Po zakończeniu stanu surowego w budynku pojawiają się elektrycy, hydraulicy oraz inni instalatorzy. Rozprowadzają po murach i podłogach przewody, rury oraz montują rozmaite urządzenia. W kwestii instalacji elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej Warunki Techniczne 2021 niczego nie zmieniają, ale w ogrzewaniu i być może też w wentylacji czeka nas prawdziwa rewolucja.
Instalacje rozprowadza się po zakończeniu stanu surowego, a przed wykańczaniem wnętrz. Postęp prac nie jest już tak spektakularny, jak przy wznoszeniu ścian. Niedoświadczonym inwestorom trudności może nastręczać właściwe zaplanowanie kolejności robót i skoordynowanie działań wielu wykonawców.
Projekty przeważnie zawierają plany instalacji elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej. Jest w nich również opisany sposób ogrzewania budynku, czyli źródło ciepła i jego dystrybucja oraz wentylacja. Z ogrzewaniem wiąże się rozmiar kotłowni oraz kominy. Oprócz tych instalacji, w domach coraz częściej pojawia się system alarmowy i odkurzacz centralny.
Na tym etapie inwestor powinien dopilnować rozprowadzenia rur i przewodów według dobrego projektu, bo to przez wiele lat będzie wpływać na komfort życia w budynku. Jeżeli schematy instalacji z gotowego projektu mu nie odpowiadają, może zlecić ich poprawienie lub stworzenie od nowa uprawnionym fachowcom. Układanie przewodów i rur bez żadnego schematu to kiepski pomysł - później okazuje się, że gniazda i przyłącza wod.-kan. są nie tam gdzie trzeba, albo że jest ich za mało.
Zamawiający projekt indywidualny mogą mieć instalacje rozprowadzone dokładnie według swoich potrzeb. Na długo przed rozpoczęciem robót będą wiedzieć, w jakiej odległości od łóżka będzie włącznik światła, na jakiej wysokości i w którym miejscu nad wanną pojawi się kran i jaki to będzie model.
Inwestor rozstrzyga, czy woli instalację prostszą czy bardziej rozbudowaną. Przy czym, im instalacja prostsza/krótsza, tym tańsza. Dlatego dobrze, żeby pomieszczenia, w których są przyłącza wodne i kanalizacyjne (kuchnia, łazienka, pralnia) były blisko siebie (obok lub jedno nad drugim). Z drugiej strony, w przypadku instalacji elektrycznej, większa liczba obwodów (czyli jej rozbudowanie) to wyższy komfort - osobne obwody powinny mieć pralka, piekarnik, kuchenka, wanna z hydromasażem.
Po rozprowadzeniu instalacje zostają zakryte, dlatego warto wcześniej przygotować dokumentację fotograficzną. Żeby później nie okazało się, że przy pracach wykończeniowych zostanie przedziurawiona jakaś rura, bo nikt nie pamiętał, jak ją poprowadzono.
Rozprowadzamy elektrykę
Przed przyłączeniem budynku do sieci energetycznej określa się tzw. moc przyłączeniową. Typowy przydział w domu jednorodzinnym to 12-15 kW, a w przypadku korzystania z podgrzewaczy przepływowych, przynajmniej dwa razy więcej. Do zakładu energetycznego warto wystąpić o moc nieco wyższą niż potrzebna, bo nie wiadomo, jakie urządzenia zechcemy podłączyć do instalacji w przyszłości. Im większa moc, tym więcej płaci się za przyłącze, prowadzone w gruncie przyłącze kablowe jest droższe od napowietrznego.
Wewnętrzne instalacje elektryczne wykonuje się z miedzianych przewodów trójżyłowych (obwody jednofazowe) i przewodów pięciożyłowych (trójfazowe). Płaskie przewody wielożyłowe w podwójnej izolacji układa się bezpośrednio na nieotynkowanej ścianie. Te o innych przekrojach można poprowadzić w rurkach, zwanych peszlami. Dzięki nim instalację da się w przyszłości wymienić bez kucia ścian.
