Remont i modernizacja przestarzałej instalacji elektrycznej
Remont i modernizacja przestarzałej instalacji elektrycznej
W przypadku remontu instalacji elektrycznej najważniejsze pytanie dotyczy jego zakresu - czy chcemy wymienić jedynie gniazdka i łączniki oświetleniowe, czy też decydujemy się na wymianę przewodów? To drugie jest bez porównania bardziej kłopotliwe, jednak w pewnych sytuacjach okazuje się niezbędne - przestarzałe instalacje mogą być po prostu niebezpieczne, albo ich rozbudowywanie nie ma sensu.
Do podjęcia decyzji o remoncie instalacji elektrycznej mogą nas skłonić bardzo różne powody. Pierwszym jest już nieestetyczny wygląd gniazd i łączników oświetleniowych. Często są one uszkodzone - gniazdka, które wychodzą ze ściany przy wyciąganiu wtyczki to, niestety, powszechny widok w polskich domach. Wyeksploatowany widoczny osprzęt elektryczny szczególnie rzuca się w oczy na tle odnowionych, gładkich ścian, dlatego decyzję o jego wymianie przy okazji większego remontu uznaje się za oczywistą. Przeciętny użytkownik nie ma przy tym pojęcia o sprawach technicznych, motywacją są względy estetyczne.
Kolejny powód to niedobór gniazd, chęć dodania nowego oświetlenia w innym miejscu, ewentualnie potrzeba zainstalowania urządzeń o większej mocy, które trzeba zasilać z osobnych obwodów. Tu typowym przykładem są kuchenki elektryczne oraz przepływowe ogrzewacze wody. Dodatkowo potrzebują one zwykle zasilania trójfazowego, co z kolei oznacza konieczność doprowadzenia do nich przewodów 5-żyłowych zamiast typowych 3-żyłowych.
Niedobór gniazd - i w efekcie plączące się wszędzie przedłużacze i rozgałęziacze - są sygnałem, że instalacja elektryczna wymaga remontu. (fot. Decora)
Każda z opisanych sytuacji wymaga odmiennego zakresu prac. Odmienny jest też stopień gotowości inwestora do pogodzenia się z kosztami i uciążliwością dużego remontu. Jednak zawsze powinno się przedyskutować sprawę z fachowcem. Może nam przeszkadzać tylko wygląd starych kontaktów, a okaże się, że to właśnie przewody są w bardzo złym stanie i trzeba je koniecznie wymienić. Dla odmiany, w innym domu nawet przy generalnym remoncie można je z czystym sumieniem pozostawić, bo są w dobrej kondycji, rozsądnie ułożone, a dodanie kilku nowych gniazd, czy nawet ułożenie od rozdzielnicy jakichś nowych obwodów - wcale nie będzie problematyczne.
INSTALACJA ELEKTRYCZNA - W JAKIM STANDARDZIE?
Podstawową kwestią jest ustalenie, w jakim standardzie wykonano naszą obecną instalacje elektryczną. Niestety, do lat 90. normą były przewody dwużyłowe, na dokładkę z aluminium, a nie z miedzi. Do tego typowa dla PRL siermiężność - obwodów elektrycznych bardzo mało, niedobór gniazd (np. tylko dwa na pokój, a nawet w kuchni!) oraz punktów oświetleniowych (źródeł światła). Przewody aluminiowe do gniazd i oświetlenia trzeba wymienić, bo są po prostu niebezpieczne - łatwo się łamią, utleniają i luzują w miejscach połączeń, co może się skończyć nawet pożarem. Dawniej stosowano je z powodu źle pojętej oszczędności ze strony decydentów - stosowanie aluminium przewidywały ówczesne normy, bo jest tańsze niż miedź. Obecnie zaś przewody aluminiowe można stosować, gdy przekrój ich żył przekracza 10 mm2. Ale to wartość typowa nie dla przewodów do gniazdka lub żyrandola, ale całego przyłącza elektrycznego dla budynku.
