Na wytwarzanie c.w.u. zużywa się zaledwie 10–30% energii potrzebnej do ogrzewania domu jednorodzinnego, ale problemem jest osiągnięcie temperatury wody znacznie wyższej niż w instalacji ogrzewania podłogowego.
(fot. Poolspa)
W liczbach bezwzględnych zużycie energii na potrzeby c.w.u. dla rodziny 4-osobowej wynosi ok. 4000 kWh rocznie, podczas gdy ogrzewanie domu (ok. 150 m2) zamieszkanego przez tę rodzinę, zbudowanego w standardowej technologii, wymaga ok. 20 000 kWh rocznie.
W porównaniu z ogrzewaniem, koszt wytwarzania c.w.u. jest więc względnie niewielki, zatem i oszczędności z tytułu niskiej ceny wytwarzania 1 kWh nie będą powalające. Zaopatrzenie domu w c.w.u. jest więc zagadnieniem mniejszej wagi ekonomicznej niż c.o., ale jednak właściwe jego rozwiązanie ma duży wpływ na komfort życia.
Ostatecznie o wyborze konkretnych rozwiązań decydują koszty inwestycji i komfort użytkowania. Pod pojęciem komfortu kryją się wymagania dotyczące temperatury wody, jej wystarczającej ilości i dostępności na zawołanie.
Temperatura c.w.u.
Z punktu widzenia efektywności pracy pompy ciepła im niższa jest wymagana temperatura c.w.u., tym lepiej. Pamiętamy, że wysokie wartości współczynnika COP osiąga się dla ogrzewania podłogowego, dla którego w instalacji c.o. wystarczy ogrzać wodę do 30°C.
Dla potrzeb c.w.u. woda musi mieć wyższą temperaturę. Choć „fizycznie” wystarczająca jest temperatura ciepłej wody na poziomie 40–50°C, to przepisy mówią, że powinna ona mieć nie mniej niż 55°C. Takie wymagania wynikają z troski o niedopuszczenie do rozwijania się groźnych dla zdrowia bakterii legionella. Bakterie te giną w temperaturze ok. 60°C.
Nie ma jednak potrzeby utrzymywania tak wysokiej temperatury c.w.u. cały czas, wystarczy cyklicznie, przynajmniej raz na tydzień, podgrzać c.w.u. powyżej tej granicy. Wiele pomp ciepła osiąga taką temperaturę, ale rozwiązaniem najprostszym jest wyposażenie zbiornika c.w.u. w grzałki elektryczne (o mocy 6–9 kW), które od czasu do czasu podgrzewają wodę do +60°C.