Dom (dacza) do wypadów na Mazury

Dom (dacza) do wypadów na Mazury

Grażyna, Roman i ich dorosłe dzieci zbudowali nad mazurskim jeziorem całoroczny dom, chętnie wypoczywają w nim latem i zimą. Zadbali o to, żeby obiekt na morenowym wzgórzu wyglądem pasował do tradycyjnej lokalnej architektury, przy tym był dobrze wyposażony, wygodnie się w nim przebywało.

Dom z bali sosnowych, parterowy z użytkowym poddaszem; ściany - z bali o grubości 30 cm, folia wiatroszczelna, termoizolacja (od wewnątrz) z wełny mineralnej o grubości 7 cm, folia paroprzepuszczalna, wykończenie z boazerii lub mazurskiej cegły rozbiórkowej; dach pokryty starą dachówką ceramiczną.

Powierzchnia działki: 40 000 m2.
Powierzchnia domu: 310 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 4000 zł.

Rodzina wybrała przepiękne miejsce - rozciągające się nad jeziorem, otoczone pofałdowanymi mazurskimi łąkami i lasem. Na najwyższym morenowym pagórku postawiła dom. Dzięki takiej lokalizacji, z jego okien i tarasu roztacza się szeroka panorama na działkę o powierzchni 4 hektary i malowniczą okolicę. Daleko, w dolinie, majaczy wieś.

Grażynie, kochającej żeglowanie, początkowo nie spodobało się dzikie, bagienne zejście do jeziora. Z tego powodu zastanawiała się nad zakupem tej parceli. Natomiast od razu zakochali się w niej córka Magdalena, jej mąż i teściowie (pochodzący z Belgii). To rozwiało wątpliwości, nie szukano innej nieruchomości. Ta wybrana, w 2006 r. kosztowała 200 000 zł (na brzegu zbudowano później długi pomost, ułatwiający dostęp do wody).

Dom (dacza) do wypadów na Mazury
Dom (dacza) do wypadów na Mazury

Nowy dom ze starego młyna

Grażyna miała świetny pomysł na szybkie wzniesienie domu. W okolicy rozsnuła wici, że kupi dawny drewniany budynek, który można będzie zdemontować i przenieść na ich posesję. Miejscowy wykonawca, specjalizujący się w stawianiu budynków z drewna, zaoferował nieczynny młyn (z grubych bali) oraz kompleksową usługę - podjął się rozebrania obiektu, wyselekcjonowania i przygotowania części nadających się do dalszego użytku (frezowania, zaimpregnowania), złożenia nowego domu według wskazanego projektu (łącznie z wylaniem fundamentów), wykończenia pod klucz.

Dla zapracowanych członków rodziny, mieszkających na stałe daleko od Mazur, takie generalne wykonawstwo było niezbędne. Zapalili się do rozpoczęcia realizacji, bez zwłoki poprosili miejscowych architektów o opracowanie projektu, na podstawie własnych wskazań.

Dwa razy w sezonie Roman wynajmuje traktor i zleca skoszenie łąki na czterohektarowej posesji (niekiedy robi to sam)
Dwa razy w sezonie Roman wynajmuje traktor i zleca skoszenie łąki na czterohektarowej posesji (niekiedy robi to sam).
Z werandy obserwuje się piękne zachody słońca
Z werandy obserwuje się piękne zachody słońca.
Ponumerowane bale z rozebranego młyna dostarczono na budowę w folii
Ponumerowane bale z rozebranego młyna dostarczono na budowę w folii.

- Uznaliśmy, że stare, odpowiednio odrestaurowane, drewno nada budynkowi pożądany nastrój - mówi Grażyna. - Zależało nam na tym, żeby drewniak ładnie harmonizował z tradycyjną miejscową zabudową. Dlatego nie zamierzaliśmy stosować nowoczesnej bryły i wykończenia, ani kopiować młyna (na szczycie pagórka, bez wody, nie miał racji bytu).

