Monika i Łukasz, razem z kilkorgiem znajomych, kupili 3 sąsiadujące ze sobą działki pod miastem. Choć na początku rodziny miały plany zbudowania podobnych domów, pomysł upadł z powodu zbyt dużych rozbieżności estetycznych inwestorów. Na swojej działce postawili więc identyczny dom, jaki wypatrzyli w okolicy kilka lat wcześniej.
Przy okazji jeżdżenia w odwiedziny do babci, przy jednej z dróg Monice i Łukaszowi wpadł w oko budynek z tradycyjną bryłą. Stało się to jeszcze zanim sami pomyśleli o kupnie działki i wzniesieniu własnego domu. Był dopiero w trakcie budowy, lecz już wtedy bardzo się im podobał. Za każdym razem, kiedy przejeżdżali obok niego, Monika mówiła mężowi, że mogłaby mieć identyczny. A kiedy jakiś czas później zaprzyjaźnione rodziny kupiły działki i potem zdecydowały, że każda jednak zrealizuje inny projekt, para od razu nawiązała kontakt z właścicielami wypatrzonego budynku. Okazało się wtedy, że brat i siostra postawili obok siebie podobne domy, według projektów z tej samej pracowni architektonicznej. Po ich obejrzeniu, małżeństwo jeszcze bardziej przekonało się do „swojej” Adeli.
Taki sam, jak dom wypatrzony kilka lat wcześniej
Wizyta przydała się do ustalenia, czy wnętrza przystają do oczekiwań trojga przyszłych domowników. Bryła zauroczyła ich przecież już wcześniej.
– Zwarty układ wnętrz wymagał wprowadzenia kilku drobnych zmian – opowiada Łukasz. – Najważniejsze dotyczyły kuchni. Monika, zgodnie z pierwotnym projektem, wolała mieć pełną ścianę działową na granicy kuchni i salonu. Ja natomiast uważałem, że strefa dzienna zyska oddech, jeśli kuchnia będzie otwarta z tej strony. Wypracowaliśmy więc kompromis, w postaci barku.
Po namyśle rozciągnęliśmy go również na granicę między kuchnią i jadalnią, tworząc barek narożny. Projektant budynku pozostawił tam przejście, my jednak uznaliśmy, że w kuchni jest zbyt dużo ciągów komunikacyjnych, które niepotrzebnie zabierają miejsce. Dlatego zamurowaliśmy wyjście tarasowe z tej strefy na taras, dzięki czemu wnętrze mniej się nagrzewa od strony zachodu i zyskaliśmy więcej miejsca na zabudowę kuchenną. Nieopodal przejścia do jadalni, ustawiliśmy stół, przy którym na co dzień jadamy posiłki. To wygodniejsze rozwiązanie, niż ciągłe chodzenie do jadalni.
Drobne korekty w układzie wnętrz prywatnych na poddaszu dotyczyły między innymi garderoby. Zmieniliśmy do niej dostęp, wstawiając drzwi od strony holu – stała się pomieszczeniem wspólnym dla całej rodziny. Co do kształtu bryły domu nie mieliśmy zasadniczych uwag. Bardzo nam odpowiada, że jest zwarta i zajmuje mało miejsca na działce o szer. 25 m. Obniżyliśmy jednak kąt nachylenia kopertowego dachu z 45 do 40°, poprzez podwyższenie ścianki kolankowej o 2 pustaki. W efekcie wygląd domu nie uległ radykalnej zmianie, za to na poddaszu mamy teraz więcej przestrzeni mieszkalnej.
Zamiast kilku okien zwieńczonych łukiem, zastosowaliśmy okna z prostymi ramami. Nie wykonaliśmy również łukowatego otworu przy głównych drzwiach do budynku, ani wolego oczka nad garażem, które zastąpiliśmy zwykłym oknem połaciowym. Wszystkie zmiany uprościły bryłę oraz zmniejszyły koszty budowy i wyposażenia domu. Jesteśmy z nich zadowoleni.