Dlaczego „Małgosia”?
(rys. HB Studio) |
– Budynek jest obecnie w stanie zamkniętym – mówi Piotr. – Zamontowane są instalacje wewnętrzne, wykonane posadzki oraz tynki. Teraz czekamy już praktycznie na wykonanie przyłącza elektrycznego i ruszymy z pracami wykończeniowymi. Być może uda się zorganizować przeprowadzkę już w tym roku. Wybór projektu był dla nas o tyle trudny, że szukaliśmy domu dla rodziny sześcioosobowej – dwóch starszych osób i małżeństwa z dwójką dzieci. Z kilkuset projektów, które przejrzeliśmy z żoną, udało nam się wstępnie wytypować około dziesięciu. Tylko tyle! Przede wszystkim zależało nam na dwóch niezależnych pokojach na parterze. Miały to być pomieszczenia 10–12 m2. A nie jakieś małe, ciasne pokoiki sąsiadujące z wielkim salonem. Projektów z siedmio-, ośmiometrowymi gabinecikami można znaleźć w katalogach i internecie na pęczki, ale budynków z większymi pomieszczeniami nie ma, wbrew pozorom, aż tak dużo. „Małgosia” spełniała nasze oczekiwania. Bez problemu można bowiem urządzić w niej jakby dwa niezależne mieszkania – na parterze dla osób starszych i dla małżeństwa z dziećmi na piętrze. Braliśmy również pod uwagę kształt dachu. Miał być jak najprostszy. Kierowaliśmy się względami finansowymi. Wiadomo, że im bardziej udziwniony jest dach, tym więcej kosztuje. Należy również podkreślić, że „Małgosia” spodobała się nam jako bryła. To po prostu ładny dom, bez żadnych architektonicznych ekstrawagancji.
Barbara i jej mąż mieszkają w okolicach Lublina. Do „Małgosi” wprowadzili się półtora roku temu.
Marek Żelkowski
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 6/2012