Pływająca altana, letnia kuchnia i ziemna piwniczka
Pływająca altana, letnia kuchnia i ziemna piwniczka
Niektórzy zakładają ogród tylko dla ładnych widoków i uporządkowania najbliższego otoczenia domu. Inni natomiast, tak jak pani Eugenia, dodają ogrodowi szereg użytkowych funkcji. Meblują go podobnie jak dom. I estetycznie, i bardzo praktycznie.
Dla ludzi praktycznych ogród pani Eugenii może być szczególnie godny naśladowania. Zaprojektowała go bowiem w taki sposób, aby dosłownie każdy skrawek gruntu był przydatny i służył konkretnemu celowi.
Ogromny staw odwadnia podmokłą działkę. Pływająca altana pozwala na wypoczynek na tafli wody. Wolno stojąca wiata gospodarcza mieści pod dachem nie tylko miejsce na samochód, drewutnię i składzik ogrodniczy, ale również obszerną letnią kuchnię oraz piwniczkę ziemną. Ogród zimowy, wybudowany przy południowej elewacji domu, w chłodne dni dogrzewa wnętrza oraz służy do zimowania egzotycznych roślin. Duży trawnik, wyposażony w huśtawki i zjeżdżalnie, staje się placem zabaw dla wnucząt. A zaciszny zadaszony taras – dodatkową letnią przestrzenią mieszkalną. Trudno nie wspomnieć, że warzywnik, jagodnik i sad dostarczają rodzinie zdrowych ekologicznych warzyw i owoców na wiele miesięcy w roku.
Właścicielka przyznaje, że tak praktycznego podejścia do ziemi nauczyła się w rodzinnych stronach, w podrzeszowskiej wsi. I kiedy wreszcie, po kilkudziesięciu latach spędzonych w bloku w centrum Warszawy, udało jej się kupić pod stolicą działkę i zbudować na niej dom, chciała na powrót poczuć się jak na wsi. Tyle że współczesnej.
Staw zamiast mokradła
Ku zdumieniu rodziny i znajomych na swój nowy dom pani Eugenia wybrała podmokłą łąkę, otoczoną olszynowym laskiem. Ale od razu pomyślała, że mokra niecka, gromadząca wody podskórne, będzie idealnym miejscem założenia wymarzonego stawu. Kupiła więc 2000 m2 łąki, bo już wtedy miała głowę pełną pomysłów na jej zagospodarowanie. i cena tej nie do końca pełnowartościowej parceli była dla niej bardziej przystępna. Na szczęście leżała w obrębie zabudowy jednorodzinnej i miała dostęp do niemal wszystkich mediów (brakowało tylko kanalizacji), więc można było wybudować na niej funkcjonalny dom.
Staw powstawał równolegle z budową domu. Pani Eugenia wynajęła koparkę, która odmuliła dno istniejącej sadzawki, a następnie znacznie ją powiększyła. Postarała się, by akwen był duży i proporcjonalny do wielkości działki. Ma powierzchnię 300 m2 przy głębokości sięgającej do 2 metrów (po roztopach, kiedy z pól spływa najwięcej wody, jeszcze głębiej).
Sadzawka jest całkowicie ekologiczna i osusza okoliczny teren, ponieważ przy umacnianiu dna i ukośnie wyprofilowanych brzegów właścicielka zastosowała polne kamienie, osadzając je w podłożu bez zaprawy cementowej. W okolicznym przedsiębiorstwie rybnym zakupiła karpie, karasie, liny, które wpuściła do jeziorka. Brzegi zbiornika obsadziła roślinami, rosnącymi wcześniej przy bagienku: tatarakiem, sitowiem oraz łąkowymi kaczeńcami i kosaćcami. I niezapominajkami, które szczególnie lubią mokre siedliska. W najgłębszym miejscu jeziorka posadziła kilka grzybieni. Ich oryginalne kwiaty są ozdobą stawu latem, a duże liście pełnią funkcję parasoli ochronnych, pod którymi chętnie skrywają się ryby, kiedy podpływają tuż pod powierzchnię wody.
Nic dziwnego, że właścicielka nabrała ochoty na podglądanie życia stawu nie z brzegu, a z bliższej perspektywy.