Ogród pełen kontrastów. Jak połączyć piaszczyste podłoże z ilastym?

Ogród pełen kontrastów. Jak połączyć piaszczyste podłoże z ilastym?

Prezentowany ogród jest obszerny i długi, dzięki czemu właścicielce - i autorce "zielonej" aranżacji w jednej osobie - udało się utworzyć w nim ciekawą perspektywę, głębię. Jest tu część leśna i ozdobna z kwitnącymi krzewami, bylinami.

Patrząc na roślinność, od razu można się zorientować, że na jednej połowie posesji grunt jest piaszczysty i suchy (rosną na nim sosny), na drugiej zaś bardziej mokry, ilasty (z dębami, brzozami, kwitnącymi roślinami). Hanna i Andrzej, którzy trzydzieści lat temu przejęli od rodziców działkę o powierzchni 3500 m2 i długości 85 m, dostosowali nowe nasadzenia do charakteru gleby. Najpierw jednak oczyścili ją z chwastów, nadmiaru zarośli.

Aranżacja pod sosnami

Hanna kierowała porządkami "z głową". Zostawiła wiele wytrzymałych ozdobnych krzewów i bylin, które jej dziadkowie albo rodzice sadzili kilkadziesiąt lat wcześniej, np. grupy lilaków, śnieguliczek, konwalii, miesięcznic. Wykorzystała je, podobnie jak liczne drzewa, do uzyskania efektu długo użytkowanego ogrodu. Potraktowała je jako bazę, którą wzbogaciła w kolejnych latach. Jak sama mówi, realizację przeprowadziła według klucza - co mi w duszy gra.

Nie konsultowała się z architektami krajobrazu, bo ma wyobraźnię przestrzenną i artystyczną wrażliwość (ukończyła wydział Wzornictwo Przemysłowe, na warszawskiej ASP, obecnie zajmuje się aranżacją wnętrz), natomiast wiedzę o roślinach czerpała z bogatej specjalistycznej literatury. Szybko złapała ogrodniczego bakcyla, stwierdziła nawet żartobliwie, że minęła się z powołaniem.

W ogrodzie frontalnym, z ilastym podłożem, Hanna, właścicielka i autorka ogrodowej aranżacji w jednej osobie, wytyczyła ścieżkę imitującą meandrujący strumień
W ogrodzie frontalnym, z ilastym podłożem, Hanna, właścicielka i autorka ogrodowej aranżacji w jednej osobie, wytyczyła ścieżkę imitującą meandrujący strumień. Zabieg podkreśliła nawierzchnią z drobnej kostki z szarego granitu. Wzdłuż długiego głównego traktu posadziła, w dużych grupach, wytrzymałe krzewy, byliny, trawy ozdobne.
W zakątku przy furtce i litym ogrodzeniu z paneli stalowych, ustawiła drewnianą ławkę
W zakątku przy furtce i litym ogrodzeniu z paneli stalowych, ustawiła drewnianą ławkę. Otoczyła ją gęstwiną krzewów liściastych i iglastych, kolekcją funkii i paproci. Lubi tu łapać promienie słońca, patrząc na ogród i dom.

- Lubię "krzaki", świetnie nadają się do tworzenia w dużej przestrzeni przesłon, kulis - opowiada Hanna. - Wykorzystałam te istniejące i nowo dosadzone krzewy do wytyczenia licznych zakątków, długich osi widokowych. W celu wydłużenia perspektywy w tylnej, wypoczynkowej części posesji, założyłam z mężem meandrującą murawę, która częściowo znika za wyspami zieleni, żeby pojawić się w głębi (w żadnym wypadku nie chciałam wykonywać typowej aranżacji z trawnikiem na środku i rabatami pod ogrodzeniem).

