Gonty (fot. Roof Reed)
Wióry (fot. Spinpol)Jeszcze do niedawna
dachy kryte gontami czy strzechą uchodziły za symbol ubóstwa.
Dzisiaj naturalne
materiały to szczyt
elegancji i modny powrót do tradycyjnych
rozwiązań.
A eksperci od tworzenia standardów tzw. sztuki budowlanej sprawili,
że są one dodatkowo trwałe, chociaż
wymagają szczególnych środków
bezpieczeństwa.
Zapewne obawa przez łatwopalnością w pewnym momencie spowodowała zdecydowane odejście od naturalnych...
Gonty (fot. Roof Reed)
Wióry (fot. Spinpol)
Jeszcze do niedawna
dachy kryte gontami czy strzechą uchodziły za symbol ubóstwa.
Dzisiaj naturalne
materiały to szczyt
elegancji i modny powrót do tradycyjnych
rozwiązań.
A eksperci od tworzenia standardów tzw. sztuki budowlanej sprawili,
że są one dodatkowo trwałe, chociaż
wymagają szczególnych środków
bezpieczeństwa.
Zapewne obawa przez łatwopalnością w pewnym momencie spowodowała zdecydowane odejście od naturalnych pokryć dachowych ku nowoczesnym, odpornym na ogień materiałom. Dawniej strzechę słomianą zabezpieczano przed ogniem zatapiając wiązki słomy w dołach wypełnionych gliną rozpuszczoną w wodzie. Słoma nasiąkała tą „miksturą” i po wyschnięciu była już trudno zapalna. W przypadku gontów lub wiórów taka metoda nie jest skuteczna, gdyż deszcze bez trudu spłukują ochronną warstwę. Natomiast znakomitą barierą ogniową są dziś włókna celulozy ułożone jako warstwa izolacji termicznej. W razie zapalenia się dachu ogień nie rozprzestrzenia się wówczas do wewnątrz, a w przypadku pożaru wnętrza poddasza zablokowany zostanie dostęp ognia w kierunku palnego pokrycia.
Naturalne pokrycia dachowe nadają każdemu domowi nie tylko swojski wygląd, ale zapewniają również wewnątrz wspaniały mikroklimat, którego podstawą jest zdolność "oddychania" takiego budynku.
Drewniane
możliwości
Nie należy spodziewać się pokrycia z desek. Na dachy używa się bowiem gontów i wiórów.
Gonty to drewniane deseczki – najczęściej szerokości 10 cm i do 60 cm długości – które uzyskuje się najczęściej z drewna modrzewiowego, sosnowego, świerkowego lub jodłowego, ale również z drewna osiki, dębu i cedru. Gont jest kształtowany w charakterystyczny sposób, w postaci klina z wpustem wzdłuż dłuższej krawędzi. Łączy się go z następnym poprzez wsunięcie jednej deseczki w drugą. Dachy pokryte gontami 1 są charakterystyczne dla Podhala. Największy w Europie dach kryty gontem ma Dom Turysty w Zakopanem – 6000 m2.
Gonty mogą być: łupane (inaczej: szczypane, gwarowo: scypane) lub cięte.
Łupane są strugane ręcznie, poprzez ociosywanie siekierą kloca drewna. Kloc rozpada się wzdłuż naturalnych włókien, co nadaje deseczkom lekko falistą powierzchnię. Zachowanie naturalnej struktury drewna czyni z gontu łupanego materiał niezwykle odporny na warunki
atmosferyczne. Ręczna produkcja takich gontów wpływa jednak na ich wysoką cenę.
Cięte gonty tnie się piłą, charakteryzują się więc gładką powierzchnią deszczułek.
Ułożenie pokrycia z gontów jest niezwykle trudne i wymaga nie tyle doświadczenia dekarskiego, co ciesielskiego – w trudnych miejscach dachu, np. w tzw. koszach, poszczególne gonty mogą wymagać indywidualnego dociosania siekierą. Deseczki przybija się gwoździami lub łączy na pióro-wpust. To drugie łączenie zapewnia większą szczelność pokrycia.
