z ogrodem (przez dwa tarasy, oranżerię, duże przeszklenia).
Tomasz:Rośliny uprawiałoby się łatwiej, gdyby gleba była jednorodna, bez pasów piachu, gliny. Po zbadaniu gruntu przed założeniem ogrodu, kupiliśmy kilka wywrotek żyznej czarnej gleby i zleciliśmy zmieszanie jej z macierzystym podłożem. Poza tym wykonanie trzech studni chłonnych (po 3 m3), podłączenie do nich rur, odprowadzających deszczówkę z dachu. Chociaż ogród ma charakter naturalny, to nie mogło zabraknąć automatycznego nawadniania. Bardzo ułatwia ono pielęgnację. Zależało nam także na oświetleniu użytkowym i dekoracyjnym. Zleciliśmy ułożenie zewnętrznej instalacji elektrycznej, w której uwzględniono dwa gniazda na rabatach. Podłączamy do nich lampy LED (na szpilce, którą wbija się w ziemię) skierowane na rzeźby, wybrane rośliny. Łatwo się je przenosi, gdy chce się zmienić iluminację świetlną. Na głównym tarasie jest gniazdo zewnętrzne, do którego podpinamy lampę stojącą, girlandy. Warto kupić dobry robot koszący.
Tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska Na zdjęciu otwierającym: W warzywniku, z uprawą permakulturową, wzniesiono sześć drewnianych ram-pergoli z kantówki sosnowej. Ozdabiają grządki, nie tylko kiedy są one pełne ziół, warzyw, owoców, ale także w okresie zimowym. Może w przyszłości staną się podporą dla pnączy z owocami kiwi, cytryńca chińskiego.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.