Wiedziałam, że tuż pod starymi sosnami nie utrzymamy zieloniutkiej trawy - w trakcie remontu domu, nie mieliśmy pieniędzy na automatyczne podlewanie - dlatego wokół pni i na rozległych rabatach między nimi posadziłam grupy wytrzymałych krzewów, zadarniających bylin itp. Dobrze rosną tu derenie, budleje, barwinek, dąbrówka, podagrycznik, czyściec wełnisty, miodunka, przywrotnik. Skoro w naszym minilesie piaszczysta gleba ma naturalnie kwaśny odczyn pH, to dodałam rośliny wrzosowate, m.in. wrzosy i wrzośce, azalie i różaneczniki. Dla tych ostatnich przygotowałam odpowiednie stanowisko. Wymieszałam ziemię kompostową z humusem, zdjętym z wykopu pod drogę dojazdową na działce, następnie usypałam łagodny pagórek.

W podobny sposób użyźniłam podłoże na wyeksponowanej rabacie, znajdującej się najbliżej tarasu - w celu uzyskania ładnego widoku, umieściłam na niej katalpę (ma efektowne liście, kwiaty, owoce), krzewy liściaste (np. obficie kwitnący i pięknie pachnący lilak Meyera) i iglaste (głównie karłowe odmiany jałowca), ponadto - bodziszek, wrzosy, lawendę, floksy. Od lat eksperymentuję z tym trudnym odcinkiem działki (piaszczystym, kwaśnym, zadrzewionym), bo z domu i tarasu oglądamy go najczęściej. Ktoś doradził mi wprowadzenie tu cisów - zaaklimatyzowały się świetnie, najlepiej uwidaczniają się w zimie, gdy opadają liście z sąsiednich krzewów. Dzięki licznym krzewom z jagodami (pęcherznicom, berberysom) i budkom, zawieszonym na drzewach, zwabiłam do ogrodu ptaki.

Strefa reprezentacyjna w ogrodzie
Początkowo był tu sad i użytkowa część ogrodu. Hanna i Andrzej przeobrazili je w strefę wejściową, wjazdową, reprezentacyjną. Zachowali kilka drzew owocowych, na miejscu chorych (które sukcesywnie wycinają) sadzą ozdobne (np. katalpę, klon).
Przed głównym wejściem do domu, właścicielka skompletowała roślinność kwasolubną - iglaki, różaneczniki (w tym odmiany karłowe), hortensje. Ganek też wykończyła kostką granitową
Przed głównym wejściem do domu, właścicielka skompletowała roślinność kwasolubną - iglaki, różaneczniki (w tym odmiany karłowe), hortensje. Ganek też wykończyła kostką granitową.
W cieniu drzew poprowadziła rabaty z trzmieliną Fortuna, paprociami, tawułkami, liliowcami, natomiast w miejscach nasłonecznionych - z floksami, płożącymi różami
W cieniu drzew poprowadziła rabaty z trzmieliną Fortuna, paprociami, tawułkami, liliowcami, natomiast w miejscach nasłonecznionych - z floksami, płożącymi różami. Tu też zadbała o możliwość wypoczynku na ławce.

Ogród od frontu

W linii obecnego tarasu kończy się suchy fragment ogrodu. W pasie, rozciągającym się aż do ogrodzenia frontalnego, zalega podłoże ilaste. Właściciele zastali tu przedwojenny sad, wycięli tylko chore drzewa (np. czereśnię). Sukcesywnie Hanna wprowadziła rozległe grupy roślin kwitnących, traw ozdobnych. Szerokimi połaciami zieleni otoczyła ścieżki (zleciła wybrukowanie ich kostką granitową), w tym tę najbardziej reprezentacyjną, biegnącą od furtki do głównego wejścia i tarasu.

Z tyłu domu, siedem lat temu, właścicielka zaprojektowała większy niż wcześniej, kilkupoziomowy taras
Z tyłu domu, siedem lat temu, właścicielka zaprojektowała większy niż wcześniej, kilkupoziomowy taras. Wykończyła go kostką z granitu (przy wyjściu z salonu) i deskami świerkowymi (przy wyjściu z jadalni). Na niezadaszonym drewnianym podeście, skierowanym na południe i wschód, urządziła dwie strefy - z kanapami i jadalnią pod chmurką. Przed nim, w murowanej donicy, uprawia trawy ozdobne, albo warzywa.

