Większość domów w naszym kraju ma albo w ogóle nieocieplone ściany zewnętrzne, albo ich izolacja jest bardzo cienka, np. 5 cm. Warto je docieplić, bo będziemy mniej płacić za ogrzewanie, a komfort wzrośnie. Trzeba przy tym przestrzegać kilku zasad, żeby osiągnąć optymalny efekt i nie narazić ścian na trwałe zawilgocenie.
Ściany zewnętrzne mają dużą powierzchnię, dlatego ich ciepłochronność tak bardzo odbija się na rachunkach za ogrzewanie. Jednak zimne ściany to nie tylko wysokie koszty eksploatacji. Jeżeli siedzimy przy ścianie i czujemy, że "ciągnie" od niej zimnem, to z całą pewnością jej izolacja jest zbyt słaba. Przemarzanie przegród może ponadto skończyć się wykraplaniem wilgoci z powietrza na ich powierzchni lub w ich przekroju. Efektem może być rozwój pleśni i innych grzybów.
WSPÓŁCZYNNIK U DAWNIEJ I DZIŚ
Obecnie współczynnik przenikania ciepła U dla ścian zewnętrznych nie może być wyższy niż 0,23 W/(m2·K). Zaś od 2021 r. zaplanowane jest jego obniżenie do 0,20. W starych domach izolacyjność była wielokrotnie gorsza - do lat 80. XX w. współczynnik U przekraczał 1 W/(m2·K). A to oznacza, że w ciągu sezonu przez takie ściany ucieka 4-5 razy więcej ciepła, niż z nowego budynku.
Oczywiście, izolacja nigdy nie jest tak dobra, żeby nie dało się jej poprawić. To kwestia dodania grubszej warstwy styropianu czy wełny mineralnej, ewentualnie zastosowania materiału o nieco lepszej izolacyjności (niższym współczynniku lambda).
Jednak trzeba sobie zadać podstawowe pytanie: na ile warto poprawiać w ten sposób izolacyjność i standard energetyczny domu? Z całą pewnością ma sens ocieplenie ścian dotąd pozbawionych izolacji. Po pierwsze dlatego, że efekt będzie najbardziej odczuwalny. Po drugie, ponieważ docieplenie takich surowych lub jedynie otynkowanych murów jest najłatwiejsze.
Jeżeli ściany są już ocieplone, ale izolacja jest cienka, np. grubości 5 cm, również warto ją pogrubić. W tym momencie specjalista powinien ocenić, czy lepiej usunąć starą warstwę izolacji i ułożyć nową, czy może dodać kolejną. Wszystko zależy od jej stanu i tego, na ile solidnie trzyma się podłoża.
Właściwa grubość ostatecznego ocieplenia to taka, która będzie najbardziej opłacalna, a jej wykonanie nie przysporzy problemów technicznych. Najczęściej nie warto pogrubiać go do ponad 20 cm. Wówczas współczynnik U nie przekroczy 0,2 W/(m2·K), czyli takiego, jaki będzie obowiązywać od 2021 r. Ponadto dalsze obniżanie U nie daje już specjalnie odczuwalnych oszczędności w zużyciu energii. Ma uzasadnienie tylko w specyficznych przypadkach, gdy dążymy do osiągnięcia standardu bliskiego pasywnemu lub korzystamy z bardzo drogich nośników energii, przede wszystkim prądu.
Obecny standard ocieplenia to 15 do 20 cm wełny lub styropianu. Również przy termomodernizacji warto do niego dążyć. (fot. Rockwool)
Dlatego zanim zdecydujemy się na termomodernizację ścian, wybierzemy technologię, materiały i grubość izolacji, powinniśmy rozważyć następujące czynniki:
o ile spadną straty ciepła w każdym z porównywanych wariantów;
ile płacimy za energię do ogrzewania, ile w związku z tym możemy zaoszczędzić;
ile zapłacimy za różne wersje ocieplenia;
jaki czas zwrotu poniesionych nakładów jest dla nas akceptowalny.
Ocieplanie nieco na wyrost względem obowiązujących w tej chwili przepisów jest uzasadnione. Po prostu czy docieplimy do U równego 0,25 czy 0,20, to i tak koszt materiałów i robocizny będzie praktycznie jednakowy. A kolejna termomodernizacja za parę lat nie ma sensu. Zróbmy to raz, a dobrze i nasz dom nie będzie odbiegał od najnowszych standardów. Także przy ewentualnej odsprzedaży to spory atut.