Gonty nadają się do krycia dachów prostych, jak też i o bardzo skomplikowanych kształtach, spadzistych, o kącie nachylenia połaci 30-50°, ale równie dobrze będą trzymały się na powierzchniach prawie pionowych do 90°. Zaleca się, żeby dachy o kącie nachylenia do 70° były kryte trójwarstwowo, co oznacza, że w każdym miejscu dachu leżą trzy warstwy gontów jedna na drugiej. Tam, gdzie jest bardziej stromo wystarczy krycie podwójne.
Drewno używane do wyrobu gontów musi być dobrej jakości i wyselekcjonowane bez sęków. Jednak nawet najwyższej jakości materiał musi zostać poddany impregnacji środkami zabezpieczającymi przed grzybami. Gonty można zabezpieczać już po ułożeniu, malując je wałkiem lub pędzlem, lub przed ułożeniem – metodą zanurzania w preparatach ochronnych. Bejcowanie zapewnia z kolei trwałość koloru. Warto pamiętać, że dachu z gontu nie trzeba szpecić blaszanymi
elementami wykończeniowymi, gdyż z drewna wykonuje się również obróbki dekarskie oraz rynny.
Wióry na dach w niczym nie przypominają tych popularnych, powstających w stolarni. To są również deseczki, bardzo cienkie (do 5 mm grubości), mające
30-40 cm długości i 8-10 cm szerokości. Najlepiej, gdy struga się je z drewna osikowego, bo nie chłonie ono szybko wody i specyficznym zapachem odstrasza szkodniki, ale mogą też być z drewna świerkowego i sosnowego. Przy ich produkcji również zachowuje się zasadę cięcia wzdłuż włókien, dzięki czemu materiał jest bardziej odporny na pękanie. Ponieważ z deszczułek nie sterczą zadry, więc pokrycie 2 jest też bardziej odporne na ogień.
Dopuszczalne zalecane nachylenie dachu dla pokrycia z wiórów to 45° i nie powinno być mniejsze niż 20°. Wióry są lekkie (20 kg/m2) i chociaż wymagają układania wielu warstw (nawet do 10!), pokrycie może być zastosowane na lekkiej konstrukcji dachu.
Przed ułożeniem deszczułek deskowanie musi zostać zabezpieczone przed szkodnikami i grzybami lub pokryte papą, bądź FWK (folią wstępnego krycia). Wilgotne wióry przybija się do deskowania lub łat gwoździami. I tych gwoździ będzie potrzebnych bardzo dużo – zazwyczaj na m2 od 200-300 sztuk! A dlaczego wilgotne? Bo wtedy są elastyczniejsze, co ułatwia ich układanie i przybijanie. Deseczki układa się na 2-cm zakład. Poszczególnych rzędów pokrycia może być nawet 10, ale i tak trzeba pamiętać o naprzemienności tych rzędów – jeśli pierwszy rząd skierowany jest w lewo, to kolejny musi być w prawo, potem znowu w lewo itd.
Przez pierwszy rok eksploatacji dach z wiórów nabiera samoczynnej odporności, przybiera charakterystyczny szarawy odcień i "układa się". Dopiero po roku takie pokrycie można zabezpieczyć środkiem ogniochronnym, a po kolejnym roku zaimpregnować preparatami chroniącymi przed grzybami i owadami lub zabejcować "dla koloru".
Dach z wiórów wymaga szczególnej pielęgnacji, w której najważniejsze jest usuwanie zalegających tam liści i innych szczątków roślinnych, w których mogłyby zagnieździć się drobnoustroje. Można go też specjalistycznie czyścić parą wodną, wytwarzaną przez specjalne agregaty. Co do mchu, to opinie są podzielone – jedni są za usuwaniem, drudzy twierdzą, że to dodatkowa ochrona.