Kiedy Ada wyprowadzała się z mieszkania na warszawskim Ursynowie, jeszcze nie znała się na roślinach, a tym bardziej na tworzeniu ogrodu.
Wokół nowego podmiejskiego domu, podobnie jak mąż, chciała mieć tylko "trawnik i parawan z tui" (żywotników). Już w trakcie stawiania lokum, małżonkowie zaczęli przygotowywać działkę do tej prostej zielonej aranżacji, ponieważ po przeprowadzce chcieli mieć przestrzeń do użytkowania i ładne widoki z okien. Wtedy jeszcze nie przypuszczali, że ogrodnictwo stanie się ich "konikiem".
Najpierw przygotowanie gruntu i instalacji
Ze względu na istniejące warunki środowiskowe, nie było to łatwe zadanie. Narożna posesja rozciągała się bowiem w łagodnej niecce, z dwóch stron ograniczonej osiedlowymi uliczkami, fundamenty domu podniesiono z uwagi na okresowo podmokły grunt, więc przed założeniem ogrodu trzeba było odpowiednio ukształtować teren.
- Chociaż spieszyło się nam do upiększania działki roślinami, to nie mogliśmy ich sadzić bez uprzedniego wykonania prac ziemnych - opowiada Adrianna. - Przede wszystkim musieliśmy zakryć dowiezioną ziemią wysokie ławy fundamentowe oraz zrównać teren działki z planowanym poziomem asfaltowych uliczek i koniecznie ułożyć w gruncie rury rozsączające deszczówkę z dachu budynku. Gdybyśmy tego nie zrobili, podczas roztopów albo gwałtownych ulew nisko położona posesja nadal, okresowo, zamieniałaby się w jezioro.
Sukcesywnie zamawialiśmy lekki żyzny humus i formowaliśmy z niego spadek od domu w stronę ogrodzenia. Na końcu zdziwiliśmy się bardzo, że do tego celu zużyliśmy aż 23 wywrotki materiału. Nie było to przedsięwzięcie tanie, za każdą dostawę zapłaciliśmy 550 zł, lecz nie żałujemy tego wydatku, bo mamy teraz bardziej przepuszczalną ziemię. Oprócz rur rozsączających deszczówkę, wkopaliśmy w podłoże zbiornik (1000 m3) do jej gromadzenia (taki układ okazał się niewystarczający, więc w późniejszych latach odpowiednio go zmodernizowaliśmy). Do wyznaczonych miejsc doprowadziliśmy instalację elektryczną - np. chcieliśmy mieć gniazdo w głębi ogrodu (obecnie wykorzystujemy je do obsługi basenu) oraz przewody oświetlenia.
Praktyczne twarde nawierzchnie
Po wyprofilowaniu terenu, właściciele zadbali jeszcze o łatwe poruszanie się po posesji. Przed wprowadzeniem się do nowego lokum, zlecili brukarzom ułożenie, z kostki betonowej, traktów komunikacyjnych. Ten element wykończenia ogrodu uznali za priorytetowy (bez twardych suchych tras wokół domu, nie chcieli przenosić się na wieś).
- Nam, dorosłym (mieszka z nami moja mama), zależało na możliwości spacerowania po ogrodzie suchą stopą - opowiada Igor.- Twarda nawierzchnia przydaje się też dzieciom do zabawy, jeżdżenia na rowerach. W fazie wykańczania domu nie było nas stać na zakup kostki granitowej, która podoba się nam najbardziej i jest wieczna, dlatego posłużyliśmy się betonową. Jej kolor dopasowaliśmy do żółtego łupka bułgarskiego, którym zamierzałem samodzielnie wykończyć elewację. Wybrukowanym nawierzchniom nadaliśmy opływowy kształt i podkreśliliśmy obwódką w kolorze antracyt. Wyrobami z betonu brukarze utwardzili podjazd i główne ścieżki (później też placyk na basen), jednak wciąż zamierzamy wymienić je na granit.
