Strach przed awarią. Czy warto bać się sanitariatów do zabudowy?

Strach przed awarią. Czy warto bać się sanitariatów do zabudowy?

Planujemy wyremontować łazienki w domu rodziców. Ta na parterze jest mała, zaś na poddaszu duża, ale niezbyt ustawna przez ogromną wannę, w której i tak nikt nie robi sobie kąpieli. Ja chciałbym wymienić tradycyjne sanitariaty na zabudowane na stelażach - nie tylko lepiej wyglądają, ale i łatwiej się wokół nich sprząta. Widzę jednak, że tata jest sceptycznie nastawiony wobec takich "nowinek" i martwi się, co będzie, jeżeli któryś z zabudowanych elementów się zepsuje. Przekonuję go jednak, że ryzyko awarii jest niewielkie, a zrobienie stelaży pozwoliłoby ukryć rury. Chciałbym zaś przenieść sedes w nowe miejsce, na boczną ścianę pod skosem dachu. Dzięki temu po wymianie wanny na mniejszą byłoby miejsce również na kabinę. Czy stelaże to w ogóle dobry pomysł i czy ukrycie rur w ten sposób nie będzie przyczyną kłopotów?

Pomysł jest dobry, na ile można to ocenić nie znając dokładnie sytuacji. Ostatecznie trzeba bowiem uwzględnić specyfikę każdego przypadku. Tego zaś nie sposób zrobić bez znajomości rozkładu i wymiarów konkretnych pomieszczeń, które mają być remontowane. Generalnie jednak wykonanie zabudowy z sanitariatami na stelażach jest bardzo dobrym sposobem na to, aby względnie łatwo zmienić nie tylko wygląd łazienek, ale i rozmieszczenie poszczególnych przyborów sanitarnych. Sposobem stosunkowo prostym, gdyż rury można ukryć za zabudową. Nie trzeba więc wykuwać, a następnie maskować bruzd w ścianach czy podłodze. Co zresztą w wielu przypadkach byłoby bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, gdyż rury kanalizacyjne mają dużą średnicę i trzeba je układać ze stałym spadkiem. W wariancie z zabudową na stelażach unikamy tych problemów. Jednak i tu trzeba uważać na pewne sprawy przy wyborze stelaży podtynkowych. Natomiast rur nie można prowadzić zupełnie dowolnie, lecz należy przestrzegać pewnych reguł.

Wygodnie, nowocześnie i czysto

Rosnąca popularność sanitariatów na stelażach i tego rodzaju zabudowy nie bierze się znikąd. Oczywiście, w pewnym stopniu, jest kwestią mody - tak jak i każdy inny trend w urządzaniu wnętrz. Jednak chodzi o znacznie więcej, osiągane korzyści są bardzo konkretne.

Jeżeli chodzi o kwestie techniczne i montażowe, to zrobienie zabudowy bazującej na stelażach wiele rzeczy upraszcza. Bez kłopotu można bowiem ukryć rury wodociągowe, a nawet kanalizacyjne. Szczególnie przy remoncie to duży plus i dlatego tą kwestią zajmiemy się osobno.

Ponadto łazienkę z taką zabudową znacznie łatwiej jest utrzymać w czystości. Powody są dwa. Po pierwsze, nie ma tu zakamarków, do których trudno dotrzeć. W przypadku klasycznego, wolno stojącego sedesu zawsze jest bowiem jakaś wąska przestrzeń pomiędzy muszlą i ścianą oraz spłuczką i ścianą, brud gromadzi się także na rurze odpływu do kanalizacji, załamaniach sedesu i spłuczki. Po drugie, wysprzątanie takich miejsc wymaga większego wysiłku i jest niewygodne. Wiele miejsc trzeba oczyszczać szmatką, klęcząc przy tym na podłodze. Jeżeli zaś sanitariaty są ustawione blisko siebie to dostanie się do przestrzeni pod ścianą jest wręcz skrajnie uciążliwe.

W przypadku w.c. na stelażu nie ma takich problemów. Tu podwieszana miska ustępowa przylega jedynie do ścianki, której konstrukcję nośną stanowi stelaż. Tak więc dostęp do całej przestrzeni pod oraz wokół niej jest zupełnie swobodny, podłogę bez trudu umyjemy więc mopem. Ponadto producenci dbają o to, żeby także miska ustępowa była łatwa do utrzymania w czystości. Nie ma na niej załamań i zakamarków, nawet zakryte mocowania są już standardem.