- Grupowanie roślin przeprowadziłam i nadal przeprowadzam w sposób malarski - mówi właścicielka. - Poszczególne strefy traktuję jak obrazy. Chociaż lubię pojedyncze ciekawe okazy i kolekcjonuję takie u siebie jak botanik, to jednak najczęściej stosuję plamy kolorów. Najbardziej cenię założenia naturalistyczne. Takiego podejścia do przyrody, ogrodów, nauczyłam się w okresie młodości, kiedy często wędrowałam po górach. Wtedy chłonęłam piękno krajobrazów, bogactwo naturalnych braw. W lasach obserwowałam, że jedna roślina wchodzi w drugą, harmonizuje albo kontrastuje z nią kształtem, fakturą, odcieniem itp.

Podczas projektowania przydomowej przestrzeni, wykorzystałam zapamiętane obrazy, emocje. U mnie sadzonki też, jak w leśnym podszycie, rosną w dużych grupach. Celowo ulokowałam je tak, żeby po przekwitnięciu różniły się samym odcieniem zieleni, strukturą liści. To wspaniała przygoda móc łączyć je w urozmaicony, efektowny sposób. Na długiej rabacie wzdłuż głównej ścieżki, przy grupie bergenii z dużymi skórzastymi liśćmi, posadziłam bodziszki z liśćmi jaśniejszymi i koronkowymi, za nimi zaś wysokie trawy ozdobne z wąskimi i wiotkimi. W innym miejscu są karłowe płożące róże w towarzystwie paproci, floksów, liliowców, hortensji drzewiastych, żurawek, astrów, szałwii, kocimiętek. Przy ganku zgromadziłam azalie i różanieczniki (w tym odmiany karłowe), tawułki, trzmieliny Fortune’a, paprocie. W kąciku wypoczynkowym, ulokowanym przy furtce i litym ogrodzeniu wykonanym z paneli stalowych, ustawiłam drewnianą ławkę, przy niej zaś urządziłam rabatę funkii i krzewów iglastych. Lubię usiąść tu wśród zieleni, z innej niż na ogół strony popatrzeć na ogród i dom.

Na pagórku pod brzozą (rosnącą przy wybrukowanym podjeździe do garażu), założyłam miniskalniak z rojnikami, rozchodnikami okazałymi, trawami ozdobnymi. Słowem - postarałam się o bogaty wachlarz roślin wytrzymałych i niewymagających znacznych zabiegów pielęgnacyjnych. Celowo zastosowałam gęste nasadzenia, bo takie świetnie wypełniają obszerne rabaty, a przy tym utrudniają chwastom wzrost (unikam zatem częstego pielenia grządek). Bujna uprawa ma jednak wadę - bardzo mnożą się ślimaki i niszczą sadzonki. Trudno mi je chronić ekologicznymi metodami (np. ręcznym zbieraniem szkodników, pułapkami z piwem). Muszę, niestety, stosować preparaty chemiczne, przy czym istotne jest zaaplikowanie ich w odpowiednim momencie, koniecznie przed wiosennym rozwojem części nadziemnych. Szkopuł w tym, że rośliny wytwarzają je w różnym terminie i wybranie właściwego na zabieg sprawia mi największą trudność.

W tylnej wypoczynkowej części posesji rośnie sosnowy las
W tylnej wypoczynkowej części posesji rośnie sosnowy las. W nim także (jak na froncie) Hanna wytyczyła długie osie widokowe. Uatrakcyjniła je licznymi zakątkami z wytrzymałymi krzewami, bylinami, roślinami zadarniającymi, podkreśliła trawnikiem (nadała mu falującą formę). Wśród zieleni zaplanowała osobno - drewutnię i domek na narzędzia.

