Posesja znajdowała się na nieuzbrojonym polu, 300 metrów od głównej drogi, a na dodatek jej część leżała w tak zwanym „obszarze uciążliwości od napowietrznej linii energetycznej”. Wskutek bliskiego przebiegu sieci energetycznej dom mógł stanąć tylko w określonym miejscu posesji, nie bliżej niż 15 m od linii i ten fakt w oczywisty sposób ograniczał właścicielom pole manewru na własnym terenie. Annę i Piotra bardziej zainteresowało jednak, jaki wpływ na użytkowników będzie wywierać bliskość takiej linii. Słowem, czy będzie bezpieczna dla zdrowia.
Kontrowersyjna linia energetyczna
Jako absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej pan Piotr podszedł do tematu czysto naukowo. Przeczytał wiele publikacji polskich i angielskich na ten temat, upewniając się, że taka bliskość linii wysokiego napięcia nie szkodzi organizmom żywym. Oprócz tego skierował pismo do adekwatnego zakładu energetycznego z zapytaniem o opinię. Również była pozytywna dla przyszłych użytkowników. Oczywiście uzasadnione kontrowersje nadal wzbudzały względy estetyczne i konieczność patrzenia na tego rodzaju instalację z okien domu i z ogrodu. Ponadto, brak uzbrojenia terenu i spora odległość od asfaltowej drogi nie działały na ich korzyść.Sytuacja wymagała rozważenia. Ale jaką decyzję miało podjąć małżeństwo na dorobku, któremu już raz nie udało się przeprowadzić zaplanowanej inwestycji? Annie i Piotrowi nie powiódł się zaplanowany zakup mieszkania. Otrzymali za mały kredyt (pani Anna po studiach jeszcze nie pracowała), by stać się właścicielami mieszkania, jakie sobie upatrzyli, a które w ciągu dwóch tygodni zdrożało o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zawiedzeni, postanowili nie gonić rosnących cen mieszkań, tylko kupić działkę i zbudować dom. Pan Piotr myślał o tym już wcześniej, ale powstrzymywała go świadomość, że żona woli jednak mieszkać w bloku.
– Za parcelę zapłaciliśmy 125 000 zł, co w 2007 roku, w kulminacyjnym momencie boomu cenowego na nieruchomości i ziemię, było okazją. Co prawda musieliśmy wydać kolejne 93 000 zł na potrzebne do życia instalacje, w tym drogą pompę ciepła, ale i tak rachunek ekonomiczny okazał się dla nas korzystny.
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 6/2011
Lilianna Jampolska