Należy dopilnować, żeby elektryk doprowadził przewody dokładnie tam, gdzie będą potrzebne. Tak, żeby lampa, którą planujemy nad stołem w jadalni, wisiała nad nim, a nie obok. Trasę przebiegu przewodów wyznacza się po liniach prostych, w pionie bądź poziomo, ok. 30 cm od posadzki, unikając stref narażonych na podwyższoną temperaturę. Pamiętać trzeba również o właściwej liczbie gniazd - w przedpokoju wystarczy jedno czy dwa, ale w kuchni możemy potrzebować nawet 10. Punkty odbioru prądu dzieli się na obwody z odpowiednio dobranym zabezpieczeniem. W nowych domach zazwyczaj jest ich kilkanaście. Osobne obwody trzeba zaplanować dla zasilania urządzeń znajdujących się na posesji, tj. bramy wjazdowej, oświetlenia ogródka itp.
Łazienkowy osprzęt elektryczny powinien być bryzgoszczelny (z zamykającą się klapkę) i mieć stopień ochrony nie mniejszy niż IP44. Dodatkowo, gniazdka powinny być wyposażone w bolce uziemiające. (fot. Ospel)
Typowa wysokość osadzenia łączników to ok. 140 cm. (fot. Ospel)
Razem z instalacją elektryczną układa się tzw. instalacje niskoprądowe: domofonową i alarmową.
Instalacja alarmowa to w nowych domach już w zasadzie standard. System składa się z czujek, odbierających sygnały z otoczenia; centrali, która je zbiera i interpretuje; manipulatora umożliwiającego komunikację użytkownika z centralą i sygnalizatorów - najczęściej jest to syrena i moduł przekazujący sygnał do agencji ochrony. Jeżeli alarm jest montowany podczas budowy domu, to jego elementy łączy się przewodami ukrytymi pod tynkiem. Prowadzi się je od czujki do czujki, albo promieniowo - każdy czujnik ma osobne połączenie z centralą. Później, bez kucia, da się zamontować tylko droższe urządzenia bezprzewodowe, choć taki system ma pewną przewagę - łatwiej go modyfikować.
Poziom rozbudowania i możliwości systemu bywa różny, ale schemat działania jest zawsze taki sam. Podstawą jest centrala przetwarzająca sygnały, cała reszta to jej urządzenia peryferyjne. Manipulator umieszcza się przy drzwiach wejściowych, a jeśli dom jest duży lub ma więcej kondygnacji - warto mieć ich kilka. Najprostsze czujniki magnetyczne sygnalizują otwarcie/wyważenie drzwi lub okien. Akustyczna czujka zbicia szyby wzbudza alarm, gdy "usłyszy" dźwięk tłuczenia szkła. We wnętrzach najczęściej stosuje się czujki podczerwieni PIR, nazywane pasywnymi, które włączają alarm, kiedy intruz pojawi się w pomieszczeniu. W miejscach narażonych na nagłe zmiany temperatury, np. salonie z kominkiem, lepiej zaplanować czujki dualne (PIR+MW). Do instalacji alarmowej warto podłączyć również czujniki czadu, dymu, gazów usypiających.
Planowanie alarmu powinno się zacząć od sporządzenia projektu instalacji. Zadanie to warto zlecić profesjonalnej firmie, dzięki czemu zyskamy gwarancję skutecznego działania systemu. (fot. Satel)
Bardzo trudno zaplanować, jakie okablowanie i jakie urządzenia okażą się przydatne za kilka lat. Dlatego należy przewidzieć możliwość łatwej rozbudowy instalacji w przyszłości. (fot. Stanley)
Instalacja wod.-kan.
Wodę doprowadzamy do domu z jednego z dwóch źródeł: wodociągu bądź studni. Podłączenie do wodociągu jest wygodniejsze - za wodę trzeba wtedy płacić, ale nie martwimy się jej jakością i uzdatnianiem. Woda ze studni teoretycznie jest za darmo, lecz często wymaga kosztownego uzdatniania - w pomieszczeniu gospodarczym czy garażu jest potrzebne miejsce na filtry, np. odżelaziacz, ponadto należy ją badać. Jeśli mamy taką możliwość, to dobrym rozwiązaniem jest korzystanie w domu z wody z wodociągu, a do podlewania ogródka czy mycia samochodu używanie tej ze studni, albo - jeszcze lepiej - deszczówki.
