(fot. Philips) |
W poprzednim numerze opisywaliśmy typowe problemy, które wymuszają przeprowadzenie zmian w instalacji elektrycznej. W tym pokazujemy, na co zwrócić uwagę, gdy wymiana okaże się konieczna. Powiemy także o nowoczesnych metodach wspomagających działanie instalacji elektrycznej, a także o tym, jak zaoszczędzić na rachunkach za energię – czyli o przydomowych źródłach energii.
Według prawa
Jeśli mamy obawy, że nasza instalacja jest przestarzała albo nie mamy pewności, że działa poprawnie, powinniśmy zlecić fachowcom kontrolę jej stanu technicznego, która wykaże, czy wymiana albo modernizacja są konieczne. Oględzin i pomiarów, zgodnie z prawem budowlanym, mogą dokonywać wyłącznie elektrycy z uprawnieniami.
Wymianę instalacji elektrycznej trzeba wykonać zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jeśli jest stara, prawdopodobnie nie odpowiada obecnym przepisom, choć nie ma konieczności wymieniać jej na nową tylko z tego powodu, prawo bowiem nie działa wstecz: instalacja musi spełniać wymogi tylko tych przepisów, które obowiązywały, kiedy ją układano.
Gdy jednak zdecydujemy się na wymianę czy modernizację, musimy zapewnić, aby nasza instalacja po zakończeniu prac była zgodna z przepisami obecnie obowiązującymi. Nie jesteśmy do tego zobligowani, jeśli warunki techniczne nie pozwalają na przeprojektowanie instalacji wg aktualnych przepisów.
Najczęściej sytuacja taka ma miejsce, gdy chcemy zamienić instalację typu TN-C na TN-S (różnica między instalacją starego typu – TN-C, a instalacją współcześnie stosowaną TN-S polega na tym, że ta pierwsza ma cztery przewody dla układów trójfazowych i dwa dla jednofazowych, druga zaś dla tych samych układów ma o jeden przewód więcej). Aby wszystko odbyło się zgodnie z normami, miejsce rozdzielenia trzeba uziemić. Nierzadko jednak okazuje się, że np. warunki glebowe (kamieniste podłoże) wokół domu nie pozwalają na wykonanie uziemienia o odpowiednich parametrach.
Nowa instalacja, ale jaka?
Przewody bez osłon. W pomieszczeniach mieszkalnych nie można stosować przewodów natynkowych – bez korytek, rurek, listew i pancerza. Taki sposób prowadzenia instalacji był szczególnie popularny w domach, w których instalacje elektryczne zakładano dopiero po otynkowaniu ścian. Nieosłonięte przewody prowadzone na ścianach nie były chronione przed mechanicznym zdarciem izolacji, co często powodowało, że przewodzące żyły przewodu znajdowały się na wierzchu.
Przewody bez osłon można jednak układać np. w garażach, poddaszach nieużytkowych i piwnicach. Jeżeli są to miejsca, w których korzystamy z urządzeń elektromechanicznych (elektronarzędzia, silniki elektryczne), które mogłyby uszkodzić izolację przewodów zasilających, to jako osłony przewodów można użyć rurek stalowych (mogą to być zwykłe rurki wodociągowe). Takie rozwiązanie nie jest ładne, jednak zwiększa bezpieczeństwo. Po ułożeniu instalacji należy wykonać połączenia wyrównawcze (połączenia te tworzy się przy użyciu szyny uziemiającej (zacisku) umieszczanej w najniższej (przyziemnej) kondygnacji budynku; połączenia te długotrwale ograniczają do wartości dopuszczalnych napięcia powstałe między różnymi częściami przewodzącymi, tj. wyrównują potencjały
w całym obiekcie w przypadku wystąpienia stanów awaryjnych) z tymi rurkami. Trasy przewodów. Nowe przewody najlepiej ułożyć wzdłuż tras, jakimi przebiegały stare. Najłatwiej (bo bez niszczenia tynku) wymienia się przewody ułożone w kanałach, korytkach lub rurkach kablowych: wystarczy do końca starego przewodu przyczepić nowy i przeciągnąć go przez kanał.
Uwaga! Remontowana obecnie instalacja też kiedyś będzie musiała być wymieniona, dlatego rozszerzając liczbę obwodów instalacji, warto umieścić je w wymienionych wyżej osłonach.
Przekroje przewodów. Nowe przewody nie mogą mieć mniejszego przekroju niż ułożone poprzednio (chyba że projekt remontu wykonany przez uprawnionego projektanta na to pozwala). Postępowanie wbrew tej zasadzie może doprowadzić do niewłaściwej pracy instalacji, w tym pożaru lub porażenia. Jeśli trzeba znacznie zwiększyć długość jakiegoś przewodu zasilającego, warto się upewnić, czy nie jest wymagane zwiększenie w nim przekroju żył miedzianych. Bezpieczniej jest użyć większego przekroju (co tylko nieco zwiększy koszt przewodów) – niż zbyt małego (to bowiem ma negatywny wpływ na bezpieczeństwo). O długości przewodów, ich rodzaju i przekroju zawsze decyduje elektryk.
Punkty świetlne. W nowej instalacji warto uzupełnić liczbę punktów świetlnych oraz gniazd wtykowych, których w starej zwykle jest za mało. Współczesne normy w tym względzie podane są w tabeli, ale z punktu widzenia konkretnej rodziny są to jedynie minima; na własne potrzeby można to wyposażenie poszerzyć.
Odpowiednia liczba odbiorników. Wprawdzie nie ma limitów liczby punktów wyposażenia obwodów, ale warto pamiętać, że zbyt duża liczba odbiorników może nie tylko wymusić kosztowne zmiany instalacji, ale także spowodować zmianę przyłącza, jeśli okaże się, że te, które zakład energetyczny zamontował nam w przeszłości, nie są w stanie zasilać odbiorników o zwiększonej mocy. Zostaniemy wtedy obciążeni przynajmniej częściowo kosztami budowy nowego przyłącza.
Niewystarczająca liczba obwodów. Charakterystyczna sytuacja dla starych instalacji, także jest niekorzystna: liczne gniazda i łączniki przynależały w nich do jednego obwodu (czyli odcinka mającego na początku własne zabezpieczenie przed przeciążeniami i zwarciem). W związku z tym cała instalacja była współzależna – drobna awaria elektronarzędzia w pracowni mogła spowodować wyłączenie zasilania lamp oświetleniowych, a więc stworzyć zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Dla odbiorników dużej mocy, takich jak kuchenka elektryczna, podgrzewacz wody, pralka, pompa hydroforowa, warto utworzyć oddzielny obwód zasilający – zwiększy to bezpieczeństwo i poprawi komfort użytkowania innych urządzeń.
Łukasz Rosłaniec
Pełny artykuł w PDF: Wymiana instalacji elektrycznej