Strzeżone osiedla, położone blisko miasta, nie spełniały takich warunków. Pana Tomka zauroczyła dopiero wieś, oddalona kilkanaście kilometrów od lotniska Okęcie, z którego często korzysta. Można było w niej kupić działki o minimalnej powierzchni 1800 m2, co automatycznie zwiększało szanse na uzyskanie prywatności. Pan Tomek zwielokrotnił je, wybierając parcelę o wymiarach 40x 63 m, a co jeszcze ważniejsze – stykającą się tylko z dwóch stron z zabudowanymi działkami, natomiast od strony frontu i za domem z szerokimi pasami łąk. Uradowała go wiadomość, że na razie nic nie wskazuje na to, iż łąki zostaną podzielone na działki budowlane i sprzedane.
Ogród na fałdach
Uformowanie na pustej posesji łagodnych pagórków było pierwszą czynnością, jaką wykonano w ogrodzie podczas budowy domu. Właściciel nie chciał, żeby teren pozostał płaski. Myślał o wypełnieniu przestrzeni łagodnymi górkami i wkomponowaniu między nimi wody. Niektórym nowa rzeźba działki przypomina skrawek Suwalszczyzny i rzeczywiście coś prawdziwego jest w tym spostrzeżeniu. Falujące pagórki powstały w miejscach newralgicznych dla przyszłych widoków. Chodziło o zasłonięcie domów sąsiadów, a jednocześnie pozostawienie w przestrzeniach między nimi „okien” z długimi osiami widokowymi. Rośliny sadzono na pagórkach według następującego klucza – wyższe drzewa i krzewy rosną na linii istniejących domów, niższe w pozostałych miejscach. To sprawiło, że panorama na okolicę nie została zasłonięta.
Lilianna Jampolska
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 11-12/2011