Wymiana instalacji elektrycznej - nowe przewody, rozdzielnica, zabezpieczenia
Wymiana instalacji elektrycznej - nowe przewody, rozdzielnica, zabezpieczenia
Stare, nawet zrobione 50 lat temu, instalacje elektryczne wciąż działają. Jednak ich stan jest często bardzo zły, nie sposób obejść się bez przedłużaczy i rozgałęziaczy, a pod względem bezpieczeństwa daleko im do dzisiejszego poziomu. Podpowiadamy, jak je zmodernizować przy możliwie najmniejszym wysiłku.
Zanim zdecydujemy się na remont i unowocześnienie naszej instalacji elektrycznej musimy pomyśleć:
jakie urządzenia elektryczne planujemy mieć w domu. W szczególności te dużej mocy, czyli przepływowe ogrzewacze wody, kuchenkę elektryczną, kocioł elektryczny, piece akumulacyjne. Jeżeli ich nie ma wystarcza moc przyłączeniowa 12-15 kW, zaś jeden ogrzewacz przepływowy może mieć moc nawet 20 kW. Konieczna może być zmiana umowy z dostawcą energii, a może nawet wykonanie nowego przyłącza energetycznego łączącego dom z siecią;
ile, gdzie i jakich chcemy mieć łączników oświetleniowych i gniazd. Do tego musimy mieć już jakiś plan urządzenia wnętrz;
gdzie znajdzie się lodówka, zamrażarka, kuchenka, zmywarka, pralka. Powinny być przyłączone każde do osobnego obwodu. Do kuchenki trzeba doprowadzić inne przewody, bo zasilana jest trójfazowo;
czy planujemy zamontować markizy, rolety zewnętrzne, jakieś elementy automatyki, czy wręcz instalację inteligentną. Nawet jeżeli to dopiero plan na dalszą przyszłość, do kluczowych miejsc trzeba doprowadzić zasilanie, chociaż na razie możemy tam zrobić tylko zaślepione puszki. Nawet jeżeli system ma być bezprzewodowy to bez zasilania przecież i tak się nie obejdzie.
Remont instalacji elektrycznej - wymiana gniazd i łączników
Nawet najskromniejszy co do zakresu remont wiąże się z wymianą gniazd i łączników oświetleniowych, czyli widocznego osprzętu. Nic w tym dziwnego, bo to zwykle stosunkowo proste zadanie, a efekt po prostu rzuca się w oczy i to w całym domu.
Wybór wzorów takiego osprzętu jest obecnie ogromny. Bardzo dobrze, bo przecież poza funkcjami czysto praktycznymi są też elementem wystroju wnętrz. Od minimalistycznych i nierzucających się w oczy po niemal dzieła sztuki użytkowej.
Gniazda, łączniki i wszystkie pozostałe elementy trzeba dopasować do stylu pomieszczenia i siebie nawzajem. Najłatwiej to osiągnąć stosując wszystkie elementy z jednej linii stylistycznej danego producenta. Dlatego zanim cokolwiek kupimy, upewnijmy się, że seria obejmuje wszystkie niezbędne dla nas elementy, np. razem z przyciskami sterującymi rolet, ściemniaczami, wielokrotnymi ramkami gniazd. Jeśli trzeba będzie mieszać różne linie wzornicze, efekt stanie się trudny do przewidzenia. Łatwo wówczas o przesadę, stylistycznie niedopasowanie i w efekcie rozczarowanie ostatecznym efektem.
Gniazda i łączniki najlepiej wybrać w ramach jednej linii stylistycznej. (fot. Livolo)
W starych instalacjach jednak musimy się liczyć z tym, że wielu elektryków do puszek łączników oświetleniowych doprowadza tylko jedną, fazową (L) żyłę przewodu zasilającego. Pozostałe dwie (N - neutralna oraz PE - ochronna) biegną bezpośrednio z puszki łączeniowej pod sufitem do lampy (oprawy oświetleniowej). Tak są przyzwyczajeni i jest to dla nich prostsze.
