Kiedy za mieszkanie w mieście
trzeba zapłacić więcej niż za
działkę pod miastem i dom
kilka razy większy niż powierzchnia
mieszkania, wielu decyduje
się na budowę własnego domu.
Dorota i Paweł zdecydowali się na
taki krok. Pod miasto
wyprowadzili się nie tylko
fizycznie, ale także zawodowo.
W czasie adaptacji projektu wyjściowego budynek zyskał garaż (wzdłuż
wschodniego boku) oraz taras (wzdłuż zachodniego). Dla lepszej
proporcji budynku, obie „przybudówki” celowo mają takie same wymiary
– 4 × 6 m. Ale dziś już wiadomo, że garaż powinien być znacznie większy
Chociaż Dorota i Paweł mieszkali i pracowali dotąd w mieście, nie są
zatwardziałymi mieszczuchami. Z powodzeniem przeorganizowali
swoje życie rodzinne i zawodowe. Przeprowadzili się na wieś, a potem,
by uniknąć niepotrzebnych dojazdów, zorganizowali wspólną pracę
niedaleko domu.
– Budowa domu i założenie restauracji to najlepsze, co mogliśmy dla
siebie zrobić – mówią.
Bez wielkomiejskiego tłoku
Dorota i Paweł szukali działki tylko w kierunku południowym od
Warszawy, ponieważ mieli stąd bliżej do rodziny zamieszkującej w Grójcu
i na Górnym Śląsku. Wielokrotnie w drodze na południe Polski przejeżdżali
przez malownicze i słabo uprzemysłowione tereny i tu postanowili
zamieszkać.
Wybrali działkę w miejscowości, gdzie nowo kupowane posesje muszą
mieć przynajmniej 1200 m2 powierzchni. Małżeństwu odpowiadało
położenie przy nieprzelotowej asfaltowej drodze i posiadanie tylko jednego
sąsiada. Trochę zmartwił ich brak kanalizacji i gazu ziemnego, ale szybko
pocieszyli się ceną – działka z dostępem do sieci elektrycznej i wodociągowej
kosztowała 76 000 zł.
Myśląc o wyposażeniu przyszłego budynku w jak najbardziej
nowoczesne media, pan Paweł w pierwszej kolejności sprawdził, jakie
są koszty pompy ciepła, kolektorów słonecznych, ile kosztuje korzystanie z oleju opałowego, a ile z gazu płynnego. Rozważał również
zainstalowanie przydomowej oczyszczalni ścieków, ale niestety
okazało się to niemożliwe na terenie z bardzo wysokim poziomem
wód gruntowych i przewidzianym w przyszłości do skanalizowania.
Kiedy pompa ciepła okazała się zbyt droga na możliwości młodego
małżeństwa (miała kosztować powyżej 50 000 zł), wybrał ogrzewanie
gazem płynnym. Montaż kolektorów słonecznych, oszacowanych
na 12 000–15 000 zł, odłożył na przyszłość. A zamiast ekologicznej
oczyszczalni ścieków, zastosował gotowe betonowe szambo (kosztowało
3500 zł).
Dorota i Paweł nie chcieli zanadto zabudowywać działki, dlatego
w katalogach z gotowymi projektami szukali domu z poddaszem.
Na mazowieckiej wsi widzieli tylko tradycyjną, a nie nowoczesną
architekturę.
Na parterze mieści się strefa dzienna przeznaczona do wspólnego
rodzinnego życia (od południa i zachodu znajduje się salon, od
południa i wschodu – kuchnia, a między nimi jadalnia, biblioteka,
łazienka i wiatrołap). Poddasze całkowicie wypełnia strefa prywatna
(trzy sypialnie, łazienka i garderoba). Rodzinie z jednym dzieckiem
taki dom zapewnia wygodne, podmiejskie życie, ponieważ ma również
dostateczne zaplecze gospodarcze – pomieszczenie techniczne
i garaż oraz niedużą wolno stojącą drewutnię.
Lilianna Jampolska
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 3/2011