Osiągnięcie poziomu U = 0,20 W/(m2·K) wymaga ułożenia 15-20 cm wełny mineralnej lub styropianu. Wynik będzie się nieco różnił w zależności od materiału zastosowanego na warstwę nośną oraz izolacyjności samego materiału ociepleniowego.
JAKIE SĄ CECHY STYROPIANU I WEŁNY MINERALNEJ?
Styropian i wełna mineralna to zdecydowanie najpopularniejsze materiały używane w naszym kraju do izolacji ścian. Same właściwości termoizolacyjne mają praktycznie takie same. Jednak różnią je nasiąkliwość, wytrzymałość mechaniczna, paroprzepuszczalność.
Styropian jest:
bardzo lekki;
sztywny i dosyć odporny na obciążenia;
mało podatny na zawilgocenie;
łatwy w obróbce;
stanowi barierę dla pary wodnej.
Za to fasadowa wełna mineralna jest:
znacznie cięższa niż styropian (ma kilkakrotnie większą gęstość);
elastyczna i nie może przenosić obciążeń;
nasiąkliwa, dlatego trzeba ją koniecznie zabezpieczyć przed deszczem (jej wysuszenie potrwa bardzo długo);
trudniejsza w obróbce (cięciu), bo pyli, a włókna podrażniają skórę i błony śluzowe;
paroprzepuszczalna, para wodna przenika przez nią niemal bez oporu.
Te cechy nabierają mniejszego lub większego znaczenia, zależnie od rodzaju ścian, które mają być izolowane, warunków aplikacji, planowanego sposobu wykończenia.
Styropian jest lekki, łatwy w obróbce i niedrogi. Stąd jego popularność. (fot. Austrotherm)
Wełna mineralna, używana do ocieplania fasad, ma postać dość sztywnych i twardych płyt. (fot. Isoroc)
METODY OCIEPLENIA ŚCIAN
Istniejące ściany możemy ocieplić na dwa sposoby. Pierwszy to tzw. metoda lekka mokra, określana również skrótami ETICS lub BSO. Polega na:
przyklejeniu styropianu lub wełny mineralnej do ścian;
umocowaniu płyt kołkami (mechanicznie) po stwardnieniu kleju;
pokryciu ocieplenia warstwą zaprawy klejowej, wzmocnionej siatką z włókna szklanego;
zagruntowaniu gruntem podtynkowym;
pokryciu tynkiem cienkowarstwowym;
ewentualnym pomalowaniu (konieczne tylko w przypadku tynków mineralnych).
Wybór pomiędzy styropianem i wełną ma tu zasadnicze znaczenie. Wełna jest znacznie cięższa, mocuje się ją dlatego kołkami z rdzeniem stalowym. Za to jej większa elastyczność nie jest, wbrew pozorom, aż tak istotna. Pomoże skompensować najwyżej drobne nierówności podłoża, ale nie zwalnia z obowiązku jego starannego przygotowania. Od zewnątrz płyty muszą tworzyć równą płaszczyznę, bo inaczej otynkowana ściana będzie wyglądać fatalnie.
Najważniejsze, że wełna mineralna nie stawia praktycznie oporu przepływowi pary wodnej. Warstwa styropianu zaś praktycznie ten ruch blokuje. W związku z tym wełna mineralna jest znacznie bezpieczniejszym wyborem, jeżeli spodziewamy się, że warstwa nośna muru również bez trudu przepuszcza parę wodną. Może tak być choćby w przypadku betonu komórkowego i rozmaitych pustaków (np. żużlowych). Podobny efekt może jednak dawać nawet niestaranne murowanie z innych materiałów, z niewypełnionymi spoinami.
Również w sytuacji, gdy mur, który zamierzamy ocieplić jest zawilgocony, wełna będzie bezpieczniejszym wyborem. Taka izolacja wykończona paroprzepuszczalnym tynkiem pozwala na odparowanie wilgoci i to nawet w szybszym tempie niż ze ściany nieocieplonej. Nie traktujmy tego jednak jako przyzwolenia na ocieplanie ścian kompletnie mokrych, np. świeżo zalanych wodą z nieszczelnej rynny!
Jako zasadę powinniśmy przyjąć, że przed przystąpieniem do jakichkolwiek prac, stan ścian i planowany sposób ocieplenia powinien ocenić specjalista. Nie można lekceważyć choćby odspajających się, głucho brzmiących przy uderzeniu tynków, objawów zawilgocenia, a tym bardziej ognisk pleśni i grzybów. Fachowa pomoc jest też konieczna przy doborze rodzaju tynku zewnętrznego.