Zabudowa na stelażach dobrze wygląda, umożliwia ukrycie rur i ułatwia sprzątanie łazienki
Zabudowa na stelażach dobrze wygląda, umożliwia ukrycie rur i ułatwia sprzątanie łazienki. (fot. Cersanit)

Nie ma specjalnego powodu, żeby obawiać się awarii. Oczywiście, nie sposób na 100% wykluczyć, że po kilku latach nie zepsuje się np. zawór napełniający, albo któraś uszczelka zacznie przeciekać. Przecież psują się nawet statki kosmiczne. Nie ma urządzeń absolutnie bezawaryjnych. Jednak obawiając się o wszystko, równie dobrze wciąż powinniśmy prać ręcznie, bo pralka może się przecież zepsuć i zalać mieszkanie. A w zasadzie to i sam kran z bieżącą wodą jest podejrzany... Jednak żarty na bok. Producenci bardzo dbają o to, żeby sanitariaty do zabudowy działały bezawaryjnie. Udzielają też na nie długiej gwarancji - np. na 10 lat, a nawet dłużej.

Co można ukryć za stelażem?

Sanitariaty na zabudowanych stelażach są wręcz idealnym rozwiązaniem dla remontujących. Zresztą pierwotnie stosowano je właśnie w takich sytuacjach. Pojawiły się bowiem jeszcze w latach 80., tyle że u naszych zachodnich sąsiadów. Ale u nas, jako że był to okres schyłku PRL, nikt ich nie stosował. Zaczęły się upowszechniać dopiero dekadę później. Widać z tego, że nie są wcale rozwiązaniem nowym i niesprawdzonym.

Niemcy zaczęli stosować zabudowę na stelażach już dawno temu w remontowanych domach i mieszkaniach, gdyż dzięki temu można ograniczyć zakres i czas trwania najbardziej uciążliwych prac związanych z kuciem ścian (robienie bruzd) i ich późniejszą naprawą. Decydując się na stelaże robimy bowiem ścianki instalacyjne, za którymi można ukryć rury. Właśnie na potrzeby takich prac wprowadzono np. rury kanalizacyjne o nieco zmniejszonej średnicy - 90 mm, zamiast 110 mm. Wszystko po to, żeby można było zrobić zabudowę nie odbierając nazbyt wiele przestrzeni w łazience.

W razie potrzeby za zabudową można ukryć również inne instalacje. Na przykład rury systemu centralnego ogrzewania, aby na ściance instalacyjnej umieścić grzejnik drabinkowy do suszenia ręczników. Można również umieścić za nią przewody instalacji elektrycznej, zaś na ściance zrobić gniazdo zasilające lub oświetlenie. W takim przypadku trzeba jednak pamiętać aby przewody elektryczne nie były narażone na zalanie w razie awarii. Dlatego należy umieszczać je powyżej przewodów kanalizacyjnych i wodociągowych.

Zabudowę bardzo często wykorzystuje się żeby ukryć wszystkie rury w łazience
Zabudowę bardzo często wykorzystuje się żeby ukryć wszystkie rury w łazience. (fot. Geberit)

Na stelażach może być zamontowany nie tylko sedes, ale również bidet, umywalka lub pisuar. Oczywiście, w takim przypadku stelaż nośny nie zawiera spłuczki, lecz jedynie stosowne przyłącza kanalizacji. Ponadto można kupić stelaż przeznaczony do zamocowania uchwytu, na którym może się wesprzeć np. osoba mająca problemy z poruszaniem się lub dziecko.

Niejednokrotnie najlepszym rozwiązaniem jest zabudowanie całej ściany, przy której stoją stelaże z podwieszonym sedesem i umywalką. Szczególnie, jeżeli są to wersje płytkie (czyli od 10 cm głębokości), zrobienie ścianki instalacyjnej jako jednej płaszczyzny - bez wnęk i uskoków - pozwala najlepiej zagospodarować przestrzeń. Nie ma problemu choćby z przystawieniem do nich mebli i drobnych sprzętów (stołka, kosza).

Zabudowa na stelażu może posłużyć również do wydzielenia części łazienki, podzielenia jej na strefy. Chociaż ten wariant sprawdzi się tylko w dużych pomieszczeniach. W ten sposób można np. odgrodzić prysznic od reszty. Zależnie od potrzeb zakładamy wówczas zabudowę niską (ok. 1 m) lub wysoką (nawet do sufitu).

Przeczytaj
Może cię zainteresować
Dowiedz się więcej
Zobacz więcej Zobacz mniej

Jaka głębokość?

