Apetyt na ciepło
Właściciele wprowadzili się do domu w Biskupcu w 1999 roku po wcześniejszym gruntownym remoncie. Źródłem ciepła w budynku był wówczas kocioł olejowy o mocy 50 kW. Tak duża moc kotła spowodowana była tym, że oprócz domu ogrzewał on wówczas pobliski warsztat o powierzchni 100 m2. Budynek gospodarczy był fatalnie zabezpieczony przed stratami ciepła (ściany z cegły – 12 cm oraz metalowe drzwi), co w połączeniu ze starą technologią wznoszenia murów budynku mieszkalnego powodowało duże zużycie paliwa. W ciągu sezonu grzewczego kocioł spalał około 7 tysięcy litrów oleju opałowego! Opłaty związane z jego zakupem były więc naprawdę spore.– Z paliwożernym kotłem olejowym spędziliśmy aż dziesięć sezonów. Przez cały czas mając świadomość, że pieniądze wydawane na ogrzewanie można byłoby wydać na znacznie przyjemniejsze rzeczy – stwierdza właściciel domu. – Kiedy podjęliśmy z żoną decyzję o rozbudowie budynku, zaczęliśmy też poważnie zastanawiać się, w jaki sposób będziemy go ogrzewać. Kocioł olejowy miał wprawdzie taki zapas mocy, że podołałby temu zadaniu bez problemu, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma co wypuszczać pieniędzy przez komin. A tak właśnie by się działo, gdybyśmy pozostali przy starym typie ogrzewania. Zaczęliśmy więc szukać rozwiązań alternatywnych. Na pomysł wykorzystania pompy ciepła typu powietrze-woda wpadłem dzięki koledze, który zamontował podobne urządzenie w swoim domu. A ponieważ bez problemu „przeżył” zimę, doszedłem do wniosku, że warto zainteresować się takim rozwiązaniem.
Marek Żelkowski
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 10/2011