W większości sytuacji nie ma też kłopotu, bo typowy łącznik oświetleniowy przerywa tylko jedną żyłę przewodu zasilającego. Jednak jeśli zechcemy zastosować ściemniacz, łącznik bezdotykowy albo sterowany pilotem, to będziemy mieć poważny kłopot, bo w takim przypadku wymagane jest doprowadzenie do łącznika żył fazowej (L) i neutralnej (N). Co nam pozostaje, jeśli do puszki doprowadzono tylko żyłę fazową? Niestety, albo rezygnujemy ze swoich planów, albo zmieniamy okablowanie.
Przy okazji przeróbek powinniśmy też zdecydować czy położone blisko siebie łączniki lub gniazda chcemy zgrupować razem i osłonić wspólną ramką maskującą, czy też każdy element ma być osobny. To kwestia odległości pomiędzy nimi - przy montażu z użyciem wspólnej ramki muszą one być bardzo niewielkie i precyzyjnie wyznaczone, dlatego używa się specjalnych puszek wielokrotnych.
W starych instalacjach niejednokrotnie mamy jeszcze cienkie przewody aluminiowe albo miedziane dwużyłowe. Bywa, że o zbyt małym przekroju, niedostatecznym względem występujących obecnie obciążeń. Powszechnym widokiem jest też użycie przedłużaczy i rozgałęziaczy, bo gniazd jest ewidentnie zbyt mało. To przypadłość nawet domów wykończonych zaledwie kilka lat temu. Inwestorzy oszczędzali na liczbie gniazd, albo projektant i wykonawca pracowali rutynowo, z przyzwyczajenia do skromnych standardów sprzed lat. To, że używamy rozgałęziaczy i przedłużaczy ma jedną zaletę - przynajmniej wiemy, gdzie gniazda powinny być, a ich nie ma.
Podstawą powinno być więc zawsze zaplanowanie, gdzie chcemy mieć gniazda, łączniki oświetleniowe, lampy montowane na stałe. Wtedy fachowiec będzie mógł określić, co w przypadku naszego domu trzeba zrobić, żeby to osiągnąć. W najlepszym razie, o ile instalacja nie odbiega bardzo od dzisiejszych standardów, może uda się jedynie dodać nieco gniazd, przedłużając już istniejące obwody (od puszek instalacyjnych).
Dzisiaj typowe rozwiązania w okablowaniu instalacji elektrycznej to:
przewody miedziane (aluminiowe można stosować dopiero powyżej 10 mm2 przekroju);
wszystkie obwody z przewodów trójżyłowych (ewentualnie pięciożyłowych), jeżeli są trójfazowe (siłowe);
minimalny przekrój żył to 2,5 mm2 w przypadku gniazd i 1,5 mm2 na potrzeby oświetlenia;
do 10 gniazd w jednym obwodzie; oświetlenie na każdej z kondygnacji przynajmniej z 2 obwodów.
Obecnie standard to trójżyłowe przewody miedziane.
W trudniejszym wariancie zachować to, co już jest, a dodać nowe obwody wyprowadzone wprost z rozdzielnicy. W szczególności na potrzeby nowych urządzeń o większej mocy (np. kuchenka, zmywarka).
Najgorzej, jeżeli całe okablowanie nadaje się tylko do wymiany, bo np. przewody są aluminiowe lub bez trzeciej żyły. Dawniej powszechnie takie właśnie układano. Wówczas jedna żyła (tzw. PEN) pełni zarówno funkcję ochronną (PE) jak i jest obciążona prądem roboczym żyłą ochronną (N). Od lat się już takiego rozwiązania nie stosuje w instalacjach domowych. Choćby dlatego, że uniemożliwia zastosowanie wyłączników różnicowoprądowych. Jeżeli więc mamy stare, dwużyłowe lub aluminiowe przewody, najprościej je odciąć od zasilania i całość ułożyć zupełnie od nowa.