Boczny trakt przy tarasie wykonałem samodzielnie - płyty z betonu imitujące piaskowiec, ułożone w trawniku, nie były funkcjonalne, dlatego otoczyłem je grysem kamiennym w kolorze ciemnoszarym (na ubitym podkładzie i geowłókninie usypałem warstwę 5 cm), obrzeża zrobiłem z kostki granitowej. Powstała ładna ścieżka. Potem zaczęliśmy sianie i sadzenie, niepostrzeżenie złapaliśmy bakcyla ogrodnictwa! Co roku tworzyliśmy z żoną kolejne rabaty ozdobne, dodawaliśmy żwirowe placyki (np. w warzywniku kruszywo znakomicie utwardza błotniste ścieżki), elementy małej ogrodowej architektury. Na obrzeżu trawnika ulokowaliśmy oczko wodne z kaskadą, wykończone szarozielonym serpentynitem. Nadal snujemy plany rozwoju ogrodu.
Taras i basen - miejsca do osiągania błogostanu
Właściciele od razu przeobrazili taras w zewnętrzny pokój o powierzchni 24 m2. Chętnie z niego korzystali nawet wtedy, gdy nie był jeszcze cały zadaszony (na początku osłonę dawał tylko fragment stropu parteru). Daszek, balustradę i ażurową ścianę boczną Igor, który jest stolarzem, zrobił z drewnianej kantówki w pierwszej fazie pandemii.
Wcześniej, po konsultacji z żoną, wykończył posadzkę deskami tarasowymi z modrzewia syberyjskiego (nie chciał wykorzystywać wyrobów z betonu - uznał, że jest ich już dość w postaci nawierzchni). Podest z desek tarasowych ułożył na legarach z modrzewia i umocował wkrętami do drewna, następnie pomalował barwioną olejobejcą (w kolorze jasnoszarym), bo Ada pragnęła urządzić przestrzeń w stylu prowansalskim. Umeblowała ją "wypoczynkiem" z technorattanu i leżanką, które w słoneczne dni ocieniała parasolem (co nie było funkcjonalne). Po zadaszeniu całego tarasu, poprzedni salonowy wystrój zamieniła na jadalniany, bowiem wcześniej rodzinie brakowało możliwości wspólnego spożywania posiłków na powietrzu. Leżankę do opalania przeniosła na trawnik przy basenie, kanapę wstawiła do budowanego ogrodu zimowego.
- Jak ukryć kosz na śmieci na posesji?
- Jak zbudować kuchnię ogrodową?
- Czas na inteligentne ogrody!
- Jak ukryć szambo w ogrodzie?
Gotowy model basenu, o wymiarach 5,50 x 3,60 x 1,40 m, właściciele kupili głównie po to, żeby uatrakcyjnić dzieciom wypoczynek w ogrodzie. Szybko przekonali się, że cała rodzina lubi się w nim kąpać - dorośli średnio raz dziennie, a dzieci kilkakrotnie. Okres kąpielowy rozpoczynają w czerwcu, rozkładając zbiornik na wybrukowanym placyku, ulokowanym w najbardziej nasłonecznionej części ogrodu (jesienią demontują i przechowują na strychu). Do podgrzewania wody wykorzystują dwa małe kolektory słoneczne, które działają w sposób ciągły i bezkosztowy. Dzięki nim udaje się podnieść temperaturę wody o kilka stopni Celsjusza, czyli do około 30°C (bez kolektorów osiągała najwyżej 26°C).
- Basen kosztował 2000 zł, ale warto było dokupić kolektory słoneczne za 800 zł - opowiadają właściciele. - W cieplejszej wodzie kąpiel jest przyjemniejsza, a dostarczenie ciepła jest bezpieczne i nie wymaga naszej uwagi. Po pierwszym roku użytkowania tak dużego zbiornika, zdecydowaliśmy się na wykonanie podkładu z bruku. Dzięki temu na trawniku nie ma wielkiej łysej plamy, a do wody nie wnosimy (na stopach) ścinków trawy - dostawały się, mimo wcześniejszego mycia ciała. Uzdatnianie wody nie jest bardzo uciążliwe, ani drogie (rocznie koszt stosowania środków chemicznych nie przekracza 400 zł).
