Niewolnicy własnych genów
(fot. Decodore) |
Wraz z rozwojem genetyki odkrywamy kolejne choroby, w których podłoże genetyczne odgrywa znaczącą rolę. Niestety należy do nich także alergia. Skłonność do niej jest w znacznej mierze dziedziczona. Jeśli oboje rodzice cierpią na alergie, prawdopodobieństwo, że ich dziecko dotknie ta sama dolegliwość, wynosi 40-60%, jeśli zaś choruje jedno z rodziców – 20-40%.
Niektórzy alergolodzy twierdzą nawet, że gdy obydwoje rodzice cierpią na ten sam rodzaj alergii, można mieć prawie 100% pewności, że u ich dziecka objawy alergii pojawią się w którymś momencie życia.
Nie bez znaczenia jest wiek wystąpienia pierwszych objawów. W im młodszym wieku się pojawiły, tym większe prawdopodobieństwo przekazania alergii potomstwu.
Pamiętajmy jednak, że alergia nie jest chorobą wyłącznie dziedziczną – dziedziczymy tylko skłonność – reszta zależy od środowiska, w którym żyjemy, a więc i od nas.
Dlatego trzeba i warto nastawić się na profilaktykę i zadbać w ten sposób i o siebie, i o swoje dzieci – już od pierwszych dni ich życia. Jak wskazują badania, o nadwrażliwości decyduje bardzo wczesne dzieciństwo, a właściwie pierwszych 6 miesięcy życia. Dotyczy to w szczególności roztoczy.
Zdrowi w mniejszości
4 grudnia obchodzony jest Światowy Dzień Alergii; ostatni upłynął pod hasłem „Żyć z alergią”. WHO wraz z innym organizacjami dostrzegły wreszcie problem alergii i rozpoczynają na szeroką skalę akcje edukacyjne. W związku z Światowym Dniem Alergii przedstawiono także najnowsze dane statystyczne dotyczące tego schorzenia.
O ile jeszcze sto lat temu alergie w krajach Europy Zachodniej notowano tak rzadko, że chorych traktowano jako interesujące obiekty badań naukowych, to już w latach 70. minionego wieku odsetek ten zwiększył się do 7% populacji.
Obecnie objawy alergii ma ponad 30% Europejczyków, a w USA osoby te stanowią już ponad 50% populacji! Możemy więc mówić o „epidemii alergii”.
Niektórzy lekarze zajmujący się tematem mówią nawet o 15 milionach i 8-10% wzroście liczby chorych w każdym roku.
Na razie w Polsce brakuje nam ścisłych danych epidemiologicznych – program liczenia alergików właśnie się rozpoczyna. Jedno jest jednak pewne: w ostatniej dekadzie liczba alergików wzrosła dwukrotnie! Podobny wzrost ma się utrzymywać także w najbliższych latach. Według najbardziej optymistycznego scenariusza, w roku 2020 liczba alergików przewyższy liczbę osób zdrowych! Nie będzie zatem rodziny, której ten problem nie dotknie…
Wiele osób błędnie uważa, że alergia jest chorobą pojawiającą się wyłącznie w dzieciństwie. Owszem tak jest najczęściej. Czasem także zdarza się nam „wyrosnąć” z alergii wieku dziecięcego. Jednak alergolodzy są zgodni co do tego, że uczulić się możemy w każdym momencie życia. Jednocześnie coraz więcej jest osób, u których objawy alergii pojawiły się w wieku dorosłym. Oczywiste jest więc, że każdy budowany obecnie dom powinien być przyjazny alergikowi.
Życie (nie)wygodne
Przybywa alergenów, więc przybywa alergików. Z jednej strony stajemy się uczuleni na coraz większą liczbę substancji, z drugiej zaś – produkuje się nowe związki, do których nasze organizmy jeszcze nie przywykły. Niektórzy nazywają zjawisko wzrostu zachorowań na alergię „efektem dobrobytu”.
Otacza nas wszechobecna „chemia”: spożywamy coraz więcej leków, zwłaszcza antybiotyków, używamy coraz więcej kosmetyków, detergentów i chemikaliów, zjadamy przetworzoną i konserwowaną żywność. W chwili obecnej liczba produktów na rynku jest tak duża, że przekracza możliwości adaptacyjne ludzkiego organizmu i powoduje rozregulowanie systemu odpornościowego.
Paradoksalnie nasze ciało do właściwej obrony przed światem zewnętrznym wymaga ciągłego odpierania ataków bakterii i wirusów. Nieprzerwana „gotowość bojowa” jest możliwa dzięki nieustannemu wystawianiu naszego organizmu na próbę, w myśl zasady: „co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Wraz ze wzrostem poziomu życia nasz świat staje się jednak coraz bardziej sterylny.
Żyjemy z daleka od brudu, chronieni kloszem leków i środków czystości. Nie namawiam rzecz jasna do odwrotu od higieny (takowy nie jest dobrą metodą zwalczania alergii), a współczesną medycynę uważam za wielkie osiągnięcie ludzkości. Faktycznie jednak spadek zachorowań na infekcje i choroby zakaźne owocuje wzrostem liczby alergików.
Powszechnie znane są spostrzeżenia autorów dużych prac epidemiologicznych prowadzonych po zjednoczeniu Niemiec. Na początku założono, że w gorzej rozwiniętych, bardziej skażonych i zanieczyszczonych przemysłem landach wschodnich będzie więcej alergików.
Tymczasem wnioski były zaskakujące. Okazało się, że jest dokładnie odwrotnie! Liczba zarejestrowanych przypadków alergii w byłej NRD stanowiła ułamek liczby alergii po zachodniej stronie Muru Berlińskiego. Ta sama pula genetyczna, ten sam klimat, te same alergeny, a jednak różne poziomy życia i opieki zdrowotnej. Potwierdzeniem tej tezy jest także liczba alergików w dużych miastach, która jest o 1/3 większa niż na wsiach.
W związku z rozwojem medycyny nasz układ immunologiczny (prywatna armia komórek broniących naszego organizmu) coraz częściej zapomina o wrogach naturalnych (bakterie, wirusy), a swoje siły kieruje w stronę nowych wrogów – alergenów.
lek. Grzegorz Fijewski
Pełny artykuł w PDF: Lekarz o alergii