Dużo przestrzeni we własnym domu to dążenie niejednego. Dlatego w projekcie często pojawiają się duże pokoje, łazienki. Życie czasem każe te piękne plany zmienić. Już przy szczegółowym planowaniu urządzenia wnętrz okazuje się, że jednak małe, nawet jeśli nie piękne, bywa pożądane. To zresztą niekoniecznie musi być błąd w planowaniu. Nie...
Dużo przestrzeni we własnym domu to dążenie niejednego. Dlatego w projekcie często pojawiają się duże pokoje, łazienki. Życie czasem każe te piękne plany zmienić. Już przy szczegółowym planowaniu urządzenia wnętrz okazuje się, że jednak małe, nawet jeśli nie piękne, bywa pożądane. To zresztą niekoniecznie musi być błąd w planowaniu. Nie zawsze np. da się przewidzieć, że tuż przed wprowadzeniem do nowych kątów rodzina się powiększy. Nie pozostaje nic innego, jak któreś z dużych pomieszczeń podzielić na mniejsze. Czyli – postawić dodatkową ścianę działową.
Podkreślmy, że zajmujemy się ścianami działowymi dodatkowymi. Czyli nie tymi, które zostały w projekcie przewidziane jako dzielące wnętrze budynku na podstawowe pomieszczenia i stanęły razem z domem. Funkcja interesujących nas ścian dodatkowych zależy od rodzaju pomieszczenia.
JAK DZIELIMY PRZESTRZEŃ
W pokoju dziennym może to być pełna przegroda z otworem drzwiowym, dzieląca ten pokój na dwa oddzielne pomieszczenia. Jeśli do jednego z nich nie ma osobnego wejścia, trzeba otwór drzwiowy zostawić w ścianie działowej. Nie jest to układ popularny. Jeden z powstałych pokojów staje się bowiem przechodnim, a więc o ograniczonej użyteczności. Rzecz się jeszcze bardziej komplikuje, jeśli w odciętej części nie ma okna. Wówczas dopływ światła dziennego trzeba zapewnić osadzając oszklone drzwi, szkląc górną część ścianki lub jej fragment wykonując z elementów szklanych. We wszystkich przypadkach także światło wieczorne z jednego pomieszczenia będzie widoczne w drugim. W dwóch pierwszych rozwiązaniach zmniejsza się dodatkowo akustyczną izolacyjność ściany; a przecież zwykle chodzi o to, by sobie nawzajem nie przeszkadzać.
Częściej więc stawia się ścianki niepełne, wydzielające jakąś funkcjonalną część pokoju – osłonięty od wejścia kącik wypoczynkowy, barek. Za szczególną przegrodę niepełną możemy uznać ściankę dzielącą, podobną jak omówione, ale z szerokim otworem przejściowym bez osadzonych drzwi, zakończonym atrakcyjnie – np. nadprożem łukowym. Taka ścianka, oczywiście, nie musi tłumić dźwięków.
W łazience pełna ścianka nie bardzo ma sens. Bardzo atrakcyjna natomiast będzie niska ścianka, oddzielająca np. część higieniczną od sanitarnej. Na tej ściance możemy np. z jednej strony – tej od drzwi – zainstalować umywalki, z drugiej zaś muszlę sedesową i bidet. Jeśli jeszcze na wierzchu ścianki zamocujemy pionowo ustawione lustro, mamy rozdzielenie prawie pełne. Taka ścianka musi pomieścić przewody instalacyjne. Tłumienia dźwięków od niej, ma się rozumieć, nie oczekujemy. Musi jednak być wytrzymała mechanicznie, by utrzymać ciężar nie tylko przyborów, ale i osób z nich korzystających.
Inny rodzaj przegrody, przydatnej w łazience, to krótka ścianka wysoka, oddzielająca część wanny, tworząca w tym miejscu namiastkę kabiny prysznicowej. Za swego rodzaju ściankę działową możemy też uznać obudowę wanny.
Na poddaszu, oprócz przegród pełniących funkcje takie same jak te stawiane w pokojach, mamy szczególny ich rodzaj – ścianki kolankowe. Skośna połać dachowa sięga tam zwykle stropu. Przestrzeń w pobliżu tego styku jest trudna nie tylko do zagospodarowania, ale nawet do utrzymania w czystości. Dlatego też zwykle oddziela się ją pionową ścianką, nazywaną kolankową. Jej wysokość, zazwyczaj 80-150 cm, wynika z kompromisu: przy niskiej tracimy mniej powierzchni, ale też i wygoda korzystania z jej pobliża jest mniejsza. Skoro za ścianką pozostaje zamknięta przestrzeń nieużywana, od zewnątrz oddzielona tylko połacią dachową, powstaje kwestia izolacji cieplnej. Przy ściance niskiej, do 1 m, dogodnie jest na tym odcinku ocieplić właśnie połać. Przy wyższej – ściankę ociepla się od tyłu, a izolację połaci doprowadza się tylko do niej.