Basen zachęca wszystkich do spędzania letnich dni w ogrodzie, więc z tego powodu zamierzamy zbudować stały, zagłębiony w gruncie, zbiornik kąpielowy o wymiarach 7 x 4 x 1,50 m. Mamy już pewność, że będzie często używany bez narzekania na obsługę. Wtedy nareszcie nie będziemy patrzeć na wielki obiekt z plastiku o wysokości 1,40 m. W pobliżu pływalni planujemy altanę, w której moglibyśmy błogo odpoczywać po kąpieli. Nieustannie doskonalimy wystrój domu i ogrodu po to, żebyśmy chcieli z przyjemnością do nich wracać.
Koszty założenia i pielęgnacji ogrodu
Ogród o powierzchni 700 m2 powstaje od 2016 r. Jego założenie kosztowało około 60 000 zł, w tym 23 wywrotki ziemi każda za 550 zł, utwardzenie podjazdu i ścieżek kostką betonową 13 000 zł, dodanie placyku na basen 6000 zł, serpentynit do wykończenia oczka wodnego i kaskady 4 tony za 370 zł/t.
Ogród pielęgnują właściciele. Raz w tygodniu usuwają chwasty i koszą trawnik. Na nawozy i ochronę roślin wydają rocznie co najmniej 1000 zł, na korę do ściółkowania rabat 1500 zł (nie używają włókniny).
Wrażenia z użytkowania ogrodu
- Uzdatniamy wodę w basenie, korzystając m.in. z chloru, środka przeciwko algom, sprawdzamy odczyn pH wody. Filtruje ją, przez całą dobę, dołączona do zestawu pompa z filtrem. Zbiornik demontujemy na zimę i po umyciu, przechowujemy na strychu. W czerwcu uruchamiamy, zawsze stawiając go na macie (z pianki PU) o grubości 6 mm (izoluje termicznie, amortyzuje uderzenia stopami o dno). Nie sprawdziła się pokrywa na zbiornik (z kompletu), była za cienka i szybko się zniszczyła. Co 2 lata kupujemy plandekę z górnej półki (grubszą i trwalszą), zasłaniamy nią akwen przed burzami i podczas dłuższego ochłodzenia. Ze względu na bezpieczeństwo, dzieci nigdy nie kąpią się same (wysokość słupa cieczy w zbiorniku wynosi 1,20 m). Z wodą nie ma żartów, nawet w odniesieniu do płytszego i mniejszego oczka wodnego. Zamawiając serpentynit do jego wykończenia, poprosiliśmy o dostarczenie odłamków w takim rozmiarze, abyśmy mogli samodzielnie je przewozić (w głąb ogrodu) na taczkach. Nieckę, zagłębioną w gruncie do 60 cm, wyłożyliśmy płatem folii stawowej i zamaskowaliśmy brzegi kamieniami.
- Róże i inne rośliny często atakują szkodniki, więc zwalczamy je różnymi sposobami. Zbieramy ręcznie (np. opuchlaki), stosujemy naturalne preparaty - z nicieniami, z czosnku (na mszyce) itp. Dopiero kiedy nie skutkują, sięgamy po środki chemiczne (robimy to niechętnie, szczególnie ze względu na dzieci, seniorkę). Do pielęgnacji roślin zgromadziliśmy bogaty zestaw narzędzi, w tym spalinową kosiarkę, osprzęt do strzyżenia, grabienia, kopania. Nie sprawdziła się na naszym gruncie włóknina, do powstrzymania wzrostu chwastów stosujemy grubą warstwę kory ogrodniczej.
tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska
Dodaj komentarz