Najczęściej wycina się lub wykuwa bruzdy w tynku i w nich układa przewody. To niestety dość kłopotliwa i brudna praca, ze względu na duże ilości pyłu. Trzeba się wówczas liczyć z tym, że w całym domu będzie naprawdę brudno.
Przewody maskuje się też plastikowymi korytkami i listwami mocowanymi na wierzchu ścian. Jednak, chociaż to rozwiązanie proste i szybkie, to ze względów estetycznych nie jest stosowane zbyt chętnie.
Przy układaniu przewodów, najlepiej wyznaczyć na nie określone strefy. Zachowanie przynajmniej 15 cm odstępu od krawędzi okien i drzwi to najpewniejszy sposób uniknięcia przypadkowych uszkodzeń.
W tynku zwykle wycina się bruzdy, zaś w przypadku lekkiej zabudowy, przewody prowadzi się wewnątrz ścianek. (fot. J. Werner)
Kiedy należy wymienić rozdzielnicę?
Rozdzielnica to domowe centrum sterowania instalacją elektryczną. Tu zbiegają się wszystkie obwody, czyli jej poszczególne części, każda z własnym zabezpieczeniem nadmiarowoprądowym (przed przeciążeniem i zwarciem).
Bardzo stare rozdzielnice miały jeszcze charakterystyczne wkręcane bezpieczniki, potem zaczęto je wymieniać na tzw. bezpieczniki automatyczne, przystosowane do wkręcenia w te same gniazda. Obecnie stosuje się zupełnie inne rozdzielnice, przystosowane do tzw. osprzętu modułowego, czyli o znormalizowanej szerokości (jeden moduł lub jego wielokrotność). Mocuje się go na standardowej szynie szerokości 35 mm, niezależnie od tego od jakiego wytwórcy pochodzi.
W nowych rozdzielnicach znacznie łatwiej zmieścić znaczną liczbę aparatów zabezpieczających. A to konieczność przy obecnym poziomie rozbudowania instalacji. Łatwiej też o zachowanie porządku i logicznego układu całości. Bo w praktyce bardzo ważne okazuje się też czytelne opisanie całości. Bez niego szybko zapomnimy - co do czego służyło. Warto polecić rozdzielnice na tyle duże, że zmieści się w nich nie tylko to co niezbędne w tej chwili, lecz i zostanie miejsce na dodanie jeszcze czegoś. W domach remontowanych najwygodniej jest montować rozdzielnice natynkowe.
Ważne żeby była ona łatwo dostępna i umieszczona blisko wejścia do budynku. Dzięki temu np. w razie pożaru strażacy łatwo ją odnajdą i wyłączą prąd. Za to zdecydowanie trzeba odradzić praktykowany sposób umieszczania rozdzielnicy bardzo wysoko, np. ponad drzwiami. Wówczas dostanie się do niej wymaga użycia drabiny lub krzesła. W razie awarii takie manipulacje na wysokości są bardzo uciążliwe, a dodatkowo oznaczają niebezpieczeństwo upadku. Jeżeli zaś nie będziemy w pełni sprawni ruchowo, bo np. złamiemy nogę, to już sobie sami nie poradzimy.
Stare rozdzielnice przy modernizacji trzeba wymienić. (fot. J. Werner)
Nowa rozdzielnica powinna być czytelnie opisana. I na tyle duża, żeby pozostała jeszcze możliwość rozbudowy. (fot. Legrand)
Zabezpieczenia w instalacji elektrycznej
Dobór zabezpieczeń to zadanie dla fachowca. I to dobrego. W końcu od nich zależy bezpieczeństwo nas samych, domowników, a nawet samego budynku. Dobrze dobrane mogą zapobiec przecież potencjalnie śmiertelnemu porażeniu prądem albo pożarowi domu.
