Magda projektuje wnętrza, a Paweł, inżynier budownictwa, koordynuje budowy. Choć oboje mieli umiejętności do wzniesienia własnego domu, na początku małżeństwa postanowili kupić w bloku mieszkanie o powierzchni ponad 100 m2. Ale nie było im pisane! W 2008 r. nowe mieszkania w centrum Warszawy kosztowały powyżej 10 000 zł za metr kwadratowy. Na dodatek były mocno przebrane i wcale nie rzuciły ich na kolana. Mieszkania na obrzeżach kosztowały niewiele mniej. Dopiero w sytuacji, kiedy trudno było kupić ładne i dobrze położone mieszkanie w normalnej cenie, małżonkowie pomyśleli o postawieniu własnego domu. Od razu przymierzyli się do domu pasywnego, bo tego rodzaju domy są niedrogie w późniejszej eksploatacji. To był pierwszy pasywny dom, z jakim mieli do czynienia, więc popełnili kilka błędów i „wyszedł” im dom zbliżony do pasywnego. Koszty jego budowy też odgrywały rolę.
Zwarta willa z pełnym piętrem
Mając z góry określone wymagania, Magda i Paweł woleli opracować własny projekt. Zrobili to, współdziałając z architekt, Beatą Sawicką. Zaplanowali piętrowy dom o zwartej bryle i z elementami architektury śródziemnomorskiej – z płaskim, pokrytym ceramiczną dachówką, kopertowym dachem, z drewnianymi okiennicami oraz pergolami przy tarasach.
Punktem wyjścia podczas projektowania układu wnętrz było usytuowanie strefy dziennej od strony wędrującego słońca, natomiast od strony północnej – garażu i pomieszczeń gospodarczych, niewymagających okien. Paweł zabiegał o ulokowanie pomieszczeń „mokrych”, czyli łazienek i kotłowni, blisko siebie, w trosce o zredukowanie kosztów układania rur wodnych i kanalizacyjnych. Do tranzytu rur wentylacji mechanicznej wykorzystał garderoby. Chciał je mieć dlatego, że ich wyposażenie jest tańsze, niż kupno kilku szaf.
Lilianna Jampolska