Wewnętrzne instalacje wodne wykonuje się z rur z tworzyw sztucznych - PVC, polipropylenu, rzadziej z miedzi. Pożądane właściwości tworzyw i metali łączą rury warstwowe (przeważnie PEX-Al-PE), w których między zewnętrzną i wewnętrzną powłoką z tworzywa znajduje się metalowa folia, na ogół z aluminium. Stosuje się je też powszechnie w systemach grzewczych.
Zazwyczaj hydraulik układa rury o średnicy 12-20 mm (przy punktach poboru) i od 32 mm (główne przewody zasilające). Prowadzi je pod podłogą, w bruzdach w ścianach, w szachtach instalacyjnych (czyli kanałach wydzielonych dla instalacji).
W instalacjach kanalizacyjnych rury tworzywowe (coraz częściej z polipropylenu, a nie PVC) wyparły te z żeliwa i kamionki. Mają znacznie większą średnicę niż wodociągowe (najczęściej 50 oraz 110 mm), tak więc znacznie trudniej je ukryć. Układa się je z 2-3% spadkiem (2-3 cm na 1 m długości rury) i jak najkrótszą drogą. Instalacja kanalizacyjna jest bowiem grawitacyjna - ścieki spływają wyłącznie pod własnym ciężarem. Jej fragment, wyprowadzany na zewnątrz budynku, najlepiej przygotować na etapie robienia fundamentów.
Prawie każda domowa instalacja kanalizacyjna działa na podobnej zasadzie. Ścieki z sanitariatów, umywalek, pralek itp. spływają pod własnym ciężarem do wspólnych przewodów zbiorczych, a następnie przez przewód odpływowy wyprowadzane są poza budynek. (fot. Pipelife)
Najprostszym i najbardziej komfortowym sposobem odprowadzenia ścieków jest podłączenie domu do miejskiej lub gminnej sieci kanalizacyjnej. Jeśli tej w pobliżu nie ma, pozostaje budowa przydomowej oczyszczalni ścieków, bądź szamba. Oczyszczalnia jest droższa w zakupie i tańsza w eksploatacji, ale nie wszędzie da się ją ulokować - konieczne jest zachowanie przepisowych odległości, np. między drenażem i studnią. Jej budowę musi zresztą dopuszczać miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a jeżeli go nie przyjęto - decyzja o warunkach zabudowy. Szczelne szambo jest z kolei rozwiązaniem drogim w eksploatacji i niekomfortowym - nieczystości trzeba wybierać co 2-3 tygodnie.
Oczyszczalnia z drenażem jest stosunkowo tania i wygodna w użytkowaniu. (fot. J. Werner)
Jak i kiedy podłączyć wodę i ścieki?
Bez dostępu do wody trudno wyobrazić sobie nie tylko mieszkanie w domu ale i samą jego budowę. Choć to ostatnie jednak da się zrobić. Przyłączenie do wodociągu to najlepsze rozwiązanie jeżeli w pobliżu mamy wodociąg (np. obok drogi dojazdowej) i przyłącze nie musi przeciąć posesji sąsiadów. Wykonanie studni traktujmy raczej jako konieczność, gdy wodociągu gminnego czy miejskiego brak. Nigdy nie mamy bowiem pewności jaka będzie jakość i wydajność naszej studni.
Na forum.budujemydom.pl nie brakuje użytkowników, którzy notorycznie się z tymi problemami borykają. Ponadto woda ze studni tylko z pozoru jest darmowa, bo zwykle wymaga uzdatniania. A to dodatkowy koszt i kłopot. Woda wodociągowa, chociaż często nie idealna, jest jednak regularnie badana i fachowo uzdatniana.
Ewentualnie warto rozważyć wykonanie studni używanej tylko do celów gospodarczych, głównie do podlewania ogrodu. Szczególnie jeżeli planujemy nasadzenia wrażliwe na suszę. Woda z takiej studni zwykle nie musi być uzdatniana, bo jeśli nie będzie spożywana przez ludzi, nie dotyczą jej restrykcyjne przepisy sanitarne. Ponadto nie musi spełniać rygorystycznych wymogów odnośnie odległości od szamba, przydomowej oczyszczalni ścieków, rowu przydrożnego.
