Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 3/2012

Szczęśliwy finał mimo trudności

Na drodze do własnego domu Bożena i Jacek pokonali poważne trudności. Mieli kłopoty podczas kupna działki, potem, na skutek oszustwa generalnego wykonawcy, stracili kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kiedy już wydawało się, że wszystko wraca na swoje tory, pojawiły się problemy z dojazdem na posesję i przyłączeniem wody.

W wyjściowym projekcie budynek miał mieć elewację z klinkieru. Po stracie pieniędzy w wyniku oszustwa dewelopera właściciele zrezygnowali z drogiej elewacji na korzyść akrylowego tynku. Dobrym krokiem było zlikwidowanie słupa w środkowej części wjazdu do garażu. To ułatwia manewrowanie samochodami
W wyjściowym projekcie budynek miał mieć elewację z klinkieru. Po stracie pieniędzy w wyniku oszustwa dewelopera właściciele zrezygnowali z drogiej elewacji na korzyść akrylowego tynku. Dobrym krokiem było zlikwidowanie słupa w środkowej części wjazdu do garażu. To ułatwia manewrowanie samochodami
Mieszkanie w bloku, nad którym przelatują samoloty, było uciążliwe. Latem, przy otwartych oknach, Bożena i Jacek musieli na chwilę przerywać rozmowę, bo nie słyszeli własnych słów. W zimie natomiast światła samolotów „zaglądały” im w okna. Kiedy Ida i Dominik zaczęli się zbliżać do wieku szkolnego, rodzice postanowili zmienić miejsce zamieszkania, chcąc zapewnić dzieciom więcej spokoju i oddzielne pokoje.

Trudny zakup działki

Mieszkanie o dwukrotnie większej powierzchni (120 m2) od dotychczasowego kosztowało tyle, co pół bliźniaka z działką, więc Bożena i Jacek zamiast mieszkania zaczęli szukać gotowego domu na niedużej działce. Zadowalała ich powierzchnia 150 m2, byleby miała podwójny garaż, podobne pokoje dla dzieci, wygodną strefę dzienną i gabinet. Działka natomiast miała zmieścić sprzęt do zabaw.

 

Dzieci zamęczały nas prośbami o wyjścia przed blok na plac zabaw, a gdybyśmy mieli ogród, mogły się bawić do woli na świeżym powietrzu. Między innymi dlatego postanowiliśmy kupić dom. I nie żałujemy decyzji, nawet po przejściu takich trudności, jakie nas spotykały.

 

Pierwsze podejście do zakupu działki z połową bliźniaka rozbiło się na etapie podpisywania umowy notarialnej. Kiedy już Bożena i Jacek załatwili w banku ciągnące się miesiącami czynności związane z kredytem, sprzedający podniósł cenę o 100 000 zł. Rzeczywiście zaczynał się wtedy okres wzrostu cen nieruchomości, ale żądanie było nie fair i transakcja nie doszła do skutku.

 

W drugim podejściu małżeństwo zatrudniło firmę deweloperską, oferującą kompleksową usługę od znalezienia działki, przez przeprowadzenie formalności, po budowę domu „pod klucz”. Pracując zawodowo, już nie chciało poświęcać na te czynności całego wolnego czasu. Firma reklamowała się jako polskie przedstawicielstwo międzynarodowej firmy z doświadczeniem. Mając mieszane uczucia po pierwszym spotkaniu z wykonawcą, Bożena i Jacek sprawdzili korzenie firmy w Hiszpanii i Irlandii. Kiedy potwierdzono (przez Internet) jej istnienie i rzetelność, podpisali umowę o współpracy.

 

Małżeństwo włączyło się w szukanie działki, bo chciało dać sobie więcej szans na znalezienie dobrego miejsca. Ostatecznie stanęło na działce w sąsiedztwie cichej dzielnicy z zabudową jednorodzinną. Sąsiednie posesje miały elektryczność i gaz, a wodociąg przebiegał w odległości 60 m. Brakowało jednak kanalizacji. Wszystko przebiegało prawidłowo do momentu… podpisania aktu notarialnego i chwili, kiedy sprzedający zażądał przelania pieniędzy do USA. Okazało się, że po przeliczeniu złotówek na dolary nie satysfakcjonuje go suma za ziemię, a ponadto za taki transfer trzeba bankom słono zapłacić. Rozpoczęły się dwa tygodnie trudnych rozmów ze sprzedającym, notariatem i bankami.

 

Dopiero w obliczu zerwania transakcji przez małżeństwo, udało się zrealizować transakcję. Ale były nerwy, niepewność i dodatkowe koszty.

 

Lilianna Jampolska

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 3/2012

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!