Motywacja
Dlaczego w ogóle decydujemy się na energooszczędne budowanie? Przede wszystkim musimy widzieć w tym sens. Motywacje i uzasadnienia mogą być bardzo różne. Niskie łączne koszty inwestycji i eksploatacji. Rozwiązania energooszczędne wymagają zwykle większych nakładów na etapie budowy. Jednak mniejsze rachunki za ogrzewanie to w skali kilkunastu bądź kilkudziesięciu lat eksploatacji duża oszczędność. To, czy faktycznie zaoszczędzimy, czy ostatecznie dopłacimy zależy od wielu czynników, np:
- ile dopłacamy na etapie inwestycji;
- dysponujemy gotówką czy finansujemy inwestycję z kredytu? W tym drugim przypadku rzeczywiste nakłady wzrastają o koszty kredytu;
- jakie uzyskujemy oszczędności w zużyciu energii;
- z jak drogiego nośnika energii korzystamy.
Inwestycja na przyszłość. Mając dom o niskim zapotrzebowaniu na ciepło, zabezpieczamy się na wypadek znacznego wzrostu cen nośników energii. Niektórzy traktują to też jako zabezpieczenie emerytalne – dziś stać mnie na większy wydatek, a na starość nie będę musiał martwić się kosztami utrzymania domu.
Inwestycja, poza zmniejszeniem zużycia energii, przynosi dodatkowe korzyści. Dobrym przykładem jest zastąpienie kotła węglowego pompą ciepła. W obu przypadkach koszty eksploatacji są podobne, jednak wygoda obsługi zupełnie nieporównywalna. Nie zapominajmy też, że wszystkie instalacje w domu są ze sobą powiązane. Decydując się na rekuperator, możemy kupić kocioł lub pompę ciepła o mniejszej mocy (tańszą). W domach pasywnych idzie to tak daleko, że wobec bardzo niskiego zapotrzebowania na ciepło możemy zrezygnować z odrębnej instalacji grzewczej.
Wartość nieruchomości rośnie. Wymagania odnośnie ochrony cieplnej są wciąż podwyższane, przez co energochłonny dom będzie w przyszłości jeszcze trudniej sprzedać niż teraz. Zresztą i obecnie każdy chętniej kupi dom, na którego utrzymanie będzie wydawał mniej.
Jarosław Antkiewicz
fot. Archipelag