Kasia i Adam zaaranżowali w ogrodzie rozmaite miejsca do relaksu. Jednak najbardziej lubią spędzać czas na podniesionym tarasie przy domu, bo z wysokości widzą całą zieloną przestrzeń. W celu uzyskania większej wygody, niedawno go zadaszyli i przebywają tu jeszcze dłużej, niż wcześniej.
Para zajęła się aranżacją zieleni na długo przed rozpoczęciem stawiania domu. Po przekonaniu się, że na działce jest zaledwie jedna brzoza, nie czekała na prace budowlane, tylko posadziła na jej obrzeżach sosny i żywotniki, aby utworzyć zimozielony parawan.
Drzewa bujnie rosną, ponieważ właściciele użyźnili rodzimy piaszczysty grunt dowiezioną gliną i humusem. Z czasem uformowały ładne tło nowo założonego rozległego trawnika, minikaskady ze źródełkiem w amforze, rabat z bylinami, wiaty biesiadnej, grillowni z wędzarnią oraz "męskiego domku". Tak jak marzyła Kasia, ogród wokół docelowej siedziby stał się zieloną, odgrodzoną od reszty świata, oazą spokoju. W samym jej centrum, przy tylnej południowo-wschodniej ścianie budynku, urządziła obszerny taras.
Spektakularnie położony i urządzony
Nie ma co ukrywać - dla właścicieli podniesiony taras o powierzchni 40 m2 jest najważniejszym miejscem wypoczynku. Jednak przez pierwsze lata po przeprowadzce nie był zadaszony, więc w środku lata często cierpieli od słońca i gorąca, albo nie mogli z niego korzystać przy deszczowej pogodzie (między innymi z tego powodu sukcesywnie zaaranżowali rozmaite zakątki wśród zieleni niższego poziomu ogrodu, w których mogli się schronić przy niesprzyjającej aurze).
Kiedy w 2020 r. Kasia i Adam zadaszyli podniesiony taras o powierzchni 40 m2, przeobrazili go w przytulny pokój wypoczynkowy na powietrzu. Jest w nim kameralnie, ciepło, zacisznie.
Narzekali, że posadzka tarasowa, wykończona dużymi mrozoodpornymi płytami z gresu, niekiedy parzyła bose stopy, lub stawała się śliska w czasie deszczu i w zimie. Nie podobało im się, że po zaledwie kilku latach użytkowania, niektóre elementy okładziny zaczęły odpadać (szczególnie te zamocowane na schodach). To ostatecznie skłoniło ich do zadaszenia tarasu. Mówią, że po tym zwykła płyta wypoczynkowa nagle przeobraziła się w przytulny zewnętrzny pokój.
Wcześniej, przez kilka lat od przeprowadzki, korzystali z płyty tarasowej wykończonej dużymi mrozoodpornymi elementami gresu. Przestrzeń do spożywania posiłków zasłaniali wtedy parasolem, nieodpornym na wiatr, letnie burze i grad.
- Czy warto było zadać sobie dużo trudu przy wykonywaniu stałego zadaszenia? Absolutnie tak i nawet żałujemy, że zrobiliśmy to tak późno - mówi Kasia. - Dopiero teraz taras jest w pełni funkcjonalny i przytulny, doskonale umeblowany i oświetlony. Nadaje się do wypoczynku przy każdej pogodzie, bez względu na porę dnia i nocy, nie tylko w sezonie ogrodowym. Początkowo nie chciałam pozbywać się posadzki z gresu, bo jest odporna na plamy i ścieranie oraz łatwo się ją zamiata i myje wodą ze szlauchu (i ściągaczką), albo wilgotnym mopem. Jednak kiedy na obrzeżach płyty górale, którzy wcześniej wznieśli nasz dom, postawili zadaszenie - użyli kantówki klejonej warstwowo, z drewna świerkowego - wspólnie z mężem zdecydowaliśmy się na przykrycie posadzki deskami z modrzewia krajowego, natomiast nieosłoniętych schodów - płytami z granitu (ten materiał powinien być odporny na zmienną pogodę). Deski tarasowe już do nas dotarły, są na etapie sezonowania.
