W PRL-u fachowiec, jak lekarz, dysponował wiedzą tajemną, niedostępną zwykłemu śmiertelnikowi i dyktował warunki.
Potem nastał rynek i po kilku latach relacje zaczęły się porządkować. Hurtownicy i wykonawcy musieli konkurowali (z korzyścią dla nas), a my się dokształcaliśmy, bo pojawiła się też niezależna fachowa literatura, jak choćby Budujemy Dom.
Niestety, mam wrażenie, że kilka ostatnich lat cofnęło ten proces. Najpierw wejście do Unii – wzrost cen, otwarcie granic, eksodus budowlańców na Zachód. Wreszcie obecny kryzys. Dziś nikt nie wie, ile co naprawdę powinno kosztować, a małe firmy wykorzystują ten chaos dla zysku.
Szukałam ostatnio wykonawcy ogrodzenia, mam do zrobienia 45 metrów sztachet drewnianych na istniejącej już podmurówce i słupkach. Nie bez trudu znalazłam świetnego fachowca, który za piękny materiał (barwione deski olchowe) i bardzo solidną robotę wziął 7 tysięcy.
A oto rozpiętość cen, jakie mi proponowano: od rzeczonych 7 tys. do 22 tys. złotych! Na co liczyli ci „złotouści”? Na mój brak rozeznania, oczywiście. Wcześniej na pewno naciągnęli niejednego. Nie dajmy się kryzysowemu chaosowi, szukajmy, porównujmy, dzwońmy. Telefon kosztuje niewiele, niewiedza – znacznie więcej!
- Jak otworzyć szlaban bez pilota?
- Jak wykonać stabilne ogrodzenie na pochyłym terenie?
- W jaki sposób działa fotokomórka do bramy?
- Jak dobrać napęd do bramy przesuwnej?
Iwona Dzierzga