Nowsze instalacje wewnętrzne wykonywano już przewodami miedzianymi. Żeby spełniały obecne standardy, wszystkie gniazda muszą być uziemione (z bolcem), zasilane przewodami trójżyłowymi, z odrębną żyłą ochronną (PE), w charakterystycznej żółto-zielonej izolacji. Żyłę ochronną powinny też mieć przewody zasilające źródła światła. Jeśli żyrandol współpracuje z dwuklawiszowym łącznikiem (tzw. świecznikowym), to żył ma być aż cztery (dwie fazowe zamiast jednej). Typowe przekroje żył przewodów to 2,5 mm2 w obwodach zasilających gniazda oraz 1,5 mm2 w obwodach oświetleniowych. Elektryk powinien to sprawdzić, zanim podejmiemy decyzję o zakresie robót, bo zdarzają się rozmaite "oszczędnościowe" wersje.
Trójżyłowe przewody miedziane są obecnie standardem. Jeżeli u nas do gniazd doprowadzono przewody dwużyłowe, a tym bardziej wykonane z aluminium, to trzeba je wymienić.
Osobną kwestią jest powszechny w starszych instalacjach niedobór gniazd i obwodów, w szczególności wydzielonych pod urządzenia większej mocy i/lub montowane na stałe - pralki, lodówki, zmywarki itd. Zależnie od sytuacji można powiększyć liczbę gniazd w istniejących obwodach, ułożyć nowe obwody od tablicy rozdzielczej, albo okazuje się, że zakres zmian i przeróbek jest na tyle duży, że zamiast bazować na istniejącym okablowaniu, lepiej ułożyć całkiem nowe. Starych przewodów nie trzeba przy tym usuwać ze ścian, wystarczy odciąć od nich zasilanie.
Niemal na pewno stare instalacje wymagają zaś uzupełnienia osprzętu zabezpieczającego w rozdzielnicy. Typowym złym rozwiązaniem jest jeden wyłącznik różnicowoprądowy, zabezpieczający cały dom. Najczęściej nie ma też ograniczników przepięć.
Jeżeli musimy ułożyć nowe przewody, od starych najlepiej odciąć zasilanie i pozostawić je w ścianach. (fot. J. Werner)
REMONT INSTALACJI ELEKTRYCZNEJ - NOWA MOC, STARE PRZYŁĄCZE?
Jeżeli przy okazji remontu chcemy zainstalować urządzenia elektryczne o dużej mocy - kuchenkę, przepływowe ogrzewacze wody, ogrzewanie elektryczne - sprawdzenia i ewentualnych zmian może wymagać nie tylko instalacja wewnętrzna, ale również przyłącze pomiędzy domem i siecią elektryczną. Stare bywają wykonane cienkimi przewodami, dostosowanymi do niewielkiego (jak na dzisiejsze realia) obciążenia. Zdarza się nawet, że przyłącze jest tylko jednofazowe zamiast trójfazowego. Bez jego zmiany nie ma więc co myśleć o zwiększeniu obciążenia, części urządzeń (trójfazowych) nie da się zaś w ogóle zamontować.
Zwiększenie przydziału mocy i ewentualna zmiana przyłącza wymaga uzgodnienia z zakładem energetycznym. Obecnie za typowy przydział, gdy w domu nie ma sprzętów o dużej mocy, uznaje się 12-15 kW. W przypadku użytkowania podgrzewaczy przepływowych, musi on być przynajmniej dwukrotnie wyższy (nawet do 40 kW). Niestety, nie wszędzie duży przydział mocy jest możliwy, choćby ze względu na zły stan sieci niskiego napięcia. Wtedy plany trzeba będzie zmodyfikować. Ustalenie, jaka moc będzie niezbędna, należy powierzyć elektrykowi, informując go oczywiście, jakich urządzeń chcemy używać. Nie jest to bowiem prosta suma mocy znamionowych sprzętów elektrycznych - pracują przecież w różnym czasie, nie wszystkie równocześnie.
Niekiedy można też zapobiec nadmiernemu wzrostowi chwilowego obciążenia stosując tzw. wyłączniki pierwszeństwa. Dzięki nim, gdy włączamy jedno urządzenie (np. kuchenkę elektryczną), zostaje wyłączone inne (np. ogrzewanie pomieszczeń), którego chwilowego niedziałania nawet nie zauważymy.