Na jednospadowym dachu zastosowaliśmy przydymione trapezowe płyty z poliwęglanu. Przy ich wybieraniu staraliśmy się wypośrodkować stopień zaciemnienia zewnętrznego pokoju i salonu wewnątrz budynku. To nam się udało - z takim osłonięciem, na tarasie nie dokucza nam intensywne światło, a w salonie jest dostatecznie jasno. Ścianki boczne wypełniliśmy drewnianymi oknami typu skrzynkowego (z tych dwóch stron zwykle zacina deszcz i wieje wiatr). Przeszklenia odkupiliśmy ze starego dworku - mąż miał dużo pracy przy zdzieraniu z nich farby. Front tarasu zostawiliśmy otwarty, w celu zachowania szerokiego widoku na wypoczynkową część posesji. Zawiesiliśmy z tej strony tylko zasłony z tkaniny, na wypadek wiatru, albo zimna. Do zaimpregnowania konstrukcji i okien (wykonanych z różnych gatunków drewna), sporządziliśmy mieszankę bejcy z dwóch kolorów palisander i szary - głównie zależało nam na tym, żeby odcień był jednakowy i współgrał z ciemną cieniowaną cegłą klinkierową na elewacjach.
Do wykończenia dachu właściciele wykorzystali przydymione trapezowe płyty z poliwęglanu, natomiast boczne ściany drewnianej konstrukcji wypełnili oknami skrzynkowymi, ze starego dworku. Przeszklenia można szeroko otworzyć, jeśli podczas upałów potrzebny jest przewiew.
Z różnych zakamarków siedziby Kasia wyjęła bibeloty, dywaniki, lampy, donice i stworzyła z nich kolorową "domową" aranżację na osłoniętym tarasie.
Zakątek z ciurkającą wodą
Kasia zaprojektowała go niedługo po przeprowadzce, w pobliżu tarasu. Siedząc nieco wyżej (na podwyższonej płycie), chciała słyszeć dźwięk przelewającej się wody (bo taki ją wycisza i relaksuje). Do uzyskania zamkniętego obiegu wody, wykorzystała proste materiały, dostępne w każdym hipermarkecie budowlanym (np. wypraskę z tworzywa sztucznego, przeznaczoną do wkopania w gruncie, wypełnienia wodą i zanurzenia pompy), ewentualnie - w Internecie (na jednym z portali zamówiła glinianą amforę, przygotowaną do zamontowania jako źródełko).
- Nie demontuję na zimę amfory, ponieważ jest ciężka i zależy nam na tym, żeby dekorowała przytarasową przestrzeń również w zimie (widać ją z salonu) - mówi Adam. - Glina popękała już pod wpływem zmiennej pogody, ale nawet w takiej postaci wciąż nam się podoba. Nie wyjmuję z wody pompy na zimę, więc możemy uruchomić źródełko nie tylko latem. W sezonie robimy to po powrocie z pracy i wtedy woda krąży przez kilka godzin, dobrze się natleniając.
Nie stosujemy chemicznych preparatów do jej oczyszczania, np. przeciwko glonom - w ten sposób chronimy żyjątka, które zaobserwowaliśmy przy wodopoju (owady, jaszczurki, jeże, żaby). Natomiast co roku wiosną wymieniam wodę oraz przycinam roślinność wokół minikaskady, ułożonej z odłamków łupka szarogłazowego. Ten mieniący się w słońcu kamień bardzo się nam podoba, dlatego użyłem go jeszcze do urozmaicenia końcowego fragmentu ścieżki, wybrukowanej kostką (uzyskałem ciekawy kontrast materiałów).
Nieopodal tarasu właściciele zbudowali, z odłamków łupka szarogłazowego, niedużą kaskadę. Na jej szczycie osadzili dekoracyjną glinianą amforę (nie przeszkadzają im pojawiające się spękania).
Mała architektura z praktycznym przeznaczeniem
Do momentu zadaszenia tarasu, Kasia i Adam przyjmowali gości w drewnianej wiacie, którą postawili "ich" górale na samym końcu ogrodu (zużyli materiały pozostałe po budowie domu). Nieco później w jej pobliżu właściciel wymurował z cegły rozbiórkowej stacjonarną grillownię z wędzarnią. Mięso i ryby wędzi na razie tylko tato Kasi, bo jako jedyny członek rodziny potrafi to robić fachowo i osiąga smaczne efekty (córka z mężem i zaprzyjaźniony sąsiad obiecują, że nauczą się od niego tej przydatnej sztuki).
Zaraz po ukończeniu budynku, górale zrobili użytek z resztek materiałów - na samym końcu ogrodu postawili z nich wiatę biesiadną. Właściciele przyjmowali w niej gości, zanim zadaszyli taras przy domu.
Nieco później Adam postawił w pobliżu wiaty biesiadnej grillownię z piecem z fajerkami i wędzarnią.