Warto przy tym przestrzec, że możemy trafić na działkę, na której po prostu nie da się wykonać studni spełniającej wymogi konieczne do czerpania wody do picia. Najbardziej kłopotliwy jest obowiązek zachowania aż 30 m odległości pomiędzy studnią i drenażem rozsączającym przydomowej oczyszczalni ścieków. I nie ma tu znaczenia, że taki drenaż jest na sąsiedniej, cudzej działce.
Co oczywiste, studni i drenażu nie pomieścimy też na swojej niewielkiej działce. W przypadku szamb wymagana odległość jest o połowę mniejsza, wynosi 15 m. Z tych względów lepiej upewnijmy się jak rozwiązano problem ścieków u naszych przyszłych sąsiadów, zanim jeszcze kupimy ziemię.
Konieczność zachowania dużych odległości pomiędzy studnią, a oczyszczalnią ścieków lub szambem to poważny problem na małych działkach.
Zasadniczy dylemat to również decyzja o sposobie odprowadzenia ścieków. Jeżeli w pobliżu jest sieć kanalizacyjna plan zagospodarowania terenu lub decyzja o warunkach zabudowy najczęściej nakazuje przyłączenie do niej. Te same dokumenty mogą również narzucać minimalną powierzchnię działki przy której dopuszczalna jest budowa przydomowej oczyszczalni. Ewentualnie zakazywać budowy oczyszczalni z drenażem. Również warunki gruntowe, przede wszystkim wysoki poziom wód, może uniemożliwiać wykonanie oczyszczalni tego rodzaju.
Z kolei szambo, czyli formalnie, szczelny, bezodpływowy zbiornik na ścieki, to rozwiązanie bardzo popularne i niedrogie na etapie inwestycji. Niestety, kosztowne w eksploatacji i nieco kłopotliwe. Żeby ograniczyć uciążliwość związaną z jego opróżnianiem i dojazdem wozu asenizacyjnego, warto pomyśleć o ułożeniu rury pomiędzy zbiornikiem a ogrodzeniem posesji. Wówczas wóz nie musi wjeżdżać na działkę, wystarczy przyłączenie węża do odpowiedniej złączki w linii ogrodzenia.
Przy domach jednorodzinnych najlepiej jest zamontować zbiornik o pojemności 10 m3. Większe podlegają już bardziej restrykcyjnym przepisom odnośnie lokalizacji, mniejsze zaś szybko się zapełniają i trzeba je bardzo często opróżniać.
Jeżeli chodzi zaś o wewnętrzną instalację wodną i kanalizacyjną to najważniejsza dla jej kosztów i skomplikowania nie jest powierzchnia domu, lecz położenie łazienek, kuchni i kotłowni. Najlepiej, jeżeli są blisko - sąsiadują przez ścianę lub znajdują się jedna nad drugą. Wówczas mogą mieć wspólny pion kanalizacyjny i bardzo krótkie rury wodociągowe. Starajmy się więc wybierać rozwiązania proste, które nie wymagają rozkładania rur w całym domu.
Wybór sposobu ogrzewania domu to jedna z ważniejszych decyzji. Przekłada się bowiem bezpośrednio na koszty jego utrzymania, ponoszone potem przez całe lata, i komfort życia.
W najtańszym wariancie, dom ogrzewa kocioł na paliwo stałe. Ale to trzeba uzupełniać, a zimą trudno opuścić dom na dłużej. Są też już w naszym kraju miejsca, gdzie zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego zakazują stosowania takich kotłów. Dlatego wygodniejsi wybierają kotły gazowe, a ci którzy nie mają dostępu do gazociągu, albo chcą być bardziej eko - pompy ciepła. W takie urządzenia trzeba jednak więcej zainwestować.
W kwestii ogrzewania Warunki Techniczne 2021 zmienią bardzo dużo. Bo nawet bardzo dobre ocieplenie domu nie wystarczy, żeby je spełnić. Nowe przepisy stanowią, że współczynnik EP, opisujący maksymalne zapotrzebowanie budynku na energię pierwotną potrzebną do ogrzewania, wentylacji i przygotowania ciepłej wody użytkowej, nie może przekraczać 70 kWh/(m²·rok). Do 30 grudnia 2020 r. było to 95 kWh/(m²·rok). Zejście do EP 70 w domu ogrzewanym paliwem kopalnym będzie trudne. Żeby sprostać nowym wymaganiom system grzewczy i przygotowania c.u.w. trzeba będzie oprzeć, albo przynajmniej wspomagać urządzeniami korzystającymi z energii odnawialnej - pompami ciepła, kolektorami słonecznymi, fotowoltaiką.