Znaczne zwiększenie zapotrzebowania na moc może wymagać wykonania nowego przyłącza, łączącego budynek z siecią.
Trzeba też podkreślić, że duże zapotrzebowanie na moc nie musi oznaczać dużego zużycia energii elektrycznej. Przykładowo, podgrzewacz przepływowy o mocy 15 kW wcale nie zużywa więcej prądu, niż elektryczna terma z grzałką 1,5 kW. Po prostu podgrzewacz działa jedynie przez kilka czy kilkanaście minut, gdy korzystamy z wody, grzałka zaś pracuje kilka godzin, żeby podgrzać tę samą ilość wody. Mamy więc różnicę nie w ilości pobieranej energii, lecz w odmiennym rozłożeniu tego poboru w czasie.
Najbardziej rzucającym się w oczy efektem remontu instalacji elektrycznej będzie wymiana gniazd i łączników oświetleniowych. Przewody, zabezpieczenia, wreszcie tablica rozdzielcza i cały umieszczony w niej osprzęt są z technicznego punktu widzenia ważniejsze, ale generalnie ukryte przed wzrokiem naszym i gości. Wybór wzorów jest obecnie ogromny - od nierzucających się w oczy tradycyjnych z białego tworzywa, po małe arcydzieła wzornictwa z porcelany, szkła metalu czy drewna. Wybór jest kwestią gustu i zasobności portfela. Gniazda i łączniki powinny przede wszystkim pasować do stylu wnętrza. Technicznie zaś wszystkie są dostosowane do osadzenia w takich samych puszkach instalacyjnych.
Zanim coś jednak kupimy, sprawdźmy czy dana seria stylistyczna producenta, obejmuje wszystko czego potrzebujemy. Mniej typowe elementy, jak łączniki żaluzjowe i ściemniacze nie zawsze są dostępne. Umieszczone zaś obok siebie elementy o różnej stylistyce najczęściej nie wyglądają dobrze. Estetykę takich większych grup poprawia zastosowanie ramek wielokrotnych. Jednak wówczas wykorzystanie starych puszki instalacyjnych może być niemożliwe ze względu na ich inny rozstaw.
Poza typowymi gniazdkami i łącznikami, możemy kupić rozmaite złącza multimedialne, a przewody sygnałowe ukryć w ścianach. (fot. Hager (Berker))
Kiedy osprzęt już wymieniamy, warto pomyśleć o drobnych poprawkach - może np. zastosować podświetlane łączniki (bardzo wygodne w nocy), założyć ściemniacz, dodać gdzieś gniazdo, zastosować czujnik ruchu. Można też założyć elementy, których nie kojarzymy z elektryką - estetyczne gniazda antenowe, głośnikowe albo USB do szybkiego ładowania telefonu. Bogactwo wzorów i pomysłów jest przeogromne, ceny zaś znacznie niższe niż dawniej.
Wymiana osprzętu na nowy to najbardziej rzucający się w oczy efekt remontu. (fot. Ospel)
REMONT INSTALACJI ELEKTRYCZNEJ - ROZDZIELNICA
Wszystkie obwody mają swój początek w rozdzielnicy. Dlatego przeważnie remont instalacji oznacza konieczność jej wymiany. Mało kto jest po prostu na tyle przewidujący, żeby od razu zastosować większy model do którego da się dołożyć dodatkowe moduły osprzętu. Bardzo stare rozdzielnice, bez standardowych obecnie szyn montażowych, za to z wkręcanymi, tradycyjnymi bezpiecznikami topikowymi, z założenia nadają się tylko do wymiany.
Jaka powinna być nowa rozdzielnica? Przede wszystkim odpowiednio duża. A to znaczy z pozostawionym wolnym miejscem przynajmniej na kilka modułów osprzętu. Teraz możemy niczego nie planować, ale w perspektywie kilku czy kilkunastu lat możliwość rozbudowy z pewnością się przyda. Pozostawienie pewnej wolnej przestrzeni ma jeszcze tę zaletę, że jeżeli coś się zepsuje, znacznie łatwiej dostać się do przewodów i osprzętu w tablicy.