Nie lekceważmy ich znaczenia, tym bardziej, że w domu jednorodzinnym użytkownikami są osoby nie obeznane z kwestiami bezpieczeństwa, właściwie bez wiedzy o elektryczności. Niektóre z nich, szczególnie dzieci, potrafią zrobić coś absolutnie nierozsądnego. Choć i dorosłym się to zdarza. Wyrażane niekiedy opinie w rodzaju "Przecież 230 V mnie nie zabije", dowodzą jedynie braku elementarnej wiedzy. Najwięcej groźnych dla zdrowia porażeń prądem zdarza się we własnym domu.
W starych instalacjach potencjalnie największy problem to przewody dwużyłowe, ze wspólną żyłą PEN, o czym już wspomnieliśmy. Do czasu aż je wymienimy nie ma jak zastosować wyłączników różnicowoprądowych.
Jednak nie raz okazuje się, że jeszcze większym problemem jest brak skutecznego uziemienia. Dawniej niejednokrotnie jego funkcję pełniły pogrążone w ziemi metalowe rury wodociągowe. Jeżeli jednak w międzyczasie wymieniono je na nowe z plastiku, to uziemienie nie działa, czego użytkownicy nie są nawet świadomi. W każdym domu uziemienie jest zaś koniecznie potrzebne. Wbrew obiegowemu przekonaniu, także wtedy, gdy nie mamy piorunochronu. Uziemienie samo w sobie jest rodzajem zabezpieczenia, ponadto jest konieczne do prawidłowego działania wyłączników różnicowoprądowych oraz zabezpieczeń przeciwprzepięciowych.
Wyłącznik różnicowy zadziała już po wykryciu upływu prądu z uszkodzonego urządzenia (np. pralki) przez uziemienie do gruntu. Jeżeli skutecznego uziemienia brak, ten sam wyłącznik będzie mógł zadziałać dopiero kiedy to my dotkniemy uszkodzonego sprzętu i prąd popłynie przez nasze ciało.
Układ ze wspólnym przewodem PEN jest mało bezpieczny. Tu ponadto popełniono błąd. Przewód najpierw powinien łączyć się ze stykiem ochronnym.
Z kolei zasada działania zabezpieczeń przeciwprzepięciowych jest taka, że w razie wystąpienia prądów znacznie większych niż normalne, np. w skutek bliskiego uderzenia pioruna lub nieprawidłowości w działaniu sieci (przepięcia łączeniowe), przekierowują one taki niebezpieczny prąd do uziemienia i do gruntu. Inaczej mógłby on uszkodzić domową instalację, a w szczególności bardzo wrażliwe na to urządzenia elektroniczne.
A takich mamy w domu mnóstwo. To nie tylko komputery i telewizory, ale także moduły sterujące kotłami czy sprzętem AGD. Tylko że takie zabezpieczenie nie ma prawa zadziałać skutecznie, jeżeli brak dobrego uziemienia. Bo gdzie wtedy popłynie prąd?
W istniejącym domu najłatwiej wykonać tzw. uziom pionowy, bo składa się z zabezpieczonych przed korozją (pokrytych miedzią) stalowych prętów wbijanych w grunt. Alternatywą jest wykonanie tzw. uziomu otokowego, czyli zakopanie wokół domu pętli z ocynkowanej, grubej, stalowej taśmy, zwanej bednarką. Taśma kosztuje mniej, lecz zrobienie wykopów na zagospodarowanej już posesji to duży kłopot.
W starych instalacjach bardzo często nie ma w ogóle wyłączników różnicowoprądowych, bo dawniej ich nie stosowano. Można je dodać nawet zachowując dotychczasowy podział na obwody. Trzeba tylko pamiętać o podstawowej zasadzie, że o ile przed takim wyłącznikiem instalacja może być jeszcze ze wspólną żyłą ochronno-neutralną PEN, to za nim konieczny już jest podział na żyły PE oraz N (przewody trójżyłowe w obwodach jednofazowych). Powszechnie spotykanym błędem jest zabezpieczanie całej instalacji tylko jednym wyłącznikiem różnicowoprądowym. To niedobre rozwiązanie, bo w razie jego zadziałania zostajemy pozbawieni prądu w całym domu. Do czasu ustalenia w którym obwodzie występuje problem i wyłączenia go.