Ocieplenie klejone bezpośrednio do ściany.
Ocieplenie wełną mineralną na ruszcie.
Druga metoda ocieplania ścian nazywana jest lekką suchą. Tu izolacji nie kleimy bezpośrednio do ścian. Zamiast tego:
mocujemy do ścian ruszt z drewna lub profili stalowych;
pola rusztu wypełniamy wełną mineralną (styropian jest rzadko stosowany);
elewację wykańczamy niemal dowolnym materiałem. Najczęściej są to deski, ale można zastosować też panele z blachy lub włóknocementu, a nawet obić całość płytami odpornymi na zawilgocenie i wykończyć tynkiem.
Taki sposób ocieplenia nie wymaga równego, nośnego podłoża. Nierówności czy słaby tynk to nie problem. Oczywiście, ściany muszą być wolne od grzybów i porostów. Nie mogą być też zbyt wilgotne. Koniecznie trzeba pamiętać o pozostawieniu drożnych szczelin wentylacyjnych pomiędzy ociepleniem i warstwą oblicówki. Wlot powietrza u dołu oraz wylot u góry trzeba zabezpieczyć przed owadami i gryzoniami siatką lub zamocować kratki wentylacyjne.
W specyficznej sytuacji są właściciele domów o ścianach trójwarstwowych, w których rolę izolacji spełnia szczelina powietrzna. Ich izolacyjność można nieco poprawić wypełniając szczelinę materiałem izolacyjnym, np. wełną mineralną lub celulozową w postaci strzępków albo specjalną pianką. Jednak zmniejszenie strat ciepła nie będzie diametralne, bo taka szczelina ma zwykle do 4 cm szerokości i nie sposób jej idealnie wypełnić.
Jeżeli chcemy naprawdę dużo zmienić ściany trzeba ocieplić od zewnątrz. O ile są to ściany wykończone tynkiem, zrobimy to bez żalu, a mocowanie izolacji będzie łatwe. Lecz jeśli mamy elewację z cegły klinkierowej, raczej się na taki krok nie zdecydujemy.
TYNKI CIENKOWARSTWOWE
Tynk cienkowarstwowy to w większości przypadków ostatnia warstwa naszej świeżo ocieplonej ściany. Musi on zabezpieczyć ją przed wpływem czynników atmosferycznych - słońca, deszczu, mrozu. Równocześnie musi być odporny na zabrudzenia, rozwój grzybów, alg, porostów.
Często zapomina się o tym, że nawet ten najlepszy, najwyższej jakości można skutecznie zepsuć niestaranność wykonawcy i nieprzestrzeganie warunków aplikacji.
Podstawowym wymogiem jest staranne przygotowanie podłoża, czyli warstwy zaprawy klejowej wzmocnionej siatką. Musi ona związać i wyschnąć. Najlepiej nakładać tynk w kilka dni po jej wykonaniu. Jeżeli będziemy czekać miesiącami, elewacja pokryje się warstwą kurzu i innego brudu. Przyczepność będzie gorsza, taką elewację należy umyć i wysuszyć. Wysuszenie jest bardzo ważne, także tynkowanie ścian świeżo zmokniętych po deszczu jest niedopuszczalne.
Warstwę zaprawy klejowej powinno się pokryć gruntem tynkarskim, który zmniejsza i wyrównuje nasiąkliwość oraz związuje z podłożem drobne cząstki.
W momencie nakładania tynku, a także w ciągu kilku pierwszych dni powinna utrzymywać się w granicach 5–25°C. Niektórzy producenci oferują dodatki przeciwmrozowe i dopuszczają pracę przy 0°C.
Bezwzględnie trzeba chronić świeży tynk zarówno przed bezpośrednim nasłonecznieniem jak i deszczem.
Tynki występują w kilku podstawowych rodzajach.
Akrylowe
Są bardzo popularne ze względu na dość niską cenę, łatwość aplikacji i dostępność w bardzo wielu, również intensywnych kolorach. Są odporne na wodę i można je łatwo myć. Nie przepuszczają jednak pary wodnej, dlatego nie stosuje się ich na wełnie mineralnej. Ponadto łatwiej niż inne rodzaje porastają zielonym nalotem alg i porostów. Dlatego nie zaleca się ich stosowania na działkach zalesionych lub położonych w pobliżu zbiorników wodnych.
