Polski oddział Geberit obchodzi właśnie 25-lecie swojej działalności. To doskonały pretekst do rozmowy z Adamem Pillichem, osobą, związaną z firmą niemalże od początku jej działalności w Polsce. Dyrektor ds. produktów opowiedział nam m.in. o tym, jak wyglądały początki szwajcarskiego koncernu na polskim rynku, jakie relacje panują między pracownikami oraz za co najbardziej ceni swoje miejsce pracy.
Jak rozpoczęła się Twoja kariera w Geberit?
AP: Spółka Geberit została zarejestrowana w Polsce w listopadzie 1995 roku. Ja dołączyłem do firmy 4 miesiące później za sprawą Andrzej Dobruta, ówczesnego szefa polskiego oddziału, który zaproponował mi posadę. Proces rekrutacyjny pod okiem Witolda Kołodzieja i przedstawiciela koncernu ze Szwajcarii przebiegł pomyślnie, jednak moja decyzja o dołączeniu do zespołu nie była taka oczywista. Byłem wówczas współwłaścicielem sporej firmy, którą zdecydowałem się sprzedać. I tak 1 marca 1996 roku rozpocząłem trwającą do dziś karierę w Geberit.
Z jakimi problemami musieliście się mierzyć kiedy Geberit pojawił się na polskim rynku? Jak staraliście się przekonać klientów do swoich produktów?
AP: W pierwszych latach naszej działalności sprzedawaliśmy głównie stelaże do zabudowy masywnej. Dla polskich użytkowników był to zupełnie nowy, nieznany wcześniej produkt. Pytaniem, które najczęściej padało z ich strony było: "czy to się nie urwie?" Rocznie sprzedawaliśmy mniej więcej 1500 sztuk, dzisiaj sprzedajemy ich 100 razy więcej. W ówczesnych czasach zdobycie zaufania konsumentów nie było rzeczą prostą, ale udało się!
Nasze rozwiązania posiadają wymagane atesty, poświadczone testami na obciążenie statyczne do 400 kg. Co więcej, Geberit daje aż 25 lat gwarancji dostępności części zamiennych. Bezpieczeństwo to niewątpliwie synonim tej marki, nie tylko w kontekście stelaży, ale w każdym segmencie naszej działalności. Daje pewność zarówno sprzedawcy, jak też wykonawcy, architektowi, a wreszcie użytkownikowi, który przez lata może bezproblemowo korzystać z naszych produktów.
Który produkt z portfolio Geberit najbardziej ewoluował przez te lata?
AP: Nasza firma przeznacza ogromne środki na rozwój. W podciśnieniowym systemie odwodnienia dachów Pluvia rury są wciąż takie same, ale wpusty dachowe znacznie się różnią od tych sprzed 25 lat, stosujemy tu również zupełnie inny sposób montażu. Z biegiem czasu powstały także nowe produkty, np. moduł sanitarny Monolith, czy toaleta myjąca AquaClean, która przez lata rozwinęła się w sposób nieprawdopodobny, zyskując nowe funkcje.
Również w naszym asortymencie do toalet publicznych masywne baterie umywalkowe zostały zastąpione przez nowoczesne eleganckie rozwiązania Brenta i Piave. Czego byśmy nie dotknęli, jest teraz inne niż kiedyś. Od 25 lat nie wstydzę się za produkty Geberit. Mam komfort pracy w bardzo profesjonalnej firmie, która sprzedaje najlepsze produkty w swojej branży. Nie ukrywam, że to wielki powód do satysfakcji.
Dla większości Polaków stelaż podtynkowy funkcjonuje właśnie pod nazwą Geberit. Ten produkt stał się flagowym produktem firmy. Jaka jest jego historia?
AP: Wszystko zaczęło się w 1963 roku, kiedy Geberit wyprodukował pierwszą spłuczkę podtynkową. Tego rodzaju rozwiązanie było sprzedawane na rynku przez kolejne 20 lat. Nie było wtedy stelaży, ponieważ nie było czego na nich wieszać - w tamtym okresie producenci ceramiki nie opanowali jeszcze produkcji misek podwieszanych.
- Jak przykleić lustro na ścianie?
- Silia w łazience i kuchni - udany mariaż art deco i minimalizmu
- Jak odnowić fugę?
- Jak prać wełnę?
Kiedy już pojawiła się taka technologia, Geberit opracował i wyprodukował pierwszy stelaż. Nazywał się Kombifix i był przeznaczony do zabudowy masywnej. Sukcesywnie pojawiały się kolejne modele Kombistar, a potem Duofix, który zresztą sprzedajemy do dzisiaj. Jego formuła również uległa zmianie przez ten czas, ale konstrukcja wciąż pozostaje osadzona w niebieskiej ramie. To nadal najchętniej kupowany stelaż na całym świecie.
Kiedy analizujesz te 25 lat, jak firma wspierała Cię w rozwijaniu różnych kompetencji zawodowych?
AP: Przede wszystkim zyskałem bardzo cenną wiedzę w obszarze nowych technologii. Opanowałem sztukę prezentacji i wystąpień publicznych. Ta umiejętność przydaje mi się szczególnie teraz, kiedy uruchomiliśmy webinaria, przygotowujemy szkolenia online i występujemy przed kamerą. Rozwinąłem również swoje kompetencje lingwistyczne, swobodnie mówię po angielsku i niemiecku.
Przez te 25 lat brałem udział w licznych szkoleniach, których celem był rozwój umiejętności zarządzania i pracy w różnych warunkach. Pamiętam swoje początki, śmiałem się wtedy, że nie znam bardziej socjalistycznej firmy niż Geberit, ponieważ kwestie socjalne i dbałość o pracownika postawiono tu na bardzo wysokim poziomie. Zresztą taka kultura organizacyjna utrzymuje się do dzisiaj i będzie trwała jeszcze długo.
A jakie relacje między pracownikami panują w firmie?
AP: Geberit tworzą ludzie i to na nich opiera się ten biznes. Zespół, który rozpoczynał tutaj pracę 25 lat temu, pracuje w dużej części do dzisiaj i to chyba najlepszy dowód na to, jakie relacje panują między pracownikami. Dla mnie ludzie pracujący w tej firmie od początku byli rodziną. Kiedy zaczynałem pracę, wszyscy zwracali się do siebie na Ty.
Taka niepisana reguła obowiązywała również w relacji z Prezesem, czy kolegami ze Szwajcarii. Do Szefa Zarządu Koncernu zwracamy się po imieniu - Christian. W pamięci utkwiła mi również pewna historia, kiedy pierwszy raz pojechałem do Szwajcarii i zobaczyłem, że w kantynie przy jednym stole siedział szef zarządu koncernu i pracownicy linii produkcyjnej. To była rzecz dla mnie niespotykana, nawet w czasach socjalistycznej Polski.
Czego życzyłbyś firmie Geberit z okazji jubileuszu?
AP: Życzę Geberitowi, żeby dalej podążał w obranym kierunku. Dobrych ludzi, dobrych produktów i trzymania poziomu, który wypracował sobie przez ćwierć wieku. Za 4 lata będziemy obchodzić 150-lecie firmy – chciałbym, aby kolejne pokolenia dożyły również 150-lecia Geberit w Polsce.