Dlatego wyłączników różnicowoprądowych powinno być kilka, a obwody odbiorcze rozdzielone pomiędzy nie. Wtedy awaria wyłączy z użytkowania tylko jedną taką sekcję. W takim układzie może być też zastosowany jeden wspólny wyłącznik różnicowoprądowy, ale wówczas traktujemy go jak drugi stopień zabezpieczenia, np. na wypadek gdyby nie zadziałał pierwszy. Bo trzeba wiedzieć, że wyłączniki różnicowe są zawodne. Dlatego każdy ma na obudowie przycisk "Test", którego powinniśmy użyć przynajmniej raz w miesiącu. Po jego naciśnięciu, wyłącznik powinien zadziałać i odłączyć zasilanie. Inaczej wcale nie wiemy, czy zabezpieczenie w ogóle działa.
Sprawność wyłączników różnicowoprądowych powinniśmy przetestować co miesiąc. (fot. Eaton Electric)
Koszty wykonania instalacji elektrycznej
Najczęściej inwestorzy rozliczają się z elektrykiem, płacąc ok. 50 zł za tzw. punkt elektryczny. Lepiej jednak umówić się na całościową realizację konkretnego projektu. Unikniemy wówczas nieporozumień przy rozliczaniu. Czy dwa sąsiednie gniazda w jednej ramce to jeden czy dwa punkty? Czy jako punkt należy liczyć zainstalowanie każdego aparatu w rozdzielnicy? Czy lampa sufitowa i uruchamiający ją łącznik na ścianie to jeden czy dwa punkty?
Zakup materiałów warto zlecić elektrykowi, bo mamy wówczas pewność, że dobierze aparaty o właściwych parametrach. Ponadto może mieć spore rabaty w hurtowniach. Za przewody zapłacimy 150-250 zł za "krążek" 100 m w zależności od przekroju żył przewodów. Łączniki instalacyjne mają bardzo zróżnicowane ceny, od kilkunastu do nawet 100 zł/szt. w zależności od wzoru. Stosunkowo drogie są także wyłączniki różnicowoprądowe (ok. 100 zł/szt.) oraz ograniczniki przepięć (powyżej 200 zł/szt.).
Człowiek wielu zawodów, instalator z powołania i życiowej pasji. Od kilkunastu lat związany z miesięcznikiem i portalem „Budujemy Dom”. W swojej pracy najbardziej lubi znajdywać proste i praktyczne rozwiązania skomplikowanych problemów. W szczególności propaguje racjonalne podejście do zużycia energii oraz zdrowy rozsądek we wszystkich tematach związanych z budownictwem.
W wolnych chwilach, o ile nie udoskonala czegoś we własnym domu i jego otoczeniu, uwielbia gotować albo przywracać świetność klasycznym rowerom.
Cytat
Teraz się raczej odchodzi o topikowych... To są starodawne rozwiązania. Bezpieczne, ale starodawne U mnie teraz cała instalacja w domu jest na automatycznych zabezpieczeniach Ospela - to już standard.
Tak się rozpędziłeś ...
Cytat
Automatyczne to takie, które po zadziałaniu wymagają jedynie przełączenia, natomiast topikowe ulegają przepaleniu i trzeba je wymienić.
Teraz się raczej odchodzi o topikowych... To są starodawne rozwiązania. Bezpieczne, ...
Cytat
Mam pytanie odnośnie instalacji elektrycznej: co zalicza się do grupy zabezpieczeń automatycznych i zabezpieczeń topikowych???
Automatyczne to takie, które po zadziałaniu wymagają jedynie przełączenia, natomiast topikowe ...