Marzenie
– Dzielnica, w której obecnie mieszkamy, nie jest nam obca. A już z pewnością nie jest obca mojej żonie – śmieje się Rafał. – Przez kilkanaście lat mieszkała na pobliskim osiedlu w domu rodziców... Dosłownie jakieś trzysta, czterysta metrów w linii prostej od naszego obecnego domu. Po ślubie zamieszkaliśmy z teściami, ale niemal od początku planowaliśmy budowę. Te moje marzenia o własnych czterech ścianach napędzał zapewne fakt, iż wychowałem się w jednym z największych katowickich blokowisk, to znaczy na Osiedlu 1000-lecia. Chyba każdy, kto żył w takim miejscu, ma głęboką potrzebę prywatności i częściowego odizolowania się od innych ludzi. Szczęśliwie dla nas okazało się, że nieużytki przylegające do dzielnicy, w której stał dom teściów, urząd miasta Siemianowice podzielił na działki budowlane i ogłosił przetarg na ich kupno. Doszliśmy do wniosku, że taki zbieg okoliczności należy wykorzystać. Lokalizacja naszego osiedla jest naprawdę doskonała. W jego sąsiedztwie, dosłownie jakieś trzy kilometry stąd znajduje się olbrzymi, znany w całej Polsce Chorzowski Park Kultury i Wypoczynku. To jest miejsce, które pozwala zapomnieć, że wszędzie wokół rozciąga się olbrzymia aglomeracja przemysłowa. Wspaniałe tereny na wycieczki rowerowe lub spacery. Inna zaleta lokalizacji naszego domu, to dobry układ komunikacyjny. Niedaleko jest stąd do ważnych węzłów drogowych. Moja praca wiąże się z częstymi wyjazdami, więc trafiliśmy naprawdę dobrze. Wylot na Warszawę jest o kilka minut jazdy od domu, dojazd do A4 to piętnaście minut, Katowice o krok... Ważne jest również to, że kilka kilometrów od nas powstał niedawno olbrzymi kompleks handlowy: Silesia City Center. Zrobienie nawet sporych zakupów nie jest więc problemem.Pracowity sylwester
– Działkę kupiliśmy w roku 2004, a wznoszenie domu rozpoczęliśmy rok później – wspomina pan domu. – Prace trwały trochę dłużej niż owe standardowe dwa lata, o których mówi większość inwestorów. Nasza budowa przeciągnęła się o kolejny rok z kilku powodów. Jednym z nich była decyzja o podpiwniczeniu domu. Taki budynek jest trudniejszy w realizacji, a poza tym bardziej kosztowny. Piwnice były wylewane z betonu, a nie budowane z bloczków i stanowiło to kolejny czynnik przedłużający czas budowy.– Był jeszcze jeden powód – dodaje jego żona Dorota. – Od początku założyliśmy, że chcemy wprowadzić się do w pełni wykończonego domu. Zaczynanie życia na nowym miejscu, od permanentnego remontu, poprawek, udoskonaleń, przemarszów kolejnych ekip wykonawczych... Uznaliśmy, że nie zgotujemy sobie takiego koszmaru.
Marek Żelkowski
Pełny artykuł w PDF Oaza spokoju