Mineralne
Również są chętnie stosowane ze względu na najniższą cenę. Nie znaczy to jednak, że są złe. Cechuje je bardzo dobra paroprzepuszczalność i dość wysoka odporność na algi i grzyby. Z tego względu dobrze nadają się do wykończenia ociepleń z wełny mineralnej. Tynk mineralny po ułożeniu trzeba pomalować farbą fasadową.
Jeżeli zależy nam na zachowaniu wysokiej paroprzepuszczalności, nie może to być farba akrylowa. Przy aplikacji trzeba ściśle przestrzegać zalecanych przez producenta proporcji suchej mieszanki i wody. Nadmierne rozrzedzenie powoduje, że masa po związaniu i wyschnięciu będzie nadmiernie porowata, a więc słabsza i mniej odporna na wodę deszczową.
Silikonowe
Są najdroższe, lecz rekompensują to bardzo dobrymi właściwościami i trwałością. Są bardzo odporne na wodę i zabrudzenia. Deszcz nawet je zmywa. Równocześnie cechuje je wysoka paroprzepuszczalność, dlatego nadają się do stosowania zarówno na ocieplenia ze styropianu, jak i z wełny mineralnej.
Silikatowe
Inaczej krzemianowe, są najbardziej ze wszystkich rodzajów odporne na grzyby, porosty i algi. Wynika to z ich silnie zasadowego odczynu pH. Są przy tym paroprzepuszczalne, lecz dość nasiąkliwe. Bezpośrednio po deszczu w nieosłoniętych okapami miejscach często widać na nich mokre plamy.
Co charakterystyczne, nie występują w jaskrawych kolorach. W trakcie aplikacji i w kilka dni po niej muszą być bezwzględnie chronione przed deszczem, bezpośrednim nasłonecznieniem, wysoką i niską temperaturą. Wszystko dlatego, że tynk musi wejść w reakcję chemiczną z zaprawą klejową z podłoża.
Silikonowo-silikatowe
Łączą cechy obu tych rodzajów. Są przy tym wyraźnie tańsze niż silikonowe. Pamiętajmy jednak, że wyroby poszczególnych firm mogą bardzo się różnić, w zależności od proporcji mieszaniny.
Ocieplenie można wykończyć nie tylko tynkiem cienkowarstwowym ale również płytkami. Najczęściej układa się je tylko na fragmentach fasady. (fot. Röben)
UWAGA NA WILGOĆ!
Ściany domu powinny być suche. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że nigdy nie są suche absolutnie. Niczym to jednak nie grozi, jeżeli wilgotność nie przekracza pewnego poziomu i nie rośnie z sezonu na sezon.
Długotrwałe skutki wzrostu wilgotności są rozmaite:
nieestetyczne plamy i zacieki na ścianach, stropach, podłogach;
uszkodzenia tynków zewnętrznych, okładzin elewacyjnych i ścian pod wpływem zamarzania wilgoci zimą;
spadek ciepłochronności ścian, bo woda przewodzi ciepło prawie 20 razy lepiej niż powietrze, które wyparła z porów materiału;
rozwój grzybów domowych, które nie tylko niszczą elementy budynku, ale są bardzo niebezpieczne dla naszego zdrowia. Mogą powodować choroby górnych dróg oddechowych, rozmaite uczulenia (alergie), a prawdopodobnie również zwiększać ryzyko wystąpienia nowotworów.
Przy tym normalny poziom wilgotności jest bardzo różny dla poszczególnych materiałów. Dla cegieł ceramicznych, silikatów, betonu, gipsu nie przekracza 5%, dla drewna sięga 20%, a dla styropianu jest niemal zerowy. Dobrze jest go zbadać przed ociepleniem, bo zbyt wysoki jest zwykle sygnałem poważniejszych problemów. Najczęściej niesprawnej wentylacji albo nieskutecznej izolacji przeciwwilgociowej ścian nadziemia, które podciągają wilgoć z gruntu. Takie problemy powinno się wyeliminować przed przystąpieniem do termomodernizacji.
Koniecznie trzeba też pamiętać o problemach jakie pojawiają się po wymianie starych, nieszczelnych okien na nowe, niemal hermetyczne i bez nawiewników. Piszemy o tym, bo bardzo często termomodernizacji ścian towarzyszy wymiana stolarki. Problem z zawilgoceniem domu po dociepleniu pojawia się często, lecz nie jest wcale efektem ułożenia termoizolacji na ścianach lecz niewydolnej wentylacji. Szczególnie gdy okna zmieniono na takie bez nawiewników, ewentualnie z nawiewnikami o zbyt niskiej przepustowości.