Architekci przygotowali obszerną bryłę o prostym kształcie, na planie prostokąta o długości 14 m i szerokości 10 m, ponieważ córka i zięć (to oni są inwestorami) chcieli mieć wnętrze wygodne i "z oddechem". Na parterze są trzy sypialnie, salon z jadalnią, kuchnia, dwie łazienki, na poddaszu dwie sypialnie i łazienka. Architekci wysunęli ganek o wymiarach 3,50 × 2,50 m, przy tylnej ścianie ulokowali zadaszoną werandę (6 × 3,50 m), nad nią balkon z widokiem na las.

Całość przykryli dwuspadowym dachem. Do jego wykończenia przeznaczyliśmy przedwojenną ceramiczną dachówkę, typową na Mazurach. Powodem jej wykorzystania, i odzyskanego drewna z młyna, były przystępne ceny - nowe dachówki, odpowiednio wysezonowane bale, były bowiem drogie, poza tym trzeba byłoby je postarzać, w celu wystylizowania domostwa. Wykorzystano też cegły rozbiórkowe (wykonawca skupował je z rozbieranych poniemieckich budynków). Posłużyły do wzniesienia ścian działowych i wykończenia (od wewnątrz) niektórych z bali. Ceglane przegrody świetnie wyglądają, ponadto dobrze akumulują ciepło (np. od kominka z płaszczem wodnym), co w drewnianym budynku jest istotne.

W tradycyjnym budynku, nie mogło zabraknąć podmurówki z otoczakami i tzw. kocich łbów (nawierzchnie, utwardzone kamieniami zbieranymi na okolicznych polach i łąkach, są piękne, lecz trudno się po nich chodzi). Rozważaliśmy wybudowanie piwniczki na wino - tutaj w pobliżu starych domów są ziemianki, często jeszcze poniemieckie - ale zapomnieliśmy o tym.

Dom (dacza) na morenowym wzgórzu czterohektarowej działki, rozciągającej się nad mazurskim jeziorem
Do wzniesienia domu wykorzystano odrestaurowane bale (ze starego młyna). Ulokowano go na morenowym wzgórzu czterohektarowej działki, rozciągającej się nad mazurskim jeziorem. Z dwóch stron otacza go las, z kolejnych dwóch pagórki, obrośnięte łąką.

Stawianie i wykańczanie drewniaka

Roboty trwały od listopada do czerwca następnego roku. Właściciele zaufali generalnemu wykonawcy, śledzili budowę z oddali (nie odwiedzali jej). Wystarczały im zdjęcia, dokumentujące poszczególne etapy prac, przesyłane przez Internet. To nie mogło się dobrze skończyć.

Bryła, z centralnym gankiem, ma wymiary 14 × 10 m
Bryła, z centralnym gankiem, ma wymiary 14 × 10 m. Przykryto ją dwuspadowym dachem i wykończono dachówką zakupioną z poniemieckich rozebranych obiektów. Podmurówkę i nawierzchnie ogrodowe obłożono kamieniami polnymi, zebranymi w okolicy. To wszystko sprawia, że dom przypomina tradycyjne miejscowe zabudowania.

- Z jednego młyna wykonawca postawił... dwa domy - opowiada Roman. - Odzyskanych elementów zabrakło, w naszym niektóre części musiał zatem sztukować z drewna współczesnego (nie było dobrze wysuszone). Gdzieniegdzie zastosował bale stare wykazujące, niestety, objawy korozji biologicznej - dlatego co roku walczę z chroboczącymi w ścianach kołatkami (planując pierwszy dłuższy pobyt na Mazurach, zabieram środek owadobójczy i strzykawkę). Ponadto przy łączeniu bali metodą na pióro i wpust, w niektórych miejscach nie dopilnował należytej staranności - pojawiły się szpary, nie uszczelnił styków między nimi. Staram się zlikwidować szczeliny, jednak nie jest to proste (drewno pracuje).

Śmiejemy się, że dzięki przewiewowi, we wnętrzu nigdy nie pojawił się nieprzyjemny zapach pleśni, charakterystyczny w budynkach nieogrzewanych zimą (zdarza się, że urządzamy tu święta Bożego Narodzenia i Sylwestra, lecz chłodne miesiące spędzamy w mieście). To też zasługa lokalizacji na szczycie pagórka, na którym przeważnie jest wietrznie. Z powodu zastosowania niewysezonowanej kantówki w stropie-podłodze nad parterem, zarówno ona, jak i deski podłogowe (żona marzyła o dechach) zwichrowały się po jednej zimie. Trzeba było naprawiać podłogę (namówiono nas na panele laminowane imitujące drewno).