Gdy chodzi o paliwa stałe, to nowe przepisy wyraźnie premiują kotły na pellet, czyli granulat z trocin, słomy, itp., który Unia Europejska traktuje jak paliwo odnawialne (biomasę). Współczynnik nakładu energii pierwotnej, określający jak bardzo obciąża środowisko produkcja energii końcowej z danego paliwa, dla pelletu wynosi 0,2, zaś dla węgla i gazu 1,1. Najwyższy jest w przypadku prądu z sieci - aż 3. Za to dla kolektorów słonecznych to 0.
Kotły 5 klasy są nie tylko bardziej ekologiczne, ale też wyróżniają się wyższą sprawnością. (fot. SAS)
Dlatego wygodne i tańsze od innych bezobsługowych rozwiązań kotły gazowe (nawet nowoczesne kondensacyjne), jako jedyne źródło ciepła nie sprostają już tak łatwo nowym przepisom. Dokładnie tak, jak kotły węglowe. System grzewczy ze źródłem ciepła zasilanym paliwem kopalnym dobrze będzie wspomagać, np. kolektorami słonecznymi, które do podgrzewania ciepłej wody użytkowej wykorzystują darmową energię ze słońca.
Mimo to, tam gdzie jest gazociąg, inwestorzy najpewniej wciąż będą wybierać kotły gazowe. Cała obsługa tych urządzeń sprowadza się do programowania temperatury. Ich działaniem zarządza automatyka, która dobiera moc do zmian temperatury w domu i na zewnątrz. Gazowe kotły mają jeszcze jedną zaletę - nie potrzebują kotłowni. Mogą stać lub wisieć w łazience czy pomieszczeniu gospodarczym. Te z zamkniętą komorą spalania i, o ile ich moc nie przekracza 21 kW, nie wymagają też kominów - w budynku wolno stojącym można je zastąpić przewodem powietrzno-spalinowym, wyprowadzonym przez ścianę.
Kotły gazowe z zamkniętą komorą spalania można bezpiecznie zamontować również w kuchni, łazience czy korytarzu. (fot. De Dietrich)
Coraz popularniejsze stają się również pompy ciepła, którym zmiana przepisów może tylko pomóc. Te, wykorzystując prąd, tłoczą do domu ciepło zmagazynowane w gruncie, wodzie lub powietrzu. Zużywając 1 kW mocy elektrycznej, pompa ciepła jest w stanie wytworzyć do czterech razy więcej mocy cieplnej. Żeby rozwiązanie było jeszcze bardziej przyjazne dla środowiska, pompę ciepła można zasilić prądem wytworzonym we własnej instalacji fotowoltaicznej. Która produkuje go, wykorzystując energię promieniowania słonecznego.
Gruntowe pompy ciepła tracą na popularności ze względu na wysoką cenę i trudności z budową źródła dolnego. Natomiast zainteresowanie pompami typu powietrze/woda rośnie wręcz lawinowo. Czerpią one ciepło z powietrza zewnętrznego i oddają je wodzie, krążącej w obiegu grzewczym. Ich ceny są przystępne, a montaż prosty.
W kwestii ogrzewania inwestor ma do rozstrzygnięcia jeszcze jeden dylemat - grzejniki czy ogrzewanie podłogowe? Grzejniki ścienne szybko się nagrzewają, więc na podniesienie temperatury w pomieszczeniu nie potrzeba wiele czasu. Ogrzewanie podłogowe rozgrzewa się dużo dłużej, ale rozkład temperatury jest w tym wariancie korzystniejszy (cieplej w stopy, wyżej nieco chłodniej). Trzeba zauważyć, że podłogówka najlepiej sprawdza się w systemach niskotemperaturowych, z promowaną przez WT 2021 pompą ciepła, albo gazowym kotłem kondensacyjnym.
