Magdalena i Tomasz od początku małżeństwa wiedzieli, że chcą zbudować dom. Oboje wychowali się w domach jednorodzinnych i dobrze wiedzieli co znaczy w dzisiejszych zabieganych czasach poczucie prywatności, o które tak trudno na gęsto zaludnionych osiedlach.
Bryła domu jest tradycyjna z kilkoma nowoczesnymi akcentami. Na fragmentach białych elewacji zastosowano boniowanie, na podmurówce – okładzinę z piaskowca. Dwuspadowy dach z dużymi lukarnami pokryto czerwoną blachodachówką
Poznawszy od dzieciństwa zalety, ale również wady posiadania własnego domu, zdecydowali się dzielnie stawić czoła obowiązkom związanym z jego utrzymaniem.
I ani chwili nie żałowali tej decyzji, choć otwarcie przyznają, że w trakcie budowy rodzinnego gniazda sami wygenerowali kilka poważnych problemów, które musieli potem pokonać, tracąc sporo nerwów i pieniędzy. Jak to zazwyczaj bywa przy budowie pierwszego domu, mieli kilka świetnych i kilka mniej trafionych działań.
Ale przelotne kłopoty nie zraziły ich do budownictwa jednorodzinnego. Nadal są wielkimi zwolennikami mieszkania we własnym domu, a nie w bloku. Cieszą się, że wyznaczony cel udało się im zrealizować w ciągu pierwszych pięciu lat małżeństwa, choć pierwotnie nie planowali aż tak szybkiego tempa.
To był intensywny i pracowity czas.
Po pierwsze – dobra lokalizacja
Na pytanie – „Jakie są trzy najważniejsze zalety działki?” – podobno Amerykanie odpowiadają: „Lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja”. A Magdalena i Tomasz mieli w tym względzie wyjątkowe szczęście i, co ważne, wykazali się refleksem.
Pierwszą rocznicę zaślubin uczcili w podwójny sposób, bo świętowali jednocześnie... zakup działki. I to jakiej działki!
Jej największym walorem była właśnie znakomita lokalizacja. Leżała w starej podwarszawskiej miejscowości, zaledwie 15 km od stolicy. Spokojna, zadrzewiona okolica w pobliżu parku krajobrazowego, z luźną zabudową na dużych posesjach, pełne uzbrojenie (brakowało tylko kanalizacji) i bliskość niezbędnych instytucji dawały gwarancję komfortowego mieszkania.
– Nie mogliśmy przespać takiej okazji, bo planowaliśmy troje dzieci przy naszej jednoczesnej aktywności zawodowej – opowiada pan Tomasz. – Kiedy niespodziewanie tak szybko znaleźliśmy idealne miejsce do życia, nie zwlekaliśmy z zakupem. Drugiej działki w takiej miejscowości mogliśmy po prostu już nie znaleźć, bo podaż takich perełek jest niewielka. Kupiliśmy ją, choć nie potrzebowaliśmy się z tym aż tak spieszyć. Mieszkaliśmy bowiem w domu moich rodziców, gdzie zajmowaliśmy wygodną kawalerkę z osobnym wejściem. A potem, mając już działkę, popłynęliśmy na budowlanej fali. Jako świeżo upieczony inżynier (po inżynierii lądowej), chciałem skonfrontować nabytą wiedzę z praktyką.