Co naprawdę oznacza "nabijanie" klimatyzatora?
Nabijanie klimatyzacji to uzupełnienie układu czynnikiem chłodniczym, medium odpowiedzialnym za odbieranie ciepła z pomieszczenia. Bez niego klimatyzator traci wydajność, a w skrajnych sytuacjach może dojść do zatarcia sprężarki - najdroższego elementu całego systemu. Wokół tematu narosło jednak sporo mitów. Wyjaśnijmy więc, kiedy ingerencja w układ ma sens, a kiedy lepiej… nie dotykać zaworów.
Domowa klimatyzacja split vs. urządzenia przenośne - dwa światy, inne zasady
W przypadku klimatyzatorów przenośnych czynnik chłodniczy pracuje w hermetycznie zamkniętym obiegu, podobnie jak w lodówce. Jego ilość nie zmienia się w trakcie eksploatacji - jeśli "ucieka", to znak, że mamy do czynienia z poważną awarią i trzeba kontaktować się z serwisem producenta. Dzisiejsze mobilne klimatyzatory bazują niemal wyłącznie na R290 (propanie) - ekologicznym czynniku rekomendowanym przez Unię Europejską.
Z kolei klimatyzacja stacjonarna (split, multi-split) pracuje w warunkach pozbawionych drgań i wstrząsów, dlatego nieszczelności nie są tu normą. Jeżeli jednak wystąpią, najczęściej wynikają z niestaranności montażu. Niewielkie ubytki mogą pojawić się przy każdym podłączeniu manometrów w celach serwisowych. W markowym, poprawnie zainstalowanym systemie regularne nabijanie nie jest konieczne, choć niektórzy producenci przewidują możliwość uzupełnienia czynnika po kilku latach intensywnej pracy. Najczęściej stosowane w domowych splitach czynniki to R410A i R32.
Kiedy naprawdę trzeba nabić klimatyzator?
Nie ma uniwersalnego kalendarza typu "co dwa lata dolewamy". Objawy niedoboru czynnika są bardziej wymowne niż jakakolwiek tabelka: urządzenie chłodzi wyraźnie słabiej, włącza się z trudem albo w ogóle nie startuje. Wtedy potrzebny jest pełny przegląd serwisowy, znalezienie przyczyny ubytku i - jeśli to konieczne - uzupełnienie czynnika.
Zamiast trzymać się sztywnych interwałów, warto umawiać serwis dwa razy w roku: na przełomie zimy i wiosny (przed sezonem) oraz lata i jesieni (po sezonie). Dzięki temu masz pewność, że urządzenie działa wydajnie, a ewentualne problemy zostaną wychwycone zanim przerodzą się w kosztowną naprawę.
Jak wygląda proces nabijania - i dlaczego nie robić tego samemu?
Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego. Samodzielne "dobijanie" klimatyzacji jest ryzykowne i nielegalne, jeśli nie masz odpowiednich uprawnień. Potrzebny jest specjalistyczny sprzęt (reduktor, węże, waga elektroniczna, manometry, pompa próżniowa) oraz czynnik chłodniczy kupowany na podstawie certyfikatu F-gazowego wydawanego przez UDT. Zakup samej butli to wydatek rzędu tysięcy złotych, a błędne napełnienie może zniszczyć sprężarkę.
Profesjonalny serwisant działa według jasno określonej procedury: odłącza urządzenie od prądu, tworzy próżnię w układzie serwisowym, kontroluje wskazania wakuometru, dozuje czynnik według masy i ciśnienia (dla R410A typowo 6,9-9,7 bar / 100-140 psi, dla R22 - 4,2-5,5 bar / 60-80 psi), a na koniec odzyskuje resztki czynnika z węży i sprawdza pracę urządzenia pod obciążeniem. Każdy z tych kroków wymaga doświadczenia oraz świadomości zagrożeń.
Przeczytaj
Może cię zainteresować
Dowiedz się więcej
Zobacz więcej
Zobacz mniej
Ile to kosztuje i gdzie zlecić usługę?
Koszt "dobicia" domowego klimatyzatora zależy od rodzaju czynnika, skali ubytku i zakresu dodatkowych prac. Przygotuj się na 200-400 zł, bo serwis zwykle łączy się z czyszczeniem, odgrzybianiem i diagnostyką. Dla orientacji: R32 kosztuje około 175 zł za butlę 1 l (0,8 kg), a R410A - około 300 zł. Sam czynnik to jednak tylko część układanki.
Samodzielne napełnianie wymaga dużych inwestycji i uprawnień, dlatego rozsądniej postawić na autoryzowany serwis. Firmy specjalizujące się w HVAC oferują kompleksową obsługę: od lokalizacji nieszczelności, przez dezynfekcję układu, aż po precyzyjne uzupełnienie czynnika do wartości podanej przez producenta.
Mity i fakty - najczęstsze przekonania o nabijaniu klimatyzacji
Mit: Każdą klimatyzację trzeba nabijać co roku. Fakty mówią co innego - domowy split nie pracuje w warunkach sprzyjających nieszczelnościom, więc rutynowe "dolewki" nie mają sensu. Kluczowa jest kontrola stanu urządzenia, a nie ślepe trzymanie się harmonogramu.
Mit: Samodzielne uzupełnianie czynnika jest tanie i proste. W rzeczywistości to kosztowna, ryzykowna i regulowana prawem operacja, która bez wiedzy i sprzętu kończy się awarią.
Mit: Wystarczy podłączyć manometry i będę wiedział, czy ubyło czynnika. Tymczasem samo podłączenie może spowodować znaczący ubytek, a wynik i tak nie powie wszystkiego. Lepiej zlecić profesjonalny przegląd, który obejmie również diagnostykę szczelności i wydajności.
A Ty? Kiedy ostatnio serwisowałeś swój klimatyzator - i czy robisz to zanim zacznie słabiej chłodzić, czy dopiero gdy pojawia się problem?
Fot. AdobeStock