Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 1-2/2017

Rodzinne siedlisko w ogrodzie-parku

W tym przydomowym parku olbrzymie drzewa liściaste, w większości posadzone w 1923 r., pełnią najważniejszą rolę – tworzą zmieniające się wraz z porami roku sklepienie nad ogrodem. Mimo dużej liczby drzew, na działce nie jest ponuro. Wiosną do jej wnętrza przenika dużo światła, latem pożądany cień pozwala właścicielom odpoczywać w nim w południe, jesienią – podziwiać mieniące się kolorami liście, a zimą – koronkowy rysunek konarów.

Dla Eli i Iwony sceneria działki od początku była urokliwa. Kiedy w końcu lata 1995 r. pierwszy raz chodziły pod ogromnymi drzewami, przewracały co krok stopami rosnące w trawie koźlaki, a w owocowej części ogrodu wprost z drzew zajadały dojrzałe klapsy. Jednak nic nie było tak piękne, jak stare okazy różnych gatunków drzew liściastych. Nawet dla laików tworzyły ciekawą kolekcję dendrologiczną. Co prawda, rzucały na ziemię cień, ale nie sprawiało to przygnębiającego wrażenia – potęgowało nastrój parku z tajemnicą. Trudno było się nie zakochać w tym miejscu!

W CIENIU LIŚCIASTEGO STARODRZEWU

Wielu kupujących odstraszają parcele z wielkimi drzewami, wszechobecnym cieniem i tonami opadających liści. Ale nie Elę i Iwonę. Kiedy znalazły tę zadrzewioną, rozległą posesję o pow. 4330 m2, od razu uznały, że mają wyjątkowe szczęście. Urzekła je historia siedliska. Doborem roślin zajął się w okresie międzywojennym nie byle kto, tylko dyrektor zieleni miejskiej w Warszawie i współtwórca kilku stołecznych parków. W tej autorskiej kolekcji są m.in. różne lipy, czerwonolistne buki, brzozy brodawkowate ‘Youngii’, które obecnie tworzą mały park, osłaniający nowo zbudowane domy sióstr.

 

Właścicielki z wielkim poszanowaniem istniejącego starodrzewu postawiły w nim dwa domy oraz gospodarcze zabudowania. Do siedliska sprowadziły również rodziców. Przyznają, że od pierwszych dni po zamieszkaniu wspaniały park z charakterystycznym światłocieniem i ptakami gnieżdżącymi się w koronach starych drzew, dla całej rodziny jest jak kojąca melisa, a nie kofeina. Zresztą uprawiają w nim ogromne łany prawdziwej melisy i innych ziół na orzeźwiające letnie napoje, zdrowotne i „wyskokowe” nalewki, nawet… na mydła i kremy.

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!