Mała architektura

Hanna i Andrzej zmienili poprzedni układ wejść i wjazdów na działkę, rozciągającą się między dwoma równoległymi ulicami (długi pas ziemi, w kształcie prostokąta, przylega do nich prostopadle, krótszymi bokami). Po remoncie domu, główną furtkę i automatyczny wjazd ulokowali tam, gdzie kiedyś był sad i użytkowa część ogrodu, a obecnie - kwitnąca reprezentacyjna strefa. Natomiast tzw. wjazd gospodarczy, wytyczyli przy lesie sosnowym. W tym rejonie zbudowali domek na narzędzia ogrodnicze, osobną drewutnię.

Frontalny podjazd do garażu utwardzili kostką betonową, Hanna umiejętnie zaprojektowała w nim wstawki z kostki granitowej, nawiązujące do nawierzchni, którą wykończono ścieżki.

Utrzymanie zieloniutkiego trawnika w lesie sosnowym, bez automatycznego systemu nawadniania, nie jest możliwe
Utrzymanie zieloniutkiego trawnika w lesie sosnowym, bez automatycznego systemu nawadniania, nie jest możliwe. Z tego powodu ozdobiła ten obszar gęsto obsadzonymi rabatami. Na każdej zastosowała roślinność mieszaną (liściastą, iglastą).
W celu rozświetlenia cienistego leśnego zakątka, na końcu trawnika posadziła grupę dereni z białymi liśćmi i budleje Dawida z białymi kwiatostanami
W celu rozświetlenia cienistego leśnego zakątka, na końcu trawnika posadziła grupę dereni z białymi liśćmi i budleje Dawida z białymi kwiatostanami. Na użyźnionym fragmencie rabaty dobrze rosną różaneczniki.

Koszty założenia i pielęgnacji ogrodu

Ogród, o powierzchni 3500 m2, powstaje od 1994 r. Pielęgnują go właściciele. Od trzech lat 2 albo 3 razy w roku pomaga im ekipa ogrodników, każdorazowo za około 2000 zł. W zakresie ich obowiązków jest wertykulacja trawników, nawożenie i formowanie roślin.

Właściciele wydają na nawozy do trawnika i różaneczników 500 zł; 6 na preparaty do zwalczania ślimaków przynajmniej 100 zł.

 

Wrażenia z użytkowania ogrodu

Hanna: Porządkując zarośla, starałam się zachować jak najwięcej roślin, przesadzałam je adekwatnie do potrzeb mojej koncepcji aranżacji. Kiedy zobaczyłam, że barwinek "męczy" się w nasłonecznionym miejscu ogrodu frontalnego, przeniosłam wiele sadzonek (z dużą bryłą gliniastej ziemi) do sosnowego lasku. Doskonale się tam czuje, zadarnił z czasem duże połacie gruntu, co bardzo mi odpowiada. Natomiast mam nieustanny kłopot z inwazyjnymi konwaliami i śnieguliczką, które się bardzo rozrastają (posadzono je przed II wojną światową) - usuwam nadmiernie rozrośnięte kępy. Natomiast wybrane rośliny jednoroczne lub dwuletnie sama sadzę lub wysiewam w wyznaczonych miejscach - np. naturalistyczny charakter uzyskuję na rabatach, wykorzystując miesięcznicę, niezapominajkę. Podobnie jak poprzednicy z mojej rodziny, wybieram najczęściej gatunki najbardziej wytrzymałe i trwałe - takie bowiem łatwo pielęgnować, wytrzymują suszę. Ponadto, zawsze kieruję się odczynem gleby (pH) - np. można go określić, bez przyrządów, poprzez obserwację chwastów i miejscowych roślin. Przy porządkowaniu i formowaniu zarośli, pomagał nam emerytowany ogrodnik, od którego wiele się nauczyłam. Powiedział na przykład, że zastane rośliny dostosowały system korzeniowy do rodzaju gruntu, okresów suszy i deszczy, dlatego nie wymagają podlewania - m.in. z tego powodu nie założyliśmy systemu automatycznego, dotąd używamy tylko szlauchu i zraszaczy.

Tekst i zdjęcia: Lilianna Jampolska

Lilianna Jampolska
Lilianna Jampolska

Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.

Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.

Komentarze

Czytaj tak, jak lubisz
W wersji cyfrowej lub papierowej
Moduł czytaj tak jak lubisz