Coraz częściej we współczesnym budownictwie jednorodzinnym, wykańczając elewację zewnętrzną domu czarno-białymi elementami, wraca się do tradycji szachulca. Coś, co kiedyś stanowiło główny element konstrukcji całego domu, dziś jest ozdobą, która w swej formie nawiązuje do dawnych tradycji. Świeżo bielone pola zamykające się między czarnymi, kontrastowymi belkami, nadają otoczeniu wrażenie czystości...
Coraz częściej we współczesnym budownictwie jednorodzinnym, wykańczając elewację zewnętrzną domu czarno-białymi elementami, wraca się do tradycji szachulca. Coś, co kiedyś stanowiło główny element konstrukcji całego domu, dziś jest ozdobą, która w swej formie nawiązuje do dawnych tradycji. Świeżo bielone pola zamykające się między czarnymi, kontrastowymi belkami, nadają otoczeniu wrażenie czystości i schludności. Budynki stylizowane na szachulec, sprawiają wrażenie surowych, ale jednocześnie przyjaznych i stabilnych.
Checze, chaty i chałupy
Wcześniejsze budownictwo rdzennych mieszkańców Pomorza, ze względu na większą dostępność innego budulca (słomy i gliny), drewno traktowało jako materiał niezbędny do szkieletu i wzmocnienia ścian, ale nie przeznaczało mu roli wiodącej.
Domy szkieletowe stabilność swą (i nie tylko) zawdzięczały solidnej, drewnianej konstrukcji z potężnych, ociosanych bali, wypełnionych dylami okręconymi słomianymi powrósłami i obrzuconymi gliną, lub cegłami. Gliniane i ceglane wypełnienia bielono wapnem, a drewnianą konstrukcję malowana na czarno, co w efekcie dawało wzór czarno-białej szachownicy, przypominający kratę.
W tym stylu budowano domy mieszkalne, budynki gospodarcze, kuźnie, kościoły i dwory. Fakt budowania domów, które tylko konstrukcję miały z drewna, a resztę z kruchych, „ruchomych” materiałów, miał związek z tym, że szarpane nadmorskim wiatrem drzewa, nie miały strzelistych i smukłych pni, które mogłyby nadawać się na materiał budowlany taki jak np. płazy. Być może była to też konieczność tworzenia konstrukcji lekkich, a jednocześnie odpornych na surowe, morskie, przesycone solą powietrze, które miały pracować pod dyktando wiatru, a nie stawiać bierny opór podmuchom?
„Pruski mur”
Nazwa omyłkowo łączona była z państwem pruskim, które upowszechniało rodzime, oszczędne techniki budowlane, w celu ochrony zasobów leśnych. Przywieźli ją do Korony kupcy, których szlaki wiodły na terytorium Prus Królewskich i Książęcych, ale tak naprawdę, to zarówno sama idea konstrukcji szachulcowej, jak i „pruski mur”, wywodzą się z terenów, gdzie gospodarkę leśną należało prowadzić z rozwagą i raczej oszczędnie.
Budownictwo ryglowe domów (inaczej szkieletowe), polegało na stawianiu solidnych, drewnianych konstrukcji nośnych z surowych bali, których pustą przestrzeń wypełniano cegłą (pruski mur), lub mieszaniną gliny i drobno siekanej słomy, albo trzciny (szachulec). Charakterystyczna, czarno-biała szachownica szachulca, najlepiej zachowała się na Wybrzeżu. Wąskie uliczki Helu, Ustki i innych nadbałtyckich miasteczek, mimo, że w części zabudowane murowanymi domami z przełomu XIX i XX wieku, zachowały swój portowy charakter i choć kiedyś ich mieszkańcy wstydliwie tynkowali czarno-białe elewacje, dziś starają się przywrócić im dawny charakter. Nawet projektanci nowych domów wypoczynkowych i pensjonatów, starają się nawiązać do dawnego stylu, choć ciężko urok dawnej, rybackiej checzy oddać w pokaźnej bryle bloku.
W okolicy Słupska, od Swołowa, aż po Gac, Bierkowo i okolice, rozciąga się „Kraina w kratę” – kompleks wsi, w których dominuje budownictwo szkieletowe. Pierwsze wzmianki o stolicy tego historyczno-etnograficznego obszaru, Swołowie, pochodzą z początku XIII wieku, kiedy to jako osada, zostało podarowane wraz z kilkoma sąsiednimi wioskami, zakonowi joannitów, którzy zawitali w te okolice ok. 1180 roku. Część zagród, uznanych za zabytkowe, jest zamieszkała; elegancko odremontowane budynki mieszkalne kuszą zwiedzających swą czarno-białą historią, a mają co wspominać.