Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 9/2011

Mały dom z wielkim wnętrzem

Alicja znana na forum internetowym miesięcznika Budujemy Dom jako alicja30 mieszka z mężem oraz dwójką dzieci: Szymonem (9 lat) i Zuzią (3,5 roku) w miejscowości Sychowo w pobliżu Wejherowa. „Od dziecka żyłam w mieście, w bloku” – mówi. – „Wejherowo to wprawdzie nie metropolia, ale i tak zawsze marzyłam o tym, aby zamieszkać na wsi. Kiedy poznałam męża zaczęliśmy wspólnie snuć takie plany”.

Mały dom z wielkim wnętrzem
Z tym że zawsze było to bardziej marzenie mojej żony – dodaje z uśmiechem Adrian. – Ja mieszkałem wcześniej na przedmieściach Wejherowa w domku i moja tęsknota za naturą była zdecydowanie mniejsza. Ale małżeństwo to z jednej strony podążanie w tym samym kierunku, z drugiej sztuka kompromisów. Zaczęliśmy więc szukać odpowiedniej działki. Wkrótce jednak zastąpili nas w tym moi rodzice.

Sychowo

I to miejsce w Sychowie, na którym stanął nasz dom, znaleźli właśnie teściowie – podkreśla Alicja. – Ja i mąż pracowaliśmy w tym czasie w Anglii. To była mała miejscowość na północ od Oksfordu. Zarabialiśmy tam na wymarzony dom.

 

Wspieraliśmy wysiłki moich rodziców, szukając w Internecie ciekawych ofert – wspomina Adrian. – Początkowo za miejscowość równie dobrą do osiedlenia się uznaliśmy pobliskie Gowino. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się jednak, że działki były tam znacznie droższe niż w Sychowie. Dla porównania... W jednej miejscowości metr kwadratowy kosztował 140–150 złotych, a w drugiej 80! Różnica była więc naprawdę znacząca. Szczególnie jeśli przemnoży się to wszystko przez 1000, gdyż taką właśnie powierzchnię ma nasza działka.

 

Działka stała się naszą własnością w grudniu 2008 roku. Później przez długi czas nic się nie działo – mówi Alicja. – Wspólnym, rodzinnym wysiłkiem ogrodziliśmy tylko teren. Nie spieszyło się nam, więc działaliśmy tylko wówczas, kiedy mieliśmy trochę wolnego czasu. Prawdziwa budowa rozpoczęła się w październiku 2010 roku. Prace zaczęłyby się wcześniej, ale mieliśmy okazję posmakować, jak w praktyce wygląda...

...szalejąca biurokracja,

która działa jak przysłowiowy walec i nawet przyznanie się do jakiegoś niedopatrzenia sprawia jej sporo trudności. Pewnego pięknego dnia dowiedzieliśmy się, że nasza działka leży na terenie znajdującym się pod nadzorem archeologicznym. Parę tysięcy lat temu znajdowało się w tej okolicy cmentarzysko jakiegoś pradawnego ludu. Specjalnie podkreślam, że „w tej okolicy”, bo jak przyszło do dokładnego sprawdzenia, to okazało się, że padliśmy ofiarami czyjejś... nadgorliwości? Teren dawnego cmentarzyska właściwie tylko sąsiaduje z obszarem wszystkich działek budowlanych w tej okolicy. A w przypadku naszej... to już naprawdę bardzo odległe miejsce. Ale ktoś machnął sobie po prostu cyrklem i narobił ludziom kłopotów.

 

Marek Żelkowski

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 9/2011

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!