Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 11-12/2011

Dom w dziesięć miesięcy

Ewa i Marcin lub też EWA_&_MARCIN – jeśli ktoś woli nick z internetowego forum – wybudowali swój dom w miejscowości leżącej w pobliżu Zielonej Góry. Od granicy ich działki do centrum miasta jest około dziesięciu kilometrów. Miejsce jest naprawdę niezwykłe. Są blisko cywilizacji, a jednocześnie rankiem z okien kuchni mogą obserwować sarny pasące się na skraju lasu. Ostatnio Marcin widział lisa, a na podwórku przy domu odbyła się poważna narada kilku dzięciołów

Dom w dziesięć miesięcy
Początkowo obawialiśmy się, czy nasz kot Luxus, wychowany w trzydziestometrowej kawalerce w Zielonej Górze, da sobie radę na osiedlu domków, które ze wszystkich stron otoczone jest lasem – mówi Marcin. – Dlatego tuż po przeprowadzce bardzo uważaliśmy, aby gdzieś się nie zgubił. Zawsze jednak znajdował drogę do domu. Co więcej, Luxus poczuł się tu tak dobrze, że zaczął już polować na myszy! On, typowy miejski kanapowiec! Na razie nie bardzo wie co, z tymi myszami robić dalej, ale liczy się przecież łowiecki zew!

Lokata kapitału

Ewę poznałem w Żarach osiem lat temu – wspomina Marcin. – Później mieszkaliśmy kolejno w Żarach, Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze. Sprowadzając się do stolicy polskiego winiarstwa, nie wiedzieliśmy jeszcze, czy na pewno zostaniemy w tym mieście na stałe. Wiedzieliśmy natomiast, że chcemy zamieszkać w domu. Udało się nam korzystnie sprzedać gorzowskie mieszkanie i za te pieniądze postanowiliśmy kupić działkę w okolicach Zielonej Góry. Stwierdziliśmy, że jak się na niej wybudujemy, to się wybudujemy, a jak nie, to będzie to bezpieczna lokata kapitału. Może nie byłoby z tej inwestycji jakichś poważnych zysków, ale strat z pewnością byśmy nie ponieśli. Mieliśmy wcześniejsze, niezbyt dobre doświadczenia z giełdą i ulokowanie pieniędzy w ziemię uznaliśmy za krok rozsądny. Zaletą tego rozwiązania było również to, że kapitał był „zamrożony”, a pieniądze nie kusiły, aby po nie sięgnąć.

 

Wybierając działkę, Ewa i Marcin kierowali się głównie względami estetycznymi. Okolica musiała być po prostu ładna! Względy lokalizacyjne były natomiast na drugim miejscu.

 

Gdybyśmy znaleźli coś interesującego bliżej miasta, byłoby OK! – podkreśla Marcin. – Gdyby działka leżała dalej od Zielonej Góry, też nie byłoby problemu. Niemal od razu polubiliśmy to miejsce. Cały teren przeznaczony na zabudowę jednorodzinną otoczony jest lasem. A dodatkowymi atutami przemawiającymi na korzyść tej okolicy były: porządna droga dojazdowa oraz media doprowadzone do granicy działki. Dowiedziałem się ponadto, że miejscowa gmina sprzyja inwestorom i traktuje ich przyjaźnie. Działkę kupiliśmy w roku 2008. Rok później zaczęliśmy szukać projektu i załatwiać wszelkie formalności. Po kolejnych dwunastu miesiącach doszliśmy do wniosku, że ponieważ nasza sytuacja finansowa jest stabilna, możemy ruszać z budową.

 

Mury zaczęły rosnąć w połowie marca. Tuż po rozpoczęciu inwestycji dowiedzieliśmy się, że nasza rodzina się powiększy. To była dla nas dodatkowa mobilizacja.

 

Marek Żelkowski

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 11-12/2011

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!