Dzięki wykorzystaniu w pompach ciepła technologii inwerterowej, moc sprężarki dostosowuje się do aktualnego zapotrzebowania budynku na ciepło, dzięki czemu urządzenia te zapewniają wyższą efektywność pracy, niż tradycyjne pompy. (fot. Nibe-Biawar)
Grzejniki czy podłogówka - co wybrać?
Co do samego działania, to zarówno grzejniki, jak i ogrzewanie podłogowe są w stanie zapewnić w pełni komfortowe warunki w domu oraz ekonomiczne działanie każdego systemu grzewczego - o ile będzie on przemyślany i prawidłowo zaprojektowany. Tradycyjnie zaleca się niskotemperaturowe ogrzewanie płaszczyznowe czyli podłogowe, sufitowe lub ścienne w układach z pompą ciepła oraz z kotłami kondensacyjnymi. Jednak prawda wygląda tak, że specjalne rodzaje grzejników, z cichymi wentylatorami wymuszającymi ruch powietrza, również mogą być zasilane wodą o temperaturze zaledwie 35-40°C.
Ostatecznie najważniejsze okazują się nasze preferencje, choćby co do sposobu wykończenia podłogi, bo np. gruby dywan na podłogówce to po prostu fatalny pomysł. Drugi bardzo istotny czynnik to dynamika sterowania ogrzewaniem. Podłogówka z natury jest dość powolna - nagrzewa się lub stygnie w przeciągu godzin. Lekkim grzejnikom wystarcza zaś kilkanaście minut, żeby odczuwalnie podnieść temperaturę wnętrz. Nie ma przy tym prostej odpowiedzi, co jest lepsze. Jeżeli w domu przez wiele godzin w ciągu doby nikogo nie ma, możliwość obniżenia temperatury w tym czasie o kilka stopni da wyraźne oszczędności. Dynamicznie działające grzejniki będą mieć przewagę.
Z drugiej jednak strony, ciężka wylewka podłogowa może służyć jako masa akumulacyjna, gromadząca ciepło z pompy ciepła pracującej tylko w czasie obowiązywania tańszej nocnej taryfy za prąd. Albo dla odmiany, gdy decydujemy się na pompę typu powietrze/woda praca wyłącznie w środku dnia może być najkorzystniejsza, bo wtedy pompa działa z najwyższą sprawnością. Jak widać, dobór ogrzewania nie może być pochopnie podejmowaną decyzją. Początkujący inwestor powinien przeczytać przynajmniej kilka przekrojowych artykułów o tej tematyce w prasie budowlanej, a potem skonsultować się ze specjalistą-projektantem.
Wentylacja w domu
Jej podstawowym zadaniem jest wymiana zużytego powietrza na świeże i usuwanie wydychanego przez ludzi dwutlenku węgla - w powietrzu dobrej jakości nie może być go więcej niż 0,1% objętości. Ma też zagwarantować utrzymanie optymalnej wilgotności powietrza (między 40 a 60%).
W domach jednorodzinnych stosuje się przeważnie tradycyjną wentylację grawitacyjną. System tworzą kominy z pionowymi kanałami wyprowadzonymi ponad dach (które odprowadzają zużyte powietrze) i nawiewniki okienne lub ścienne (doprowadzające powietrze z zewnątrz). To zużyte, cieplejsze przemieszcza się ku górze, a w jego miejsce napływa chłodniejsze i cięższe. Intensywność wymiany zależy od różnicy temperatury wewnątrz i na zewnątrz domu oraz od siły wiatru. Ciąg jest tym lepszy, im ta różnica większa i im wyższy komin. W budynku bez sprawnej wentylacji pojawia się wilgoć, co sprzyja rozwojowi grzybów. Wentylacja grawitacyjna ma kilka zalet - jest tania w budowie, bezgłośna, bezobsługowa, nie potrzebuje prądu. Ma też poważne wady - z usuwanym powietrzem z domu ucieka ciepło (za którego ogrzanie przecież płacimy), a w czasie upałów system nie działa i należy otwierać okna.