Ponieważ sami nie mogliśmy pilnować budowy, i miejscowy kierownik budowy nie wypełniał należycie swoich zadań, to powinniśmy zatrudnić niezależnego inspektora nadzoru, który dokładnie sprawdziłby stare i nowe drewno, śledził roboty, egzekwował jakość. Słowem - działał na naszą korzyść.

Okiennice ozdobiono barwami zaczerpniętymi z herbu Amsterdamu
Na życzenie Franka (męża córki), okiennice ozdobiono barwami zaczerpniętymi z herbu Amsterdamu (kiedyś para tam mieszkała). Po ich zamknięciu, ozdoby nie widać, pojawia się po otworzeniu skrzydeł - jakby na powitanie gości z Holandii. Dzięki kolorowemu akcentowi, czarna elewacja nie wygląda ponuro. Zaimpregnowano ją bejcą, w celu wyrównania kolorystyki starych bali i wyeksponowania żywszych barw.

Dobrze wyposażony

Rodzina otwiera sezon pobytów w domu na morenowym wzgórzu w kwietniu, zamyka w listopadzie (albo, jak wyżej wspomniano, w grudniu-styczniu). Z racji tego, nie zamierza marznąć we wnętrzu. W salonie zamontowano wkład kominkowy z płaszczem wodnym, który dodano do systemu z grzejnikami panelowymi na ścianach (w układzie jest płyn niezamarzający). Zamiennie działa w nim pieco-kuchnia. Ma fajerki do gotowania. W zabudowie szafkowej zainstalowano elektryczną płytę i piekarnik, to sprzęt dobry na upały (nie trzeba rozpalać ognia). Używa się zmywarki do naczyń. Takie wyposażenie sprawia, że czynności kuchenne nikomu nie obrzydzają wypoczynku na wsi.

Funkcjonalnie urządzono również trzy łazienki. W tej przy sypialni Grażyny i Romana jest prysznic, w gościnnej wanna, na poddaszu wanna i prysznic. Wodę, czerpaną z sieci wodociągowej, odprowadza się do przydomowej drenażowej oczyszczalni ścieków (planuje się wykonanie przyłącza do sieci kanalizacyjnej). W lecie do podgrzania wody użytkowej wykorzystuje się bojlery elektryczne.

W salonie zamontowano kominek z płaszczem wodnym; na ścianach mazurska cegła rozbiórkowa
W salonie zamontowano kominek z płaszczem wodnym, który dodano do układu c.o. z grzejnikami panelowymi (są w każdym pomieszczeniu). Jego nagrzewającą się obudowę wzniesiono z mazurskiej cegły rozbiórkowej (z poniemieckich zabudowań). Identyczny materiał wykorzystano do zrealizowania ścian działowych.
Sypialnia z dwoma dużymi oknami
Wnętrze wykończono boazerią (imitującą bale), cegłą rozbiórkową, drewnopodobnymi laminowanymi panelami podłogowymi. Wystylizowano tkaninami. Duże okna zastosowano w każdym pomieszczeniu. Ułatwiają obserwowanie mazurskiego krajobrazu.
Pieco-kuchnia
W układzie grzewczym zamiennie działa pieco-kuchnia. Właściciele lubią, gdy buzuje w niej ogień (bo stwarza przyjemną wiejską atmosferę). Chętnie suszą na niej grzyby, jabłka, też gotują (w upalne dni wolą jednak przygotowywać posiłki, używając elektrycznej płyty).
Łazienka
Każda z trzech łazienek została nowocześnie wyposażona.

Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:

  • Postawienie i wykończenie domu (z odrestaurowanych bali, mazurskiej poniemieckiej dachówki i cegły) 360 000 zł, czyli 1200 zł/m2.

 

Koszty, i gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji

Utrzymanie domu rocznie kosztuje 4000 zł.

Opłaty za zużycie energii elektrycznej 700 zł; za drewno kominkowe 200 zł; wywożenie śmieci 350 zł (zgłasza się obecność); zużycie wody z wodociągu 540 zł.

