Jeżeli w ciągu krótkiego czasu zgłasza się do redakcji kilku czytelników opowiadających zadziwiająco podobne do siebie i bardzo niepokojące historie, to sprawa wydaje się frapująca. Jeżeli owe historie dotyczą działania urządzeń, których cena jest porównywalna z ceną przyzwoitego samochodu, to problem automatycznie staje się niezwykle ciekawy. Kiedy zaś okazuje się, że nasi rozmówcy stali się ofiarami szczególnie złośliwej choroby, która często kończy się śmiercią, to wypada zacząć bić na alarm.
Zjazd weteranów II wojny światowej skupionych w organizacji Legion Amerykański Stanu Pensylwania odbywał się w 1976 roku w Filadelfii. Kombatanci wynajęli hotel „Bellevue-Stratford” i wszystko wskazywało na to, że kolejne spotkanie byłych żołnierzy przejdzie do historii jako impreza pełna podniosłych przemówień oraz patriotyczno-towarzyskich wzruszeń. I wtedy zupełnie niespodziewanie…
Kolejni uczestnicy zjazdu zaczęli zapadać na tajemniczą chorobę przypominającą zapalenie płuc, która miała jednak znacznie gwałtowniejszy i cięższy przebieg. Źródła podają różną liczbę hospitalizowanych wówczas osób (od 186 do 221), ale są zgodne, iż w wyniku „dziwnej” choroby zmarło aż 29 weteranów i 5 osób hotelowego personelu. Amerykańskie media uderzyły na alarm.
W prasie, radiu i telewizji mnożyły się coraz to nowe i coraz bardziej dziwaczne teorie na temat groźnej epidemii. W pewnym momencie zaczęto nawet wiązać sprawę „choroby legionistów” z działalnością UFO. Prawdziwego winowajcę odnalazł w grudniu 1976 roku Joseph MacDade w preparatach histopatologicznych pobranych z płuc jednego ze zmarłych uczestników zjazdu. Przyczyną dziwnej, niebezpiecznej choroby okazał się nieznany dotąd nauce zarazek, który dla upamiętnienia pierwszych ofiar nazwano Legionella pneumophila.
Pisownia oraz sposób wymawiania słowa jacuzzi bywa przyczyną wielu nieporozumień. Wannę z hydromasażem wynalazł i opatentował w 1968 roku Roy Jacuzzi – przedstawiciel rodziny włoskich emigrantów, którzy osiedlili się w USA. Zgodnie z regułami nazwisko owo powinno być zatem wymawiane jako jakucci (per analogiam – pizza – picca). Tymczasem na całym świecie przyjęła się już wymowa anglosaska „dżakuzi” i zdaje się, że tak już zostanie.
Jeszcze zabawniej jest jeśli zaczniemy poszukiwania w Internecie. Otóż jeżeli naprawdę interesuje nas wynalazek zaradnego Włocha, to z całą pewnością nie wystarczy wpisać w wyszukiwarce słowo jacuzzi. W dalszej kolejności warto spróbować również następujących wersji: jakuzi, jacuzi, yaccuzi, yacuzzi. Dlaczego poświęcam tak wiele miejsca tym lingwistycznym ciekawostkom?
Otóż, dlatego że w dzisiejszym świecie nie warto niczego przyjmować na wiarę. Po lekturze niniejszego tekstu namawiam więc do wycieczki po World Wide Web. Wpisanie w jakiejkolwiek internetowej wyszukiwarce dwóch kluczowych słów: jacuzzi (w różnych wariantach) i legionelloza, może naprawdę zjeżyć włosy na głowie. Oczywiście pod warunkiem, że ominiemy strony producentów oraz dystrybutorów wanien z hydromasażem. Tam jest przeważnie optymistycznie, bezstresowo i radośnie.
A jeżeli już pisze się o zdrowiu, to raczej w aspekcie rewelacyjnego oddziaływania kąpieli z bąbelkami na stan naszego ducha i ciała. Trudno zresztą ów fakt zanegować. Wynalazek Roya Jacuzzi może być prawdziwym dobrodziejstwem i przynosić ulgę w bardzo wielu schorzeniach, ale trzeba też pamiętać, że nieodpowiednie użytkowanie baseników spa wiąże się z realnym zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia i życia.
– Prawdziwy problem polega na tym, że na oficjalnych stronach www o owych niebezpieczeństwach trudno jest znaleźć chociażby jedno zdanie. Tylko czasami pojawia się informacja, że baseniki należy utrzymywać w czystości, a tak zwana chemia basenowa powinna być używana bardzo regularnie.
Wszystko to oczywiście prawda, ale… To stanowczo zbyt mało, aby uświadomić ludziom jak poważny jest problem – mówi jeden z użytkowników jacuzzi, który sygnalizował redakcji miesięcznika „Budujemy Dom” pojawiające się problemy.
– Basenik jacuzzi może przemienić się w bakteriologiczną bombę ponieważ w jego instalacji wodnej panują wręcz wymarzone warunki dla rozwoju Legionella pneumophila. To jedna z najmniejszych istniejących bakterii. Jej ulubionym środowiskiem są mokre, ciemne i niewłaściwie odkażone miejsca. Jeżeli dodać do tego podwyższoną temperaturę oraz obecność związków żelaza, to obraz niebezpieczeństwa stanie się bardziej wyraźny – dodaje pan Arkadiusz.