Trzeba przy tym uczulić, że wbrew temu co można przeczytać o "oddychaniu ścian" nawet zastosowanie najbardziej paroprzepuszczalnych materiałów (ocieplenie, tynk) nie zastąpi sprawnej wentylacji!
Wilgoć w domu, o ile ściany i podłogi nie podciągają jej z gruntu, to głównie para wodna zawarta w powietrzu wewnętrznym. I z niego wnikająca w ściany. Wilgoć może przeniknąć przez ściany zewnętrzne, będąc cały czas w postaci pary wodnej - wówczas nie jest groźna. Kłopoty zaczynają się, gdy ulegnie wykropleniu gdzieś w jej przekroju i nie jest w stanie całkowicie odparować w sezonie letnim.
Dla zapobiegania kondensacji kluczowe znaczenie mają:
skuteczna wentylacja pomieszczeń, czyli działanie u źródła problemu, bo dzięki odpowiedniej wentylacji, szczególnie w takich pomieszczeniach jak łazienki i kuchnie, wilgotność powietrza nigdy nadmiernie nie wzrasta;
odpowiedni pod względem paroprzepuszczalności układ warstw ściany. Opór dyfuzyjny, czyli stawiany przepływowi pary wodnej, powinien być jak najmniejszy od strony zewnętrznej, za to od strony pomieszczenia (źródła wilgoci) jak największy, bo dzięki temu mniej wilgoci w ogóle wniknie w ścianę. Ideałem byłaby oczywiście całkowicie szczelna warstwa paroizolacyjna od strony pomieszczenia, ale w praktyce nie sposób ją uzyskać.
Wiedząc o tym zrozumiemy dlaczego tak ważne jest pokrywanie wełny mineralnej tynkiem o wysokiej paroprzepuszczalności. W przypadku styropianu to mało ważne, bo on sam jest już bardzo skuteczną barierą dla pary wodnej.
Po termomodernizacji nierzadko wzrasta poziom wilgotności w domu. Jednak najczęściej nie jest to skutek docieplenia ścian lecz wymiany okien na szczelne i bez nawiewników. (fot. Paroc)
KOSZTY TERMOMODERNIZACJI ŚCIAN
Za docieplenie ścian warstwą 15-20 cm styropianu wraz z ułożeniem tynku cienkowarstwowego zapłacimy 150-200 zł/m2. Z wełną będzie drożej o ok. 50%, bo tanie są tylko jej dość miękkie odmiany, a te nadają się jedynie do ocieplania metodą lekką suchą, nie zaś pod tynk.
Pamiętajmy jednak, że docieplanie istniejącego domu to zadanie trudniejsze i zwykle bardziej kosztowne niż nowego domu. Wiele będzie zależeć od stanu ścian, a w związku z tym zakresu dodatkowych, przygotowawczych prac.
Inwestycja nie jest tania. Warto więc pytać o dotacje termomodernizacyjne w urzędach gmin. Od września 2018 r. wsparcie można też uzyskać w ramach ogólnopolskiego programu "Czyste Powietrze". Choć głównym hasłem jest tu walka ze smogiem, to program przewiduje również docieplenia, nie tylko wymianę kotłów.
Człowiek wielu zawodów, instalator z powołania i życiowej pasji. Od kilkunastu lat związany z miesięcznikiem i portalem „Budujemy Dom”. W swojej pracy najbardziej lubi znajdywać proste i praktyczne rozwiązania skomplikowanych problemów. W szczególności propaguje racjonalne podejście do zużycia energii oraz zdrowy rozsądek we wszystkich tematach związanych z budownictwem.
W wolnych chwilach, o ile nie udoskonala czegoś we własnym domu i jego otoczeniu, uwielbia gotować albo przywracać świetność klasycznym rowerom.
To KT tego produktu, którego to niby 0,5mm zastępuje 10cm EPS 0,032?
Gość Seweryn
27-01-2021 10:43
Są też powłoki termoizolacyjne PSC/4-eco. Już warstwa 0.5 mm zastępuje 10cm styropianu o Lambdzie 0,32. Idealnie nadaje się do docieplenia słabo ocieplonych budynków, zabytkowych kamienic i zabytków. Świetnie likwiduje mostki termiczne