Głębokość zabudowy części ze spłuczką wynosi od zaledwie ok. 10 do nawet 25 cm. Jest ona jednak regulowana, dlatego trzeba sprawdzać wymiar minimalny i maksymalny. Te najpłytsze, określane mianem wersji slim, są droższe i mniej popularne. Bardzo mała głębokość zabudowy jest jednak pożądana w wielu sytuacjach. W takim wariancie sedes mniej wystaje w kierunku środka łazienki i staje się ona nieco bardziej przestronna. To ważne szczególnie w ciasnych pomieszczeniach. Warto dodać, że tradycyjna spłuczka w wolno stojącym w.c. (tzw. kompakt) ma ok. 15 cm. Ponadto zwykle nie przylega do ściany, dlatego rzeczywista głębokość jej zabudowy sięga 20 cm. Decydując się na stelaż w wersji slim oszczędzamy więc od 5 do 10 cm.

Jednak mała głębokość zabudowy w szczególnych warunkach przestaje być atutem. Lepiej wówczas wybrać standardowy (i przez to tańszy) model o głębokości 15-20 cm. Chodzi o sytuację, gdy podwieszaną miskę w.c. zaplanujemy pod niskim skosem dachu. Wówczas sanitariat nie może znajdować się zbyt głęboko pod skosem, gdyż przy siadaniu i wstawaniu z niego łatwo byłoby uderzyć głową o skos dachu. Przyjmuje się, że mierzona przy najbardziej wysuniętej krawędzi sedesu wysokość pomiędzy podłogą i skosem dachu powinna wynosić przynajmniej 2 m.

Dlatego, gdy sufit (skos dachu) schodzi nisko nad głowę, to montaż płytkiego stelaża w pobliżu ścianki kolankowej nie bardzo ma sens. I tak należałoby wysunąć go w kierunku środka pomieszczenia.

Jednak w ciasnym wnętrzu różnica nawet 5 cm wolnej przestrzeni na nogi może przesądzać o wygodzie lub uciążliwości korzystania z sedesu. Dlatego w takiej sytuacji trzeba też zwrócić uwagę na głębokość montażową miski podwieszanej (to ile odstaje od ściany). Zwykle jest to ok. 50 cm. Jednak tu znów mamy różnice sięgające kilku centymetrów w każdą stronę (największa dopuszczalna głębokość muszli podwieszanych przekracza zaś nieco 60 cm). Producent stelaża podtynkowego określa ją w instrukcji. Rzecz w tym, że miska o bardzo dużej głębokości powoduje niekorzystny rozkład obciążeń, działa niczym długa dźwignia na elementy mocujące.

Producenci podają w katalogach i na stronach internetowych dokładne wymiary stelaży podtynkowych
Producenci podają w katalogach i na stronach internetowych dokładne wymiary stelaży podtynkowych. To bardzo ułatwia znalezienie modelu o odpowiednich gabarytach. (fot. Grohe)
Niewielka głębokość zabudowy generalnie jest zaletą, bo stelaż nie zabiera wiele miejsca w pomieszczeniu
Niewielka głębokość zabudowy generalnie jest zaletą, bo stelaż nie zabiera wiele miejsca w pomieszczeniu. (fot. Cersanit)
Sedes nie może być zbyt głęboko wsunięty pod skos. Za minimalną wysokość przy jego zewnętrznej krawędzi uznaje się 2 m
Sedes nie może być zbyt głęboko wsunięty pod skos. Za minimalną wysokość przy jego zewnętrznej krawędzi uznaje się 2 m.

Jaka wysokość?

Minimalna wysokość typowych stelaży to najczęściej ok. 115 cm. Ale są też niższe, mające ok. 90 cm. Wysokość stelaży (podobnie jak ich głębokość) jest jednak regulowana. Dolną część nóżek wraz ze stopkami montażowymi można jednak wysunąć, zwykle na ok. 20 cm. Chociaż trzeba zaznaczyć, że miejsce nad stelażem zawsze można zabudować, żeby np. ukryć pion kanalizacyjny. Tu wystarczy wykonać konstrukcję z profili używanych do budowy ścianek szkieletowych z płyt gipsowo-kartonowych. Ma się rozumieć, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby całość (właściwy stelaż sanitariatów i ścianka powyżej niego) wizualnie tworzyły całość i były wykończone tym samym materiałem.

Wybór wysokości to z jednej strony kwestia upodobań, a z drugiej obiektywnych ograniczeń. Mniejsza wysokość to zwykle także niżej położony przycisk spłukiwania, co może być wygodniejsze dla małych dzieci. Warto jednak dodać, że są również modele z przyciskiem spłukiwania umieszczonym od góry, a nie na ściance frontowej.

