A jednak w pewnym momencie…
…kiedy pojawiło się trochę wolnej gotówki stwierdziliśmy, że kupimy działkę. Wtedy nie myśleliśmy jeszcze o żadnej budowie. Nasz krok nazwałbym raczej lokatą kapitału. Ale ponieważ decyzja została podjęta, to do zakupu przystąpiliśmy w sposób przemyślany. Z założeniem, że gdyby przyszło co do czego, to działkę będzie można bez problemów zagospodarować. Zależało nam przede wszystkim na tym, aby teren nie był położony w mieście. Wymarzyliśmy sobie działkę leżącą blisko od Bydgoszczy, gdzieś w kierunku na Toruń, z którym jestem związany zawodowo. Zaczęliśmy od miejscowości Czarnowo. Niestety, niewielka odległość od miasta powodowała, że ceny działek oscylowały w granicach 100 tysięcy za 700 metrów kwadratowych…– Ale najgorsze było to, że oferowane tam tereny położone były blisko uczęszczanej trasy numer 80. Hałas i spaliny… nie dla takich „atrakcji” ludzie wyprowadzają się na wieś – dodaje Małgorzata. – Rozszerzyliśmy zatem obszar poszukiwań. – Przetrząsaliśmy głównie Internet – wspomina Cashpear. – Działka, na której stanął później nasz dom, wpadła nam w oko, ponieważ była uzbrojona, a w dodatku miała gotowy projekt z pozwoleniem na budowę. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce okazało się, że teren jest atrakcyjnie położony… las w pobliżu, cisza. Efekt był taki, że za sumę niewiele przekraczającą 100 tysięcy złotych, w połowie 2009 roku kupiliśmy trzy tysiące metrów kwadratowych. Różnica ceny ogromna w stosunku do Czarnowa, a odległość… około sześciu kilometrów!
Marek Żelkowski
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 4/2012