Utrzymanie ścian w stanie odpowiednio suchym jest nieodzowne, aby w nich i na ich powierzchniach nie rozwijały się grzyby oraz pleśnie. To ważne nie tylko dla osób już cierpiących na alergię. Długotrwałe przebywanie w pomieszczeniach zagrzybionych może ją wywołać u osób dotychczas wolnych od tej dolegliwości.Istnieją...
Utrzymanie ścian w stanie odpowiednio suchym jest nieodzowne, aby w nich i na ich powierzchniach nie rozwijały się grzyby oraz pleśnie. To ważne nie tylko dla osób już cierpiących na alergię. Długotrwałe przebywanie w pomieszczeniach zagrzybionych może ją wywołać u osób dotychczas wolnych od tej dolegliwości.
Istnieją różne źródła wilgoci w ścianach i stropach. Pewna ilość wody zostaje zgromadzona już jako skutek wykonywania tych przegród. Można ją nazwać wilgocią początkową. Woda dostaje się do murów także w trakcie użytkowania budynku. Szczególną rolę odgrywa tu możliwość podciągania jej z gruntu. Wilgoć może też pochodzić z opadów atmosferycznych, a także powstawać wskutek wykraplania pary wodnej wewnątrz przegrody lub niewłaściwego użytkowania.
Wilgoć początkowa
Wyróżnia się zwykle wilgoć technologiczną, związaną z wytwarzaniem materiałów konstrukcyjnych (cegły, bloczki), oraz wilgoć budowlaną, powstającą na etapie transportu czy składowania oraz wprowadzaną w procesie łączenia elementów zaprawą czy betonem. Ten drugi rodzaj nie powstaje, oczywiście, w przypadku technologii w pełni suchych, jak szkieletowa (kanadyjska).
Nie cała woda użyta do wytworzenia materiału wiążącego musi być usunięta. Część z niej wiąże się chemicznie z tym materiałem. Nadaje mu to wymagane właściwości mechaniczne. Do usunięcia jest ilość pozostała, konieczna z różnych powodów, m.in. dla nadania spoiwu konsystencji, umożliwiającej jego formowanie – np. rozściełanie zaprawy murarskiej. Przed przystąpieniem do wykańczania przegród powłokami czy okładzinami powinna ona zostać usunięta.
Samoistne odsychanie może trwać dość długo. W naszych warunkach klimatycznych, w przypadku muru tradycyjnego grubości 40 cm (półtorej cegły), nawet dłużej niż trzy lata. Ściany cieńsze odsychają, oczywiście, szybciej: może wystarczyć nawet półtora roku. Z kolei jednak położenie tynku przedłuża ten czas o rok do dwóch lat, zależnie od użytego materiału i grubości tej powłoki.
W czasach, kiedy stawianie domu ciągnęło się latami, zadowalający stopień suchości przegrody osiągały przed rozpoczęciem użytkowania. To był podstawowy sposób pozbywania się wilgoci budowlanej. Obecnie czas wznoszenia budynku znacznie się skrócił. Wymaga to przestrzegania właściwych reżimów technologicznych. Zdarzają się jednak wykonawcy mało fachowi lub niesolidni, którzy tych reżimów nie przestrzegają. Przekazują budynek z wilgocią budowlaną zamkniętą pod powłoką izolacyjną czy płytą gipsowo-kartonową (suchy tynk). O tym, że tak było, użytkownik dowiaduje się dopiero po upływie kilku miesięcy: na nowych ścianach pojawiają się plamy grzyba domowego.
Przeciętny przyszły użytkownik ma ograniczone możliwości sprawdzania wilgotności przegród. Może natomiast kontrolować zgodność postępu prac z wymaganiami wytwórców materiałów czy systemów budowlanych. Jeśli zastrzegają oni, że jakąś powłokę można nakładać np. nie wcześniej niż 6 miesięcy po wylaniu betonu, tyle trzeba odczekać. Wykorzystując odpowiednie urządzenia można przyspieszyć odsychanie bez przerywania innych prac budowlanych.
Osuszacze kondensacyjne działają na zasadzie podobnej jak samorozmrażająca się lodówka. Powietrze wilgotne jest nawiewane na parownik zimny (odpowiednik płyty chłodzącej w lodówce). Tam wykrapla się z niego para. Powstała woda skapuje do zbiornika. Z niego albo spływa na zewnątrz, albo jest odpompowywana. Pozbawione pary powietrze natrafia na parownik ciepły (odpowiednik siatki rurek na zewnątrz lodówki), tam zostaje ogrzane i wyprowadzone z powrotem do pomieszczenia. Te osuszacze mogą pracować w środowisku bardzo zawilgoconym i przy temperaturze powietrza nie niższej niż 10°C.
Osuszacze adsorpcyjne działają w ten sposób, że powietrze wilgotne jest przepuszczane przez środek silnie pochłaniający parę wodną (higroskopijny), np. żel krzemionkowy lub chlorek litu. Wychodzi osuszone. Przez zawilgocony materiał higroskopijny przepuszcza się powietrze gorące, np. z systemu grzałek. Unosi ono wodę i jest wyrzucane na zewnątrz, np. przez kratkę wentylacyjną. Można też przepuścić je przez urządzenie chłodnicze. Następuje tam wykroplenie wody, a powietrze wraca do obiegu. Ciągłość procesu uzyskuje się zwykle w ten sposób, że środek higroskopijny jest umieszczony w obracającym się bębnie. W jednej jego części środek ten pochłania wilgoć, w drugiej jest suszony. Te osuszacze mogą pracować nawet przy temperaturze ujemnej.
Do osuszania miejsc trudno dostępnych – np. przestrzeń podpodłogowa, miejsca za okładziną z płyt g-k – stosuje się zestawy urządzeń: wentylator nawiewny + osuszacz; wentylator nawiewny wprowadza do nich powietrze np. przez szczeliny dylatacyjne, a wyprowadzone wilgotne trafia do osuszacza.
Ograniczenie ilości wilgoci budowlanej można uzyskać przez wykorzystanie nowoczesnych systemów budowlanych. Ta możliwość stanowi jedną z ich zalet. Chodzi tu np. o technologię bloczków z betonu komórkowego (porobetonu), jak Ytong, lub pustaków z ceramiki poryzowanej (Porotherm, Troterm). Nie układa się ich na tradycyjnej warstwie zaprawy cementowej, grubości 1-2 cm, lecz klei spoiwem, które może mieć grubość nawet tylko 1 mm. Nie tylko jest go mniej. Także wody „nadmiarowej” zawiera ono znacznie mniej niż zaprawa tradycyjna.