Inne opłaty: monitoring 960 zł; ubezpieczenie budynku i ogrodzenia z drewna 900 zł; podatek od nieruchomości 350 zł.

 

Właściciele domu (daczy) na Mazurach
Właściciele - Radość z wypoczynku w tak pięknym miejscu jest ogromna. Jesteśmy świadkami spektakularnych widowisk natury, tj. bajkowe zachody słońca, rykowisko jeleni, sejmiki żurawi, bocianów. Niepowtarzalny jest zapach łąk, powietrza. Zaleta domu z bali to szybka budowa, nasz był gotowy pod klucz po ośmiu miesiącach (listopad-czerwiec). Dziś kupilibyśmy wysezonowane drewno i zatrudnili wyspecjalizowaną firmę. To dlatego, że z przenoszeniem starych obiektów drewnianych jest dużo zachodu. Formalności budowlane były żmudne, np. przy lokalizacji domu, musieliśmy uwzględnić wytyczne programu Natura 2000. Koszty utrzymania daczy nie są wysokie (4000 zł), opieka nad nią nie jest trudna.

Trafne decyzje i rady właścicieli

  • Magda: Pomysł wykorzystania drewna z młyna nie był zły, zawiódł wykonawca. Odradzam budowanie bez profesjonalnego nadzoru! Zaletą domu jest utrzymywanie się we wnętrzu optymalnej temperatury w okresie upałów - poniżej 26°C. Nie potrzeba chronić go przed słońcem, przy pomocy okiennic. Każdy budynek z bali powinno się systematycznie konserwować. Już dwa razy zaimpregnowaliśmy elewację czarną bejcą. Postaraliśmy się o stałą opiekę nad domem, nigdy nie było włamania. Na początku założyliśmy alarm, przekazaliśmy klucze mieszkańcowi wsi, który regularnie sprawdzał, czy wszystko jest w porządku. Dodaliśmy też monitoring. Dzięki aplikacji na smartfon wiemy, kiedy ktoś wchodzi do domu i jak długo w nim przebywa. Nie odebraliśmy kluczy, aby w każdym momencie możliwa była szybka interwencja na miejscu. Dom należy ubezpieczyć, założyć piorunochron.
  • Frank: Żeby zamknąć sezon pobytów, najistotniejsze jest spuszczenie wody z kranów, rur wodnych. Rozważam zastąpienie kominka powietrzną pompą ciepła, żeby uniknąć tych czynności, mieć możliwość wpadania do drewniaka w każdej chwili. Pod naszą nieobecność, wystarczyłoby utrzymywanie we wnętrzu temperatury 4°C - rury wodne nie zamarzłyby, nie pękły, koszty ogrzewania byłyby akceptowalne. To też dobre rozwiązanie z innego powodu - jeżeli następuje przerwa w dostawie prądu w momencie, gdy pali się w kominku z płaszczem wodnym lub pieco-kuchni, trzeba natychmiast wyjąć z paleniska żar (raz musieliśmy to zrobić), w przeciwnym przypadku gotująca się woda może rozerwać rury grzewcze (nie mamy UPS-u, ani agregatu prądotwórczego). Ostrzegamy - w takich budynkach często gnieżdżą się szerszenie, po zimie sprzątamy tysiące zahibernowanych much, dzięcioły niszczą elewację. Opieka nad działką nie jest uciążliwa, wystarczy skosić łąkę dwa razy w sezonie (wynajmujemy we wsi traktor, jednorazowo zbieramy 20 bali siana). Po kilkunastu latach wypoczywania w domu na Mazurach, śmiejemy się, że musimy zdejmować z samochodu rejestrację - bo dla warszawiaków ceny za różnego rodzaju pomoc rosną co najmniej dwukrotnie.

Tekst: Lilianna Jampolska; zdjęcia: właściciele
Na zdjęciu otwierającym: Wielka pofałdowana działka, piękne widoki na okolicę, uprzyjemniają wypoczynek dorosłym i dzieciom.

Lilianna Jampolska
Lilianna Jampolska

Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.

Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.

Komentarze

Czytaj tak, jak lubisz
W wersji cyfrowej lub papierowej
Moduł czytaj tak jak lubisz