- Umieściliśmy obok wędzarni piec na drewno z tzw. fajerkami, więc przed wędzeniem możemy na nim obgotować wyroby - mówią właściciele. - Zdarzało się, że smażyliśmy tam poranną jajecznicę. Najczęściej korzystamy z osobnego rusztu do grillowania. Przygotowywanie jedzenia na powietrzu sprawia nam ogromną frajdę i uatrakcyjnia wypoczynek z rodziną lub przyjaciółmi. Grillownię zbudowaliśmy w pewnym oddaleniu od wiaty biesiadnej, żeby np. uniknąć jej zadymienia.
Był też jeszcze inny powód. Obiekty małej architektury rozrzuciliśmy na obrzeżach ogrodu, ponieważ bardzo podobają nam się parterowe czworoboczne hacjendy z dużym patio (u nas namiastkę patio pełni trawnik). Wzorując się trochę na takim modelu zabudowań, "męski domek" umieściliśmy na trzecim boku terenu, pod brzozą. Początkowo nie nazywaliśmy go w ten sposób, tylko przeznaczyliśmy na zwykły składzik gospodarczy, lecz po dokupieniu pasa ziemi tuż za działką (o powierzchni 1143 m2), zamówiliśmy "blaszak" i w nim przechowujemy teraz narzędzia (ustawiliśmy go poza obrębem głównego ogrodu, za parawanem z sosen). Natomiast w ceglanym domku Adam urządza przestrzeń do spotkań z kolegami.
Ceglany "męski domek" też wzniósł Adam i urządza w nim miejsce do spotkań z kolegami. Wzdłuż zimozielonego żywopłotu-parawanu (z żywotników i sosen) Kasia poprowadziła lekko podniesione rabaty z wytrzymałymi krzewami i bylinami (m.in. tawułami, hortensjami drzewiastymi, barwinkami, funkiami, żurawkami). Zastosowała podobny zestaw gatunków pod brzozą o potrójnie rozgałęzionym pniu.
Koszty założenia i pielęgnacji ogrodu
Ogród o powierzchni 1000 m2 powstaje od około dziesięciu lat - koszt założenia własnymi siłami to około 40 000 zł, plus system automatycznego podlewania wodą ze studni 3000 zł (same materiały), zadaszenie tarasu 8000 zł.
Pielęgnacją zajmują się właściciele. Dozują nawozy do trawnika, rododendronów i innych roślin ozdobnych - za około 500 zł. Stosują ekologiczne opryski z wyciągu z czosnku i innych roślin (za 200 zł). Dokupują sadzonki do ogrodu za 2000 zł i doniczkowe za 500 zł.
Wrażenia z użytkowania ogrodu
Kasia:Kiedy na obrzeżach działki posadziliśmy małe egzemplarze sosny i żywotnika, nie osiągnęliśmy od razu zwartego parawanu, jakiego oczekiwaliśmy. Z tego powodu na ogrodzeniu zamontowaliśmy szerokie deski olchowe, które stanowią niską, ale szczelną osłonę przed wiatrem i sąsiadami.
Radzimy zadbać o zadaszenie tarasu już na etapie projektowania domu, najpóźniej podczas jego budowania. To ważna składowa, nie powinno jej zabraknąć nad żadnym zewnętrznym pokojem. U nas pojawiła się dopiero po kilku latach od przeprowadzki, a okazała się hitem. Dach z trapezowych płyt poliwęglanowych (celowo kupiliśmy wariant przydymiony i gradoodporny) chroni taras przed słońcem i opadami atmosferycznymi. Natomiast przeszklone dwuskrzydłowe okna, zamontowane w bocznych ściankach konstrukcji, możemy otwierać na przestrzał, wywołując przewiew niezbędny podczas upałów. Bardzo dobrze sprawdza się usytuowanie od południowego wschodu, bo rano możemy cieszyć się słońcem i ciepłem, a po powrocie z pracy cieniem i chłodem.
Adam:W celu użyźnienia piaszczystego gruntu, zamówiliśmy kilka wywrotek gliny i kilka humusu - razem 10 ciężarówek z ziemią. Najpierw nanieśliśmy na powierzchnię macierzystego podłoża warstwę gliny, potem humusu, a przed sadzeniem przekopaliśmy je i wymieszaliśmy. Glina ma za zadanie zatrzymać wilgoć. Jej dodanie okazało się zbawienne dla roślin.
Staramy się, żeby trawnik na środku ogrodu zawsze był ładny. Nie jest to proste, ponieważ mamy psy i kota. Wertykulację robimy co roku wiosną i co 1,5 miesiąca podajemy nawozy mineralne. Trzy lata temu samodzielnie założyłem automatyczne podlewanie. Nie ma się co oszukiwać - gęsta zielona murawa nie wyrasta sama, potrzeba do tego regularnego podlewania i wielu zabiegów pielęgnacyjnych.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.