Rozdzielnica powinna być ponadto czytelnie opisana - który aparat za co odpowiada, co obejmuje każdy obwód. Docenimy to nie tylko w razie jakiś przyszłych modyfikacji, ale nawet przy najbanalniejszej awarii.
Stara rozdzielnica zwykle wymaga wymiany. Nie sposób ją poprawić lub zmodernizować. (fot. J. Werner)
Współczesne rozdzielnice przystosowane są do montażu tzw. osprzętu modułowego - o znormalizowanej szerokości. (fot. Hager (Berker))
REMONT INSTALACJI ELEKTRYCZNEJ - ZABEZPIECZENIA
Domowa instalacja elektryczna musi być przede wszystkim bezpieczna. Trzeba przy tym uwzględnić, że korzystają z niej osoby nie tylko nie obeznane z elektryką, ale potencjalnie lekkomyślne i nieświadome zagrożenia. Najlepszym przykładem są dzieci. Lekceważenie zasad bezpieczeństwa, czy próby oszczędzania na osprzęcie tego rodzaju oznacza ryzykowanie życiem własnym i domowników.
Standardy bezpieczeństwa przez lata bardzo się zmieniły, zaś właściwe dobranie i wykonanie zabezpieczeń wcale nie jest prostą rzeczą. Zdecydowanie to zadanie dla fachowca. Różne zabezpieczenia muszą działać w sposób skoordynowany, a równocześnie selektywny - awaria w jednym obwodzie nie powinna skutkować pozbawieniem całego domu zasilania. Obecnie stosuje się kilka rodzajów aparatów zabezpieczających, z których każdy chroni przed zagrożeniem innego typu.
Wyłączniki nadmiarowoprądowe (nadprądowe), popularnie nazywane korkami, przede wszystkim zapewniają podział instalacji na obwody - obwodem jest grupa gniazd lub punktów oświetleniowych z własnym zabezpieczeniem nadpradowym. Ten rodzaj wyłącznika odcina zasilanie w razie przeciążenia (zbyt wiele urządzeń o większej mocy zasilanych z jednego obwodu) lub zwarcia. Dobranie właściwych wyłączników nadmiarowoprądowych wymaga pewnej wiedzy, szczególnie w sytuacji, gdy zasilane są silniki o większej mocy (np. w zestawie hydroforowym). Inaczej w momencie włączenia sprzętu wyłącznik może niepotrzebnie zadziałać, odcinając zasilanie.
Ponadto takich wyłączników na drodze przepływu prądu od złącza z licznikiem do gniazda zasilającego w domu zawsze jest kilka. Ich charakterystyki muszą być tak dobrane, żeby w razie awarii w instalacji prąd został odcięty tylko od tego jej fragmentu (obwodu), gdzie rzeczywiście występuje problem.
Wyłączniki różnicowoprądowe odcinają zasilanie, gdy nastąpi upływ prądu do ziemi, np. wskutek dotknięcia przez kogoś przewodu bez izolacji albo znajdującej się pod napięciem metalowej obudowy uszkodzonego urządzenia. Wyłączniki różnicowopradowe upowszechniły się, bo chronią nas w sytuacjach, gdy nadprądowe są bezużyteczne, np. z powodu zbyt słabego prądu zwarciowego - niebezpiecznego dla człowieka, ale niewystarczającego do zadziałania wyłącznika nadprądowego.
Zwykle jeden wyłącznik róznicowoprądowy zabezpiecza kilka obwodów, ale jeden na całą instalację to złe rozwiązanie - jeśli zadziała, albo co gorsza się zepsuje, cały dom zostanie pozbawiony prądu. Czym innym jest zastosowanie jednego różnicowoprądowego wyłącznika głównego o specjalnie dobranej charakterystyce, a za nim zaś szeregowo kilku innych - już po jednym na 3-4 obwody.
Ograniczniki przepięć chronią przed nagłymi impulsami prądu o bardzo wysokim napięciu - spowodowanymi na przykład bliskim uderzeniem pioruna lub przepięciami w sieci zasilającej. Na przepięcia najbardziej wrażliwy jest sprzęt elektroniczny, czyli komputery, telewizory, ale także sterowniki kotłów itp. Ewentualne zniszczenia to więc nie tylko duże koszty, ale i poważne kłopoty. Trzeba jednak uprzedzić, że efektem przepięcia może być nawet uszkodzenie przewodów i pożar. Ograniczniki przepięć dzieli się na kilka klas o odmiennej charakterystyce. Trzeba je stosować łącznie (w układzie szeregowym), a poprawny dobór wymaga specjalistycznej wiedzy.
Ograniczniki przepięć to elementy, których często brakuje nawet w nowych instalacjach. (fot. Eaton Electric)
Uziemienie zapewnia odprowadzenie do gruntu (przez tzw. uziom) niebezpiecznego napięcia, jakie może się pojawiać np. na metalowej obudowie urządzeń elektrycznych. To jeden z najważniejszych elementów zapewniających bezpieczeństwo, ponadto skuteczny uziom jest potrzebny do właściwego działania ograniczników przepięć (prąd trafia do gruntu, a nie do dalszej części instalacji). Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu uziemienie jest potrzebne również w domach bez instalacji odgromowej. zwłaszcza że skuteczny uziom jest też niezbędny do właściwego działania instalacji odgromowej.
Stan uziomu powinien koniecznie sprawdzić elektryk modernizujący instalację. Zdarza się, że budynek w ogóle nie ma uziomu, bo albo go nigdy nie wykonano, albo jego funkcję pełniły metalowe rurociągi, a rury wymieniono potem na nowe z tworzywa sztucznego. Mieszkańcy zaś nie są świadomi, że uziemienie w ogóle nie działa.
Wówczas uziom trzeba wykonać na nowo. Najprościej wykonać uziom pionowy, wbijając w grunt specjalne pręty. Są one niestety dość drogie. Alternatywą jest wykonanie wykopu wokół budynku i umieszczenie w nim stalowej taśmy. To tzw. uziom otokowy. Jednak z oczywistych względów rozkopywanie gruntu wokół domu często nie wchodzi w grę.
KOSZTY REMONTU INSTALACJI ELEKTRYCZNEJ
Najczęściej wykonawcy uzależniają koszt robocizny od liczby tzw. punktów elektrycznych - gniazd, lamp itp. Koszt wykonania jednego punktu to 30-50 zł. Niestety przy tym sposobie rozliczania często dochodzi do nieporozumień pomiędzy wykonawcą a inwestorem - czy dwa sąsiednie gniazda w jednej ramce to jeden, czy dwa punkty? Czy jako punkt należy liczyć zainstalowanie każdego aparatu w rozdzielnicy? Czy lampa sufitowa i uruchamiający ją łącznik na ścianie to jeden, czy dwa punkty?
Dlatego lepiej, jeśli umówimy się na wykonanie instalacji zgodnie z konkretnym planem, uzgadniając z góry cenę za wszystkie prace. Rozsądny wykonawca jednak najpewniej zastrzeże przy tym, że w razie nieprzewidzianych trudności, cena może wzrosnąć. A niestety, stare budynki mogą dostarczyć przykrych niespodzianek.
Koszty materiałów są bardzo zróżnicowane. W pierwszym rzędzie dotyczy to widocznych elementów osprzętu (gniazda, łączniki). Gniazdo wykonane z nietypowych materiałów bywa nawet 10 razy droższe niż standardowe.
Orientacyjnie ceny to:
przewody 3 × 2,5 mm (do gniazd) - 220 zł/100 m;
przewody 3 × 1,5 mm (do oświetlenia) - 170 zł/100 m;
Człowiek wielu zawodów, instalator z powołania i życiowej pasji. Od kilkunastu lat związany z miesięcznikiem i portalem „Budujemy Dom”. W swojej pracy najbardziej lubi znajdywać proste i praktyczne rozwiązania skomplikowanych problemów. W szczególności propaguje racjonalne podejście do zużycia energii oraz zdrowy rozsądek we wszystkich tematach związanych z budownictwem.
W wolnych chwilach, o ile nie udoskonala czegoś we własnym domu i jego otoczeniu, uwielbia gotować albo przywracać świetność klasycznym rowerom.