W budynkach solidnie ocieplonych i szczelnych tradycyjna wentylacja staje się głównym źródłem strat ciepła. A tego właśnie w nowoczesnym budownictwie chcemy uniknąć, dlatego w domu spełniającym WT 2021 lepiej sprawdzi się wentylacja mechaniczna z odzyskiem ciepła (rekuperatorem). Jej funkcjonowanie nie zależy od warunków atmosferycznych, ponieważ w tym rozwiązaniu ruch powietrza wymuszają wentylatory. Nie potrzeba ani kominów ani nawiewników, bo powietrze jest doprowadzane i odprowadzane specjalnymi kanałami. W wentylacji z odzyskiem ciepła kanały nawiewny i wywiewny zbiegają się w centrali, zaś wyrzucane z domu zużyte powietrze oddaje ciepło temu świeżemu.
W kontekście jakości powietrza wewnętrznego, to rozwiązanie ma dodatkową zaletę - doprowadzane do domu powietrze jest filtrowane, zatem - w zależności od rodzaju zastosowanych filtrów - wolne od pyłków roślin czy szkodliwych zanieczyszczeń, np. ze smogu.
Należy pamiętać, że kanały, którymi rekuperator łączy się ze wszystkimi wentylowanymi wnętrzami oraz z czerpnią i wyrzutnią powietrza, powinny być możliwie krótkie i proste. (fot. Alnor)
Aby zapewnić w domu świeże i czyste powietrze przez całą dobę, coraz więcej właścicieli domów montuje wentylację mechaniczną z rekuperatorem. (fot. Pro-Vent)
Centralne odkurzanie
Kiedyś odkurzacze centralne montowano głównie w hotelach i biurowcach, od kilkunastu lat coraz częściej pojawiają się w domach jednorodzinnych. Wiąże się to także z unijnym prawodawstwem, które ograniczyło moc odkurzacza przenośnego do 900 W. Odkurzaczy centralnych te przepisy nie dotyczą, co oznacza, że sprzątają z większą mocą.
System tworzy jednostka centralna (czyli właśnie odkurzacz), usytuowana w pomieszczeniu gospodarczym lub garażu, rurociąg oraz znajdujące się na końcu rur gniazda w ścianach. To do nich wkłada się wąż. Rurociąg najlepiej ułożyć na etapie stanu surowego - rury umieszcza się pod wylewkami, w bruzdach w ścianach i w kanałach instalacyjnych. Odkurzacz centralny zasysa śmieci z większą siłą i w ciszy - jednostka centralna znajduje się w garażu lub kotłowni i w domu jej nie słychać. Co istotne dla alergików - zasysane powietrze jest wyrzucane na zewnątrz budynku, nie ma zatem problemu z kurzem przenoszonym z miejsca na miejsce.
Każdy dom można wyposażyć w system centralnego odkurzania, najwygodniej zaplanować to już przy projektowaniu budynku lub na etapie wykonywania stanu surowego. Dzięki temu będzie można bezkolizyjnie poprowadzić rury i najkorzystniej rozplanować gniazda ssące. (fot. TopVac)
Od 1998 roku Redakcja "Budujemy Dom" tworzy społeczność pasjonatów budownictwa, którzy z chęcią dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem. Nasz zespół to wykwalifikowani redaktorzy, architekci, inżynierowie i specjaliści z różnych dziedzin budownictwa, którzy stale poszerzają swoją wiedzę i śledzą najnowsze trendy.
Dlaczego dofinansowanie oznacza uwiązanie? Myślę że bez niego wiele osób w ogóle by się nie zdecydowało na modernizację domu. Wiadomo, że wiąże się z uzyskaniem zaświadczeń, pewną papierologią itd, itp, ale pozwala na realizację inwestycji często naprawę dużo niższym ...
22 godziny temu, Budujemy Dom - budownictwo ogólne napisał:
Możliwe, że skoro UE dąży do bycia EKO, kotły na pellet, które jeszcze jakims cudem sie uchowały jako eko-źródła ciepła, za kilka lat tez będą passe. Tak było z eko-groszkiem. Żeby jednak na wsiach ...
1 godzinę temu, Budujemy Dom - budownictwo ogólne napisał:
teraz, o dziwo raporty smogowe niczym w Alpach.
O, dziwo???
A kto teraz te kopciuchy rozpala??? Jeden na sto... większość jakoś tam grzeje CWU (prąd, panele wodne), ale jak jedzie się rowerem pod ...