O zamiarze wprowadzenia podatku katastralnego mówi się i pisze od dawna. Inwestorzy oraz właściciele nieruchomości, a także skromnie żyjący Kowalscy płacący ułamek podatku od gruntu, na którym stoi ich blok, na samą myśl o nowym obciążeniu finansowym odczuwają nieprzyjemne mrowienie w karku. Oto wisi ono nad nimi niczym miecz Damoklesa, który wreszcie uderzy! Tylko nie wiadomo jeszcze z jaką siłą i kiedy.
Dlaczego zmiany podatku?
W krajach Europy Zachodniej, także w innych częściach świata o wysokości podatku decyduje wartość nieruchomości, a nie jej powierzchnia, jak to ma miejsce w Polsce. Taki system opodatkowania istniał zresztą u nas przed II wojną światową.
Podstawową wadą obecnego systemu obliczania podatku od nieruchomości w naszym kraju jest brak zróżnicowania wysokości obciążenia podatkowego z punktu widzenia wartości majątku posiadanego przez podatnika. Zarazem nie istnieje korelacja między wysokością obciążenia a dochodem uzyskiwanym dzięki wykorzystywaniu nieruchomości do działalności gospodarczej, a tym samym zdolnością płatniczą podatników. W efekcie podatki mniej obciążają tych, którym się żyje dostatniej. Można zaryzykować stwierdzenie, że taka sytuacja ma niewiele wspólnego nie tylko z prawami rynku, ale i z poczuciem sprawiedliwości społecznej.
Równocześnie z wprowadzeniem podatku katastralnego zmierza się do polaryzacji wysokości stawek podatkowych i zmniejszenia ich nadmiernej rozpiętości. Otóż obecnie wysokość opodatkowania metra kwadratowego budynku służącego działalności gospodarczej jest ponad 30-krotnie wyższa od opodatkowania metra kwadratowego domu mieszkalnego. Nawet w Ministerstwie Finansów mówią, że to fiskalizm, nadmiernie obciążający, a niekiedy wręcz niszczący drobną wytwórczość i niezbędne usługi, zwłaszcza w małych miejscowościach, w których i dochody są skromne, i o pracę trudno.
Długo to trwa, bo...
Dużo jest problemów natury organizacyjno – techniczno – finansowo – prawnej, aby przypuszczać, że reformę można było przeprowadzić w krótkim czasie.
Już na wstępie okazało się, że warunkiem prawidłowego naliczenia podatku katastralnego jest utworzenie katastru nieruchomości. – Trzeba najpierw dokładnie opisać nieruchomość, sporządzić jej „metryczkę”, aby wiedzieć, ile jest warta – mówi dyr. Departamentu Podatków Lokalnych Min. Finansów, Grzegorz Nowecki.
I tu od razu pojawiają się problemy, np. z ustaleniem jej statusu prawnego, zarówno w przypadku gruntów, ja i budynków. Nie można dokładnie ustalić, kto jest właścicielem nieruchomości, czy jest właścicielem, czy wieczystym dzierżawcą, czy istnieją współwłaściciele. Brakuje aktów notarialnych, wpisów do ksiąg wieczystych. Oczekiwanie na załatwienie spraw w sądach i urzędach oraz uzyskanie dokumentów stwierdzających stan faktyczny z reguły trwa długo, nie mówiąc o tym, że sami zainteresowani zwlekają np. z przeprowadzeniem postępowania spadkowego, z uaktualnieniem księgi wieczystej itp. Ocenia się, że w Polsce około 30% nieruchomości nie ma uregulowanej do końca sytuacji prawnej, więc dokładnie nie wiadomo, kto jest ich właścicielem.
Do sporządzenia „metryczki” konieczny jest też dokładny opis nieruchomości. Ile ma metrów, jak jest usytuowana, jaki ma charakter, jaką pełni funkcję użytkową, czy jest zabudowana, jaką powierzchnię mają budynki, czemu służą i jak są wyposażone, jakie jest przeznaczenie nieruchomości w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. To wszystko ma przecież istotne znaczenie dla określenia wartości nieruchomości.
Część danych znajduje się w ewidencji gruntów i budynków prowadzonej w powiecie, ale są one niepełne i niepewne, często nieaktualne. W celu sporządzenia katastru nieruchomości trzeba je sprawdzić, często dokonać nowych pomiarów, opisów, wysłać ludzi w teren, co kosztuje.
Dużych pieniędzy i regulacji prawnych wymaga urządzenie katastru nieruchomości w jednym miejscu, czyli – jak się proponuje – w urzędzie starosty. Obecnie informacje o nieruchomościach są rozproszone i zapisane w różnych zbiorach dokumentów różnych jednostek organizacyjnych podlegających różnym resortom. Np. informacje dotyczące własności nieruchomości zawierają księgi wieczyste znajdujące się w sądach wieczystoksięgowych – to „podwórko” resortu sprawiedliwości. Ewidencja gruntów i budynków, pod rządami prawa geodezyjnego i kartograficznego, ma swój wydział w powiecie, a merytoryczne zwierzchnictwo pełni Główny Geodeta Kraju. Ewidencja podatkowa znajdująca się w urzędach gmin, to domena władz samorządowych.
W przyszłości dane z tych wszystkich miejsc mają być odnotowane w katastrze nieruchomości zlokalizowanym w starostwie. Tam więc znajdą się owe „metryczki” zawierające wszystkie niezbędne dane o gruncie, budynku oraz ich właścicielu i jego prawach do nieruchomości. Gdy właściciel czy sposób wykorzystywania nieruchomości zmienią się, informacje o tym fakcie będą kierowane do katastru nieruchomości.
Dużo pracy trzeba też włożyć w stworzenie spójnego systemu prawnego. Np. nie ma u nas obowiązku zakładania dla nieruchomości księgi wieczystej, w związku z tym nie istnieje pełna wiedza o aktualnym stanie prawnym dla ok. 30% nieruchomości. Nad rozwikłaniem tego problemu pracuje Min. Sprawiedliwości.
Pobierz wersję pdf: Strachy na lachy?