Jeżeli zaś chodzi o ograniczenia to w niektórych miejscach maksymalna dopuszczalna wysokość bywa ograniczona przez rozmaite elementy. Może to być zawieszony na ścianie nad planowanym w.c. czy bidetem grzejnik albo podgrzewacz wody. Natomiast jeżeli sedes stoi pod oknem to musimy sprawdzić czy parapet nie znajduje się zbyt nisko. Tym bardziej trzeba na to uważać przy remoncie, gdyż typowy kompakt w.c. jest nieco niższy od stelaży i ma zaledwie 80 cm. Samą wysokością stelaża nie trzeba się natomiast specjalnie martwić w kontekście skosów na poddaszu. Może wydawać się to dziwne, ale faktycznie tak jest. Po prostu jeżeli typowy stelaż o wysokości 1 m będzie zbyt wysoki, aby zmieścić się pod skosem, to możemy być niemal pewni, że i dla korzystającego z toalety człowieka będzie w tym miejscu zbyt nisko. Przypomnijmy - wysokość od podłogi do sufitu nie powinna być mniejsza niż 2 m, jeżeli zmierzymy ją przy zewnętrznej krawędzi miski ustępowej.

Niezależnie od wysokości samego stelaża, często wykonuje się zabudowę sięgającą do sufitu
Niezależnie od wysokości samego stelaża, często wykonuje się zabudowę sięgającą do sufitu. (fot. Cersanit)

Na co trzeba uważać?

Jeżeli chodzi o wymagania montażowe to sprawa jest dość prosta. O ile wymiary stelaża są odpowiednie i bez problemu można wykonać przyłącze wody i kanalizacji, to montaż zgodnie z instrukcją nie powinien sprawiać problemów. Warto jedynie trzymać się zasady, że najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest zakup wszystkich elementów - stelaża, miski ustępowej, przycisku spłukującego - od jednego producenta. Wtedy będziemy mieć pewność, że wszystko będzie do siebie pasować. Ma się rozumieć, pod warunkiem, że będziemy się trzymać jego wytycznych, gdyż np. nie każdy przycisk spłukujący pasuje do każdego modelu stelaża ze spłuczką.

Inna kwestia to poprawność wykonania samej instalacji wodno-kanalizacyjnej. Sam fakt, że nawet długie rury kanalizacyjne można bez trudu ukryć za ścianką instalacyjną, nie znaczy jeszcze, że ścieki będą spływać prawidłowo, zaś rury nie będą się zatykać.

Tu po prostu obowiązują dokładnie te same reguły, co przy prawidłowym wykonaniu każdej innej instalacji wod.-kan. Z zasady należy unikać długich podejść do pionu, zmian kierunku prowadzenia rur, a jeżeli nie da się ich uniknąć to powinny być możliwie łagodne - używamy np. dwóch kolan 45°, zamiast jednego 90°. W szczególności dotyczy to podejść misek ustępowych. Powinny być jak najkrótsze, najlepiej poniżej 1,5 m. Ale nie zaleca się również robienia podejść do umywalki lub wanny dłuższych niż 3 m. Ponadto na długich podejściach powinny być zakładane zawory napowietrzające, a i tak trzeba się liczyć z tym, że ryzyko ich zapchania będzie szczególnie duże. To hydraulik powinien ocenić, czy po przeniesieniu sanitariatów w nowe miejsce, dalej od pionu, nadal będzie można zapewnić odpowiedni spływ ścieków.

Jeżeli po zmianach warunki będą zbyt niekorzystne to lepiej zdecydować się od razu na montaż zestawu rozdrabniająco-przepompowującego. To specjalny rodzaj pompy, który przetłacza ścieki pod pewnym ciśnieniem, dzięki czemu zbyt duża odległość od pionu przestaje być problemem. Do jego ukrycia również można wykorzystać zabudowę na stelażach.


Jeżeli po przeniesieniu sanitariatów w nowe miejsca nie uda się zachować odpowiedniej długości i spadku rur kanalizacyjnych, to lepiej od razu zamontować zestaw rozdrabniająco-przepompowujący. (fot. SFA)

Jarosław Antkiewicz

Jarosław Antkiewicz
Jarosław Antkiewicz

Człowiek wielu zawodów, instalator z powołania i życiowej pasji. Od kilkunastu lat związany z miesięcznikiem i portalem „Budujemy Dom”. W swojej pracy najbardziej lubi znajdywać proste i praktyczne rozwiązania skomplikowanych problemów. W szczególności propaguje racjonalne podejście do zużycia energii oraz zdrowy rozsądek we wszystkich tematach związanych z budownictwem.

W wolnych chwilach, o ile nie udoskonala czegoś we własnym domu i jego otoczeniu, uwielbia gotować albo przywracać świetność klasycznym rowerom.

Komentarze

Czytaj tak, jak lubisz
W wersji cyfrowej lub papierowej
Moduł czytaj tak jak lubisz