W czereśniowym sadzie

W czereśniowym sadzie
Ten dom powstał ze skąpstwa – śmieje się Barbara. Znaczy to tyle, że o budowie zadecydował rachunek ekonomiczny. Szczęśliwie w ślad za ekonomią przyszły satysfakcje innej natury: poczucie przestrzeni i kameralnego odosobnienia, zadowolenie z obcowania z przyrodą, czasem – zwyczajny święty spokój...
W czereśniowym sadzie

Zawsze lubili mieszkać wysoko. Wygodne czteropokojowe mieszkanie na 17 piętrze zapewniało niesamowite widoki: z jednej strony las, z drugiej Wisła i prawobrzeżna Warszawa, z kolejnej – willowa zabudowa Dolnego Marymontu. Dopóki dzieci były małe, starczało miejsca dla wszystkich.

 

Ale Barbara i Kazimierz są socjologami, nauczycielami akademickimi – dużo pracują w domu. Gdy chłopcy podrośli, cztery pokoje przestały wystarczać; jednego wyraźnie brakowało.

 

O budowie nie myśleli – Barbarze, wychowanej w przedwojennym domku na Bielanach, wystarczyły wspomnienia remontów i usterek, z jakimi latami borykał się jej tata. Szybko znaleźli więc ponad 100-metrowy apartament w rosnącym niedaleko osiedlu i równie szybko... zrezygnowali. Słona cena za metr kwadratowy surowego betonu z grzejnikami, dopłata za podziemny garaż i monstrualna danina za comiesięczną ochronę składały się na kwotę, za którą z powodzeniem można by kupić wygodny dom, zostając z całkiem sporą sumką na jego wyposażenie.

 

Niestety, gotowe domy mają to do siebie, że wykreowała je cudza wyobraźnia; trudno znaleźć taki, który spełni potrzeby, marzenia, a do tego zmieści się w budżecie. Meandry poszukiwań zaprowadziły więc rodzinę prosto do własnej działki. Znaleźli ją zimą, na północ od Warszawy, gdy gruba warstwa śniegu miłosiernie maskowała niedoskonałości grząskiej gliniastej drogi dojazdowej. Podkreślała za to niebywale urodę dwóch starych czereśni. Ośnieżone korony ocieniały pół parceli i to one właśnie postawiły kropkę nad „i”.

 

Rozmiary starego sadu – 900 m2 – zmusiły inwestorów do rezygnacji z idei rozłożys­tego domu parterowego. Projekt foremnego budynku z poddaszem powstał w biurze nieżyjącego już Jerzego Sokołowskiego, architekta chętnego do współpracy, choć przywiązanego – jak każdy artysta – do własnych koncepcji. Dochodzenie do kompromisu bywało trudne, tym bardziej, że musieliśmy poszukiwać go także między sobą – wspomina Barbara, której z racji temperamentu i usposobienia przypadła w negocjacjach rola złego policjanta. Jakiś czas trwały spory o bryłę czy o okna; główna idea, na której szczególnie zależało Kazimierzowi – wnętrza otwartego, dającego przestrzenny oddech – została szczęśliwie zachowana.

Prima aprilis!

Pomysł był prosty: dom buduje pod klucz sprawna firma pod okiem fachowca, a my w tym czasie w spokoju pracujemy i zajmujemy się kreacją pomysłów aranżacyjnych – szukamy tych wszystkich kafelków, podłóg i kranów – wspomina ze śmiechem gospodyni, która jako „zła policjantka” od początku musiała wykazywać stosowną czujność. Dzięki jej uporowi zatrudnili niezależnego inspektora nadzoru, rezygnując z usług specjalisty poleconego przez dewelopera.

 

Także przedłożony im wzór umowy Barbara przesłała do zaopiniowania znajomemu prawnikowi, dzięki czemu w miejsce cyrografu zabezpieczającego wyłącznie interesy wykonawcy udało się podpisać dokument dzielący odpowiedzialność pomiędzy strony znacznie uczciwiej. W szczegółach koncepcja również wyglądała doskonale: inwestycję podzielono na dwa etapy, a słowa „zaliczka”, „zadatek” i „przedpłata” starannie wyrugowano ze wspólnego słownika – faktury miały być wystawiane wyłącznie za prace ukończone.

 

Wykonawca zaczął z dużym impetem 1. kwietnia. I może warto było ten szczególny dzień przeczekać... Do czerwca roboty szły jak burza, nie licząc drobnych potknięć i niedoróbek, wychwytywanych na bieżąco przez kompetentnego i uważnego inspektora. W połowie miesiąca Barbara bez obaw zabrała synów na długie wakacje. Gdy wrócili pod koniec lipca, okazało się, że budowa zastygła, i to – bagatela – na etapie sprzed urlopu. Deweloper uspokajał, że na pewno zdąży, bo jego kłopoty są przejściowe.

 

Innego zdania był inspektor i to jemu zaufali inwestorzy. Inaczej nie mogli – dom musiał przyjąć ich w swe progi z końcem października; na ten właśnie moment ustalona była wyprowadzka ze sprzedanego już mieszkania. Wylali zatem firmę z zachowaniem pełnego ceremoniału, na mocy wcześniejszej umowy. Tym samym na etapie niedokończonej więźby dachowej runęła misterna koncepcja wygodnej i nieabsorbującej budowy „pod klucz”.

 

Tekst i zdjęcia: Agnieszka Rezler

Pełna wersja artykułu: W czereśniowym sadzie

Pozostałe artykuły z tego numeru
Wodna przyjemność
Z dobrodziejstw hydromasażu coraz więcej osób korzysta nie tylko podczas pobytu w sanatoriach i ośrodkach spa. Dzięki coraz przystępniejszym cenom specjalnych wanien, paneli i kabin można się nim cieszyć także na co dzień – we własnych domach.
Wodna przyjemność
Urządzenia na miarę nowego wieku
Nawet ludzie przekonani o zaletach pomp ciepła ulegają często obiegowym opiniom, których korzenie sięgają przeważnie odległych czasów. Czasów, kiedy urządzenia te były traktowane jak ciekawostka techniczna, a parametry ich działania zdecydowanie odbiegały od tych, z jakimi mamy do czynienia obecnie.
Urządzenia na miarę nowego wieku
Dzielą i łączą
Wszystkie elementy do drzwi wewnętrznych najwygodniej kupić w jednym miejscu. Bardziej opłaca się kupować drzwi wraz z montażem, wówczas nie tylko za usługę, ale również za towar płaci się 7%, a nie 22% podatku VAT, zwykle nie trzeba też się troszczyć o transport, a na zakupiony towar otrzymuje się nawet dwuletnią gwarancję.
Dzielą i łączą
Podgrzewacze
W jakie urządzenie wyposażyć domową instalację wodną, by zapewnić stały dopływ ciepłej wody? Do wyboru oprócz kotła dwufunkcyjnego i jednofunkcyjnego z zasobnikiem, mamy niezależne podgrzewacze, elektryczne lub gazowe. Który sposób jest tańszy i w jakich warunkach się sprawdzi?
Podgrzewacze
Ogrzewanie podłogowe
Tylko w łazience i w korytarzu czy na całym parterze? Wodne czy elektryczne? Które jest mniej kłopotliwe w układaniu, które tańsze w eksploatacji i w konfiguracji z jakim źródłem ciepła jest najbardziej ekonomiczne?
Ogrzewanie podłogowe
Roślinne rzeźby ogrodowe
Drzewa i krzewy przycinamy, aby je odmłodzić, usunąć chore i obumarłe gałęzie lub pobudzić kwitnienie. Jest jednak również rodzaj cięcia roślin, dzięki któremu stają się one ogrodowymi rzeźbami.
Roślinne rzeźby ogrodowe
Deszczowe wybory
Materiał, z jakiego będzie wykonany system rynnowy, można wybrać samemu. Kolor i kształt orynnowania też. Resztę, czyli obliczenie powierzchni dachu, dobór średnic rur spustowych i przekrojów rynien oraz montaż, warto oddać w ręce specjalisty.
Deszczowe wybory
Dachówki - na celowniku
Im lżejsze pokrycie dachowe, tym mniej obciąża więźbę. Czy skoro więźba jest znacznie mniej obciążona, to może być dużo lżejsza i tańsza? Otóż nie: bo pod lekkie pokrycia potrzebne są często wcale nielekkie podkłady, a ponadto każdy dach musi wytrzymać obciążenia wiatrem i śniegiem.
Dachówki - na celowniku
Układ doskonały
Ogromne szafy w każdym pokoju, a na ubrania wciąż brakuje miejsca… Przestronna garderoba, ale brak pomieszczenia na gabinet… Dowiedzmy się, jak praktycznie i efektownie zapobiec podobnym błędom.
Układ doskonały
Łazienkowe wy(prze)obrażenia
Pierwszy krok – wybierz przybory sanitarne i materiały na ściany i podłogę. Drugi – narysuj łazienkę w skali. Trzeci – wytnij z papieru kształty przyborów sanitarnych i rozmieść je na planie. Jeśli zrobisz to dobrze, łazienka będzie wygodna i funkcjonalna. Potem wybierz wykonawcę i przedstaw mu swoje czekiwania. Końcowy efekt? Piękna łazienka.
Łazienkowe wy(prze)obrażenia
Okna połaciowe czy lukarny?
Pytanie czytelnika: Rodzice mają dwupiętrowy dom z nieużytkowym poddaszem. Wkrótce się pobieramy i rodzice zaproponowali nam adaptację nieużytkowego poddasza na mieszkanie: trzeba zdemontować stary dach, zbudować ścianę kolankową i wykonać nową więźbę dachową.
Okna połaciowe czy lukarny?
Elektroniczna gosposia
Nie można ich zaprogramować tak, aby poszły za nas do pracy. Ale bez wymówek i zwlekania przejmą nasze obowiązki w domu. Instalacje inteligentne – po kolei o tym, czym są, do czego służą i jakie korzyści przynoszą.
Elektroniczna gosposia
Okienne niuanse
Powłoka niskoemisyjna. Podwójny system otwierania. Pakiet szybowy z szybą hartowaną. Takie określenia znajdziemy w katalogach i na stronach internetowych wybranych producentów okien. Co warto o tym wszystkim wiedzieć?
Okienne niuanse
Ścieki... Nie słychać i nie czuć
Jaka powinna być instalacja kanalizacyjna? Nie może się zatykać, a działać powinna tak, by nie było jej słychać ani czuć – słowem tak, by się jej nie zauważało.
Ścieki... Nie słychać i nie czuć
Zanim popłynie z kranu
Zanim zlecimy wykonanie domowej instalacji, musimy zdecydować, skąd będziemy czerpać wodę, dokąd ma być w domu doprowadzona, a także – jak będzie podgrzewana. Błędy w instalacji wodociągowej mogą być bardzo uciążliwe w codziennym życiu, warto więc zadbać o to, by została wykonana właściwie i służyła dobrze wiele lat.
Zanim popłynie z kranu
Grawitacyjna do lamusa!
Energooszczędność budynku oznacza nieskomplikowaną architekturę, doskonale zaizolowane ściany i dach, montaż energooszczędnych okien i nowoczesnego systemu grzewczego, rezygnację z balkonów będących często mostkami termicznymi. Dom – zgodnie z założeniami – zaczyna przypominać szczelny termos. Ale brak skutecznej wentylacji w takim budynku może sprawić, że nie będzie on energooszczędny, a życie w nim będzie po prostu nieprzyjemne.
Grawitacyjna do lamusa!
Grzejniki
Płytowe, żeberkowe, konwektorowe czy może ozdobne... Jakie wybrać? Możliwości jest wiele, ale zanim zdecydujemy się na konkretny typ, dowiedzmy się, czym się różnią, do jakich pomieszczeń są zalecane i czy mogą współpracować z naszą instalacją c.o.
Grzejniki
Kotły c.o.
Kocioł na gaz czy na olej? A jeśli na paliwo stałe, to na jakie? Dylematów przy podjęciu decyzji o sposobie ogrzewania domu jest sporo. Przede wszystkim warto kierować się niskimi kosztami eksploatacyjnymi i niekłopotliwą obsługą kotła.
